- Co się stało? – spytał Ichigo młodego człowieka stojącego w pobliżu.
- Mówią, że nie możemy wyjechać – poinformował. – chyba jakaś droga poniżej jest zablokowana czy coś takiego. – Na jego twarzy malowała się radość. – Super, nie będę musiał iść jutro do szkoły.
- Co? – przeraziła się Rukia. – Co on mówi, że nie można wyjechać?
- Moment zaczekaj tutaj.
Przepchnął się bliżej, żeby usłyszeć dokładnie, co mówi kierownik pensjonatu. Po kilku minutach wrócił do Rukia.
Wiadomość, jaką przynosił, na pewno jej nie uszczęśliwi. Zastanawiał się, czy los daje mu nie sprzyja. Dotychczas zaspokajał swoje pożądanie tymi kilkoma pocałunkami, ale dodatkowy czas spędzony z nią na sam oznaczał kłopoty.
- Niestety, ten chłopak miał rację. Od ostatniej nocy spadło piętnaście centymetrów świeżego śniegu i to spowodowało obryw, który zamknął jedyny wyjazd z doliny. Jesteśmy tu uwiezieni, póki go nie usuną.
- Uwiezieni? Jak długo? – Wypatrywała się w niego. Pozostanie tu z nim dłużej nie jest dobrym pomysłem. Silna wola nie starczy na tak długo.
- Jeden, dwa dni. Zależy od pogody. W nocy są przewidziane dalsze opady.
- Ichigo, to jakaś paranoja! – wpadła w panikę. – Nie możemy tu zostać, musimy wracać do pracy.
- Nic nie poradzimy, musimy czekać. Sprowadziłbym helikopter, ale mają zakaz lotów. – Wyprowadził ją z tłumu. – Większość ludzi jest w tej samej sytuacji.
Niezupełnie. Większość ludzi nie myślała wciąż o tym, żeby się kochać z Ichigo.
- To co zrobimy?
- Zadzwonimy jutro rano do biura i powiedzmy, że nas nie będzie.
- Nie możesz tego zrobić! Nie wiedzą, że jesteśmy razem.
Wzdrygnęła się na myśl, co pomyślą pracownicy, gdy dowiedzą się, że ona i Ichigo pojechali razem.
- Nic takiego Rukia. Nie będą się zastanawiać, dlaczego oboje nie przyjdziemy do pracy.
Nigdy nie uważała Ichigo za naiwnego, ale widocznie był, skoro nie wiedział, że jutro będzie szumiało od plotek, jeśli oboje nie stawią się do pracy.
- Oczywiście, że będą.
- Żartujesz, prawda? – spytał serio.
- Nie – stwierdziła stanowczo. – Poza tym powiedziałam już Paige, że wyjeżdżam na weekend.
- Powiedziałaś Paige, że wyjeżdżasz? Dlaczego?
Uznał, że umówili się i nikomu nie powiedzą o tym wyjeździe. To, że powiedziała swojej asystentce, wyprowadziło go z równowagi.
- Ma jakieś kłopoty finansowe i pytała się może w nadgodzinach skończyć za mnie projekt. Zgodziłam się, ale musiałam jej powiedzieć, że będę osiągalna tylko przez telefon komórkowy. – Myślała przez chwilę. – A może zadzwoń do swojej sekretarki i powiedz jej, że musisz wyjechać w sprawach służbowych.
Jej wybiegi bardzo ubawiły Ichigo.
- Będzie chciała wiedzieć, w jakim jestem hotelu.
Zrobiła skupioną minę, wymyślając następny krok.
- Powiedz jej, że jeszcze nic nie załatwiłeś, ale na razie jesteś osiągalny pod numerem komórkowym. A ja zadzwonię do Paige i powiem, że jestem chora.
- Nigdy nie chorujesz.
- Złapałam wirusa. Zawsze jakieś krążą w powietrzu.
Starając się nie rozśmiać, Ichigo spytał:
- A jeżeli zadzwoni do ciebie do domu?
Myślała chwilę, po czym twarz jej się rozpromieniła.
- Powiem, że nie mam telefonu w sypialni, wiec jeżeli coś chce, niech dzwoni na komórkę.
- Nie sądzę, byśmy powinni kombinować…
- Ichigo! – rzuciła ostrzegawcze spojrzenie.
- Dobrze, dobrze, zrobię jak chcesz.
Rukia zaczęła się zastanawiać, jak zdoła wytrzymać kolejny dzień sama z Ichigo. Nie może cały dzień jeździć na nartach.
- Jestem zmęczona. Chyba wezmę ciepłą kąpiel.
Odchodziła, gdy Ichigo ją zatrzymał.
- Zaczekaj musimy coś jeszcze przedyskutować.
- Co takiego?
Skubał golf przy swoim swetrze.
- Chodź, wytłumaczę ci. – Odprowadził ją w miejsce, gdzie mogli w spokoju usiąść. Odchrząknął. – Słuchaj, niektórzy ludzie zdołali tu dotrzeć, zanim wyjazd został zablokowany. Reszta nie może wyjechać. – Popatrzył, czy rozumnie, w czym rzecz. – Nie mają wystarczająco dużo pokoi, wiec proszą, żeby ludzie zakwaterowali się razem.
- Naprawdę? – Było to uzasadnione, ale na myśl, że będzie w pokoju z kimś obcym, który będzie chrapał, zrobiło jej się nie miło. – No dobrze do kogo mam się zgłosić?
Pokręcił głową.
- Nie musisz powiedziałem, że my razem będziemy w pokoju.
- My? Razem w pokoju? – Co jej los szykował!
- To jest logiczne, Rukia. Nie wiem, jak ty, ale ja nie znoszę być w pokoju z kimś obcym.
- Ja też – przyznała.
- Wiec będziemy w pokoju z kimś znajomym.
Rukia czuła się złapana w pułapkę.
- A co ustalimy ze spaniem? – Instynkt ostrzegł ją, że grożą kłopoty.
- Zachowamy mój pokój bo jest większy. Ty możesz spać na łóżku, a ja na rozkładanej kanapie.
Skrzywiła się.
- Nie możesz spać na kanapie bo jest dla ciebie za mała.
- Dobrze, to ustalimy później, teraz muszę potwierdzić kierownikowi. Chciałem najpierw się upewnić, że nie masz nic przeciwko temu.
- Chyba nie mam wyjścia. Pójdę zabrać swoje rzeczy.
Ichigo skinął głową.
- Więc zejdę potwierdzić, a potem przyjdę ci pomóc.
- Dobrze.
Rukia ruszyła do swojego pokoju, zastanawiając się nad sytuacją. Była w poważnych tarapatach. Chociaż najlepiej byłoby trzymać Ichigo na odległość na resztę pobytu, fizycznie i emocjonalnie tego nie chciała. Czy ma leżeć całą noc, patrząc w sufit, podczas gdy kilka metrów dalej znajduje się mężczyzna, którego tak bardzo pragnie, w którym jest prawie zakochana, który w marzeniach był ojcem jej dziecka.
Co ma zrobić? Orihime zawsze jej zarzucała, że nie podejmuje ryzyka. Czy teraz się na nie odważy? Chciała być z Ichigo. Nie mogła go wykorzystać, żeby został ojcem. Jeśli będą się kochać, musi dopilnować, żeby użył zabezpieczenia.
Wychodząc po schodach, żałowała trochę, że traci szansę na poczęcie dziecka.
niedziela, 17 czerwca 2012
środa, 6 czerwca 2012
Postanowiłam przenieść się z onetu na bloger po prostu dostawałam białej gorączki gdy miałam jakieś rozdziały dodać. Ale już mam z moich 28 rozdziałów z opowiadania Wygrana Szansa postało 10. Kolejny rozdział przywiduje pod koniec czerwca.
mój stary adres bloga http://granat-twoich-oczu-i-usmiech-losu.blog.onet.pl
mój stary adres bloga http://granat-twoich-oczu-i-usmiech-losu.blog.onet.pl
Rozdział.10
Rukia schroniła się do swojego pokoju natychmiast, gdy weszli do
pensjonatu. Ustalili czas spotkania, wiec miała prawię godzinę, żeby się
przygotować. Ściągnęła z siebie warstwy ubrania i poczuła bolące
mięśnie. marzyła o długiej kąpieli, ale stwierdziła, że starczy jej
czasu tylko na krótki gorący prysznic.
Dokładnie godzinę później usłyszała pukanie do drzwi. Właśnie włożyła kolorowy sweterek do dżinsów. Otworzyła drzwi i zobaczyła Ichigo, też w ciemnych dopasowanych dżinsach i granatowej koszuli, która podkreślała czekoladowe cudowne oczy. Uśmiechnęła się i otworzyła szerzej drzwi.
- Jestem gotowa – odpowiedziała, się gając po torebkę.
- Zostaw, nie będzie ci potrzebna – odpowiedział. – Kolacja jest wliczona w pobyt, a później mam dla ciebie niespodziankę, wiec nie będziemy wracać do pokojów.
- To nie jest potrzebne.
- Jest obiecałem ci, że muszę się zrehabilitować. Zabierz kurtkę – uniósł rękę, żeby pokazać, że sam zabrał. – Czapkę rękawiczki też – dodał.
Wyszła za nim na korytarz.
- Rozumiem, że twoja niespodzianka wiąże się z wyjściem na zewnątrz.
Objął ją ramieniem.
- Zobaczysz.
Zjedli spokojną kolację w restauracji pensjonatu. Rukia wypiła dwa kieliszki wina, co ją bardziej rozluźniło, i zastanowiła się, czy wypije jeszcze jednego, ale uznała, że musi zachować pełną kontrolę w obecności Ichigo.
Po kolacji wyszli na zewnątrz. Obwiało ich rześkie wieczorne powietrze. Ichigo skinął głową w kierunku starszego mężczyzny, stojącego przy ławce. Po paru sekundach ciszę przerwał dźwięk dzwoneczków sań, zaprzężonych w konia.
- Och, Ichigo – pisnęła zachwycona. Czerwone sanie, przyozdobione na biało, miały przytulne, dwuosobowe siedzenie. – O rany, nie mogę uwierzyć, załatwiłeś przejażdżkę saniami!
Ichigo uśmiechnął się, zadowolony, że udało mu się tak ją zaskoczyć. Pomógł Rukia wsiąść i sam usiadł obok niej.
Woźnica podał koc, którym Ichigo okrył ich oboje, a później objął ją ramieniem i przytulił ją do siebie.
Rukia starała się nie myśleć o romantycznym aspekcie przytulenia się do niego w saniach.
- Przepraszam, że taki byłem szorstkim dla twojego instruktora. Nie miałem zamiaru ci psuć popołudnia.
- Niczego nie popsułeś, nie mówmy już o tym.
- Jutro spędzę z tobą cały dzień.
- Nie musisz. Wiem, że przyjechałeś tu na narty.
- Lubię jeździć na nartach, ale doskonale spędzam czas z tobą.
Nie chciał przyznać, że głownie dlatego namawiał ją na przyjazd, żeby być z nią.
Jego odpowiedź zaskoczyła ją i odruchowo odpowiedziała:
- Ja też.
Wciągnęła zimne powietrze, zadrżała i przytuliła się jeszcze bardziej.
- Zimno ci? – spytał. – Zdaje się, że jest tu dla nas gorąca czekolada. – Sięgnął po termos, nalał napój do kubeczka i podał jej. – Ty pierwsza.
Rukia podmuchała na parującą w zimnym powietrzu czekoladę i spróbowała.
- Pyszne – powiedziała, oblizując się, i podała Ichigo.
Wolałby spróbować czekoladę na jej wargach, niż z kubeczka.
- Czy mówiłaś rodzicom, że wyjeżdżasz na weekend?
- Nie, skąd. – Powiedziała tylko Orihime, czego żałowała. Po radach przyjaciółki myślała tylko, jakby uwieść Ichigo. Oczywiście, wystarczyłoby zaprosić go do pokoju, jest dostatecznie inteligentny, żeby się domyślić dlaczego. – Gdybym im powiedziała, musiałabym dokładnie tłumaczyć z kim.
- Nie chciałeś im powiedzieć, że to zemną? – spytał Ichigo, nieco naburmuszony.
Dzwoneczki u sań, które wykonywały duży zakręt, zadźwięczały rozkosznie.
- Nie chciałam – przyznała. Rodzice słusznie stwierdziliby, że wyjazd z szefem to nie jest dobry pomysł. – Wiem, że to brzmi śmiesznie, ale bardzo mnie obchodzi to co moi rodzice o mnie myślą. A mogli to źle zrozumieć.
- Co? Że będziemy się bzykać?
- Ichigo! – Rukia żartem uszczypnęła go w kark po czym spoważniała. – Tak. Wyznają takie staromodne zasady. – Uważaliby, że zawiodłam ich zaufanie, gdybym zrealizowała swoje plany i uwiodła Ichigo, żeby zajść w ciąże. I złamać sobie serce. Oczywiście kochali ją i pokochaliby jej dziecko. – Przypominają mi, że Renji żeni się w przyszłym roku, a Hisagi spotyka się z kimś na poważnie i też pewnie się zaręczą.
- Niech zgadnę – Ichigo spojrzał na nią porozumiewawczo. - Rodzice chcą, żebyś ty też ułożyła sobie życie.
Skinęła głową.
- To stały temat rozmowy, gdy się z nimi widzę. Jakby troje wnucząt było im za mało. Czy twoi rodzice też ci suszą głowę?
- Nie widuje się z nimi dostatecznie często, żeby próbowali. Mój ojciec nie jest typowym dziadkiem.
- To szkoda – powiedziała cicho. – A mama?
- Nie kontaktowaliśmy się od pół roku.
- Pół roku? – Nie mogła sobie wyobrazić takiego stosunku do dziecka. Pewnie, że jej rodzice czasem ją denerwowali, ale wszyscy się kochali. – Próbowałeś z nią rozmawiać?
- Dzwoniłem parę razy, ale… Nic jej nie obchodzę. Nigdy nie obchodziłem – odpowiedział Ichigo, zdumiony, że wyznaje coś tak osobistego.
- Dlaczego tak mówisz? – spytała, pragnąc scałować smutek z jego twarzy.
- Zostawiła mnie, kiedy rozwiedli się z ojcem. Miałem w tedy dziesięć lat. Powiedziała, że ograniczyłbym jej styl życia.
- Och, Ichigo, tak mi przykro. Nawet nie potrafię sobie wyobrazić, jakie to musiało być straszne.
Nic dziwnego, że nie potrafił kochać, skoro sam nie zaznał miłości.
- Nie ma znaczenia. Nie rozpamiętuje tego.
Wiedział, w głębi serca, że nie mówi prawdy. Teraz zastanawiał się, biorąc pod uwagę głęboką wiarę Rukia w rodzinę i szczęście rodzinne na wieki, czy nie spróbować z nią. Była ciepła, kochająca, współczująca. A jeśli ją rozczaruje? Nie może pozwolić na to, żeby romantyczna przejażdżka saniami uderzyła mu do głowy.
- Och, Ichigo, spójrz, śnieg pada! – wykrzyknęła Rukia zachwycona, gdy śnieżne płatki zaczęły wirować wokół nich.
- Tak, popatrz – Ichigo się rozejrzał.
- Jak cudownie – szepnęła. – Te sanie, śnieg, wszystko jest takie… - słowa nie chciały przejść przez gardło, gdy na niego spojrzała.
- Romantyczne? – mruknął, kończąc jej myśli.
Płatek śniegu usiadł jej na nosie. Ichigo zmiótł go rękawiczką. Nawet w tym zimnym Rukia pachniała łąką z kwiatkami. Jakby to była najbardziej naturalna rzecz na świecie, pocałował jej nosek, ścierając ostatni ślad płatka śniegu. Rozchyliła wargi i nie mógł się powstrzymać, aby jej nie spróbować. Przytrzymał jej wargę zębami.
- Ichigo… - chciała zaprotestować, ale już zdążył przesunąć językiem po jej ustach. Zlizała ten smak i poczuła w sobie jeszcze silniejsze pożądanie.
- Chcę cię tylko pocałować, Rukia – szepnął, jakby pytając o pozwolenie. – To tylko pocałunek. Komu to szkodzi?
„ Mnie”, pomyślała w duchu, ale przycisnęła usta do jego ust. Wiedziała, ze to szaleństwo, narażać swoje serce na taki ból. Jego wargi były chłodne, ale gorący język zawładnął jej ustami. Chciała być jak najbliżej niego, a on obrócił ją w swoją stronę i przycisnął do siebie.
Sanie przystanęły. Ichigo oderwał od niej usta, kiedy zorientował się, że przejażdżka skończona, stoją przed pensjonatem, a woźnica czeka, aż wysiądą.
Nie był pewien, co powiedzieć, ale uznał, że należą się jej przeprosiny. Tym czasem zanim cokolwiek powiedział, Rukia dotknęła palcem w rękawiczce jego ust.
- Dziękuję za ten wieczór był doskonały – szepnęła.
Było jasne, że planowała na tym zakończyć i było to zapewne słuszne. Pomógł jej wyjść z sań, po czym odprowadził do pokoju. Bez słowa weszła do środka, zamykając za sobą drzwi. Będzie piekielnie trudno znów iść samotnie do łóżka.
- Ichigo!
Rukia wjechała krawędziami nart w sypki śnieg i się zatrzymała. Ledwo widziała Ichigo, stojącego poniżej, w połowie stoku. Przyłożył rękę do ust i coś do niej krzyknął, ale nie była wstanie usłyszeć co.
Puszysty śnieg, który sypał rano, zgęstniał i powstała nowa warstwa kilkunastometrowy puch. Było to piękne i jazda na nartach w takim śniegu sprawiała jej ogromną przyjemność. Znajdowała się na stoku dla średnio zaawansowanych, ale podczas ostatnich kilku zjazdów w gęstej śnieżycy nie wiedziała, dokąd zjeżdżali inni.
Miała nadzieje, że Ichigo na nią zaczeka, wiec spieszyła się ze zjazdem. Na stoku pozostali nie liczni narciarze. Proponowała przedtem Ichigo, żeby wcześniej wyruszyć z powrotem, ale on chciał wykorzystać czas na nartach do ostatniej chwili.
Kiedy prosił ją o zgodę na zmianę terminu lotu, żeby można dłużej pojeździć, nie miała serca mu odmówić.
Może nie był to taki zły pomysł, żeby odłożyć wyjazd. Widziała teraz Ichigo dokładnie i jechała wprost na niego, ale kiedy chciała zahamować pługiem, nie zdążyła i znów na niego wpadła, podcinając mu nogi. Wylądowała na nim i śmiejąc powiedziała:
- Łup, znowu. Przepraszam.
- Chcesz mnie upolować, co? – Ichigo rozśmiał się razem z nią. Zebrał garść śniegu i wepchnął jej pod szalik. Rukia pisnęła i zaczęła z trudem się podnosząc. Złapał ją w pasie i przygwoździł swoim ciałem w śniegu.
- Przestań proszę!
Była na jego łasce, ale nie narzekała. Podczas tego weekendu już wielokrotnie tarzali się w śnieżno białym puchu i za każdym razem znajdowała się pod nim. Podczas przejażdżki saniami kilka razy ją całował. Wiedziała, że nie powinna więcej do tego dopuścić, ale nie była w stanie tego uczynić. Za każdym razem, gdy ją całował, przychodziło jej do głowy, żeby go zaprosić do łóżka. Dotychczas oparła się pokusie. A dziś już wyjeżdżają. Za kilka godzin będą w domu.
Wszystko wróci do normy. Nic się nie stało. Oprócz jej załamanego serca.
- To mnie zmuś! – Spojrzał jej w oczy.
Przystanęła z nim walczyć, a on umieścił się na niej bardziej zdecydowanie.
- Masz jakieś ukryte złe skłonności – powiedziała, wydymając wargi.
Przesunął po nich językiem.
- Wiesz, że uważam to za bardzo seksowne – szepnął i pocałował ją w usta. Powolny, głęboki pocałunek, aż jęknęła.
Ichigo wypróbował się postanowieniu, aby jej nie dotykać. Całe szczęście, że ten weekend się kończy, bo gdyby zostali jeszcze jeden dzień dłużej to by wylądowali w łóżku.
- Ichigo – zmysłowo szepnęła, gdy się od niej oderwał.
Kusili się wzajemnie, ale nie rozmawiali o tym. Była to niebezpieczna lecz podniecająca gra.
- Mam ci pokazać moje złe skłonności? – spytał z diabolicznym uśmieszkiem. Przywarł do niej biodrami.
- Och, Ichigo brzydko się bawisz – zażartowała, ale widział w jej oczach zaproszenie. – Dość tego, musimy się zbierać. Śnieży coraz mocniej. Zaczynam się bać zjazdu w takich warunkach.
- Masz rację. – Wygramolił się, podał jej rękę i otrzepał śnieg z nich obojga. – Wracajmy.
Kiedy zjechali i oddali jej narty, weszli do pensjonatu. Przed recepcją zauważyli spory tłumek. Zatrzymali się, żeby posłuchać, o co chodzi.
Dokładnie godzinę później usłyszała pukanie do drzwi. Właśnie włożyła kolorowy sweterek do dżinsów. Otworzyła drzwi i zobaczyła Ichigo, też w ciemnych dopasowanych dżinsach i granatowej koszuli, która podkreślała czekoladowe cudowne oczy. Uśmiechnęła się i otworzyła szerzej drzwi.
- Jestem gotowa – odpowiedziała, się gając po torebkę.
- Zostaw, nie będzie ci potrzebna – odpowiedział. – Kolacja jest wliczona w pobyt, a później mam dla ciebie niespodziankę, wiec nie będziemy wracać do pokojów.
- To nie jest potrzebne.
- Jest obiecałem ci, że muszę się zrehabilitować. Zabierz kurtkę – uniósł rękę, żeby pokazać, że sam zabrał. – Czapkę rękawiczki też – dodał.
Wyszła za nim na korytarz.
- Rozumiem, że twoja niespodzianka wiąże się z wyjściem na zewnątrz.
Objął ją ramieniem.
- Zobaczysz.
Zjedli spokojną kolację w restauracji pensjonatu. Rukia wypiła dwa kieliszki wina, co ją bardziej rozluźniło, i zastanowiła się, czy wypije jeszcze jednego, ale uznała, że musi zachować pełną kontrolę w obecności Ichigo.
Po kolacji wyszli na zewnątrz. Obwiało ich rześkie wieczorne powietrze. Ichigo skinął głową w kierunku starszego mężczyzny, stojącego przy ławce. Po paru sekundach ciszę przerwał dźwięk dzwoneczków sań, zaprzężonych w konia.
- Och, Ichigo – pisnęła zachwycona. Czerwone sanie, przyozdobione na biało, miały przytulne, dwuosobowe siedzenie. – O rany, nie mogę uwierzyć, załatwiłeś przejażdżkę saniami!
Ichigo uśmiechnął się, zadowolony, że udało mu się tak ją zaskoczyć. Pomógł Rukia wsiąść i sam usiadł obok niej.
Woźnica podał koc, którym Ichigo okrył ich oboje, a później objął ją ramieniem i przytulił ją do siebie.
Rukia starała się nie myśleć o romantycznym aspekcie przytulenia się do niego w saniach.
- Przepraszam, że taki byłem szorstkim dla twojego instruktora. Nie miałem zamiaru ci psuć popołudnia.
- Niczego nie popsułeś, nie mówmy już o tym.
- Jutro spędzę z tobą cały dzień.
- Nie musisz. Wiem, że przyjechałeś tu na narty.
- Lubię jeździć na nartach, ale doskonale spędzam czas z tobą.
Nie chciał przyznać, że głownie dlatego namawiał ją na przyjazd, żeby być z nią.
Jego odpowiedź zaskoczyła ją i odruchowo odpowiedziała:
- Ja też.
Wciągnęła zimne powietrze, zadrżała i przytuliła się jeszcze bardziej.
- Zimno ci? – spytał. – Zdaje się, że jest tu dla nas gorąca czekolada. – Sięgnął po termos, nalał napój do kubeczka i podał jej. – Ty pierwsza.
Rukia podmuchała na parującą w zimnym powietrzu czekoladę i spróbowała.
- Pyszne – powiedziała, oblizując się, i podała Ichigo.
Wolałby spróbować czekoladę na jej wargach, niż z kubeczka.
- Czy mówiłaś rodzicom, że wyjeżdżasz na weekend?
- Nie, skąd. – Powiedziała tylko Orihime, czego żałowała. Po radach przyjaciółki myślała tylko, jakby uwieść Ichigo. Oczywiście, wystarczyłoby zaprosić go do pokoju, jest dostatecznie inteligentny, żeby się domyślić dlaczego. – Gdybym im powiedziała, musiałabym dokładnie tłumaczyć z kim.
- Nie chciałeś im powiedzieć, że to zemną? – spytał Ichigo, nieco naburmuszony.
Dzwoneczki u sań, które wykonywały duży zakręt, zadźwięczały rozkosznie.
- Nie chciałam – przyznała. Rodzice słusznie stwierdziliby, że wyjazd z szefem to nie jest dobry pomysł. – Wiem, że to brzmi śmiesznie, ale bardzo mnie obchodzi to co moi rodzice o mnie myślą. A mogli to źle zrozumieć.
- Co? Że będziemy się bzykać?
- Ichigo! – Rukia żartem uszczypnęła go w kark po czym spoważniała. – Tak. Wyznają takie staromodne zasady. – Uważaliby, że zawiodłam ich zaufanie, gdybym zrealizowała swoje plany i uwiodła Ichigo, żeby zajść w ciąże. I złamać sobie serce. Oczywiście kochali ją i pokochaliby jej dziecko. – Przypominają mi, że Renji żeni się w przyszłym roku, a Hisagi spotyka się z kimś na poważnie i też pewnie się zaręczą.
- Niech zgadnę – Ichigo spojrzał na nią porozumiewawczo. - Rodzice chcą, żebyś ty też ułożyła sobie życie.
Skinęła głową.
- To stały temat rozmowy, gdy się z nimi widzę. Jakby troje wnucząt było im za mało. Czy twoi rodzice też ci suszą głowę?
- Nie widuje się z nimi dostatecznie często, żeby próbowali. Mój ojciec nie jest typowym dziadkiem.
- To szkoda – powiedziała cicho. – A mama?
- Nie kontaktowaliśmy się od pół roku.
- Pół roku? – Nie mogła sobie wyobrazić takiego stosunku do dziecka. Pewnie, że jej rodzice czasem ją denerwowali, ale wszyscy się kochali. – Próbowałeś z nią rozmawiać?
- Dzwoniłem parę razy, ale… Nic jej nie obchodzę. Nigdy nie obchodziłem – odpowiedział Ichigo, zdumiony, że wyznaje coś tak osobistego.
- Dlaczego tak mówisz? – spytała, pragnąc scałować smutek z jego twarzy.
- Zostawiła mnie, kiedy rozwiedli się z ojcem. Miałem w tedy dziesięć lat. Powiedziała, że ograniczyłbym jej styl życia.
- Och, Ichigo, tak mi przykro. Nawet nie potrafię sobie wyobrazić, jakie to musiało być straszne.
Nic dziwnego, że nie potrafił kochać, skoro sam nie zaznał miłości.
- Nie ma znaczenia. Nie rozpamiętuje tego.
Wiedział, w głębi serca, że nie mówi prawdy. Teraz zastanawiał się, biorąc pod uwagę głęboką wiarę Rukia w rodzinę i szczęście rodzinne na wieki, czy nie spróbować z nią. Była ciepła, kochająca, współczująca. A jeśli ją rozczaruje? Nie może pozwolić na to, żeby romantyczna przejażdżka saniami uderzyła mu do głowy.
- Och, Ichigo, spójrz, śnieg pada! – wykrzyknęła Rukia zachwycona, gdy śnieżne płatki zaczęły wirować wokół nich.
- Tak, popatrz – Ichigo się rozejrzał.
- Jak cudownie – szepnęła. – Te sanie, śnieg, wszystko jest takie… - słowa nie chciały przejść przez gardło, gdy na niego spojrzała.
- Romantyczne? – mruknął, kończąc jej myśli.
Płatek śniegu usiadł jej na nosie. Ichigo zmiótł go rękawiczką. Nawet w tym zimnym Rukia pachniała łąką z kwiatkami. Jakby to była najbardziej naturalna rzecz na świecie, pocałował jej nosek, ścierając ostatni ślad płatka śniegu. Rozchyliła wargi i nie mógł się powstrzymać, aby jej nie spróbować. Przytrzymał jej wargę zębami.
- Ichigo… - chciała zaprotestować, ale już zdążył przesunąć językiem po jej ustach. Zlizała ten smak i poczuła w sobie jeszcze silniejsze pożądanie.
- Chcę cię tylko pocałować, Rukia – szepnął, jakby pytając o pozwolenie. – To tylko pocałunek. Komu to szkodzi?
„ Mnie”, pomyślała w duchu, ale przycisnęła usta do jego ust. Wiedziała, ze to szaleństwo, narażać swoje serce na taki ból. Jego wargi były chłodne, ale gorący język zawładnął jej ustami. Chciała być jak najbliżej niego, a on obrócił ją w swoją stronę i przycisnął do siebie.
Sanie przystanęły. Ichigo oderwał od niej usta, kiedy zorientował się, że przejażdżka skończona, stoją przed pensjonatem, a woźnica czeka, aż wysiądą.
Nie był pewien, co powiedzieć, ale uznał, że należą się jej przeprosiny. Tym czasem zanim cokolwiek powiedział, Rukia dotknęła palcem w rękawiczce jego ust.
- Dziękuję za ten wieczór był doskonały – szepnęła.
Było jasne, że planowała na tym zakończyć i było to zapewne słuszne. Pomógł jej wyjść z sań, po czym odprowadził do pokoju. Bez słowa weszła do środka, zamykając za sobą drzwi. Będzie piekielnie trudno znów iść samotnie do łóżka.
- Ichigo!
Rukia wjechała krawędziami nart w sypki śnieg i się zatrzymała. Ledwo widziała Ichigo, stojącego poniżej, w połowie stoku. Przyłożył rękę do ust i coś do niej krzyknął, ale nie była wstanie usłyszeć co.
Puszysty śnieg, który sypał rano, zgęstniał i powstała nowa warstwa kilkunastometrowy puch. Było to piękne i jazda na nartach w takim śniegu sprawiała jej ogromną przyjemność. Znajdowała się na stoku dla średnio zaawansowanych, ale podczas ostatnich kilku zjazdów w gęstej śnieżycy nie wiedziała, dokąd zjeżdżali inni.
Miała nadzieje, że Ichigo na nią zaczeka, wiec spieszyła się ze zjazdem. Na stoku pozostali nie liczni narciarze. Proponowała przedtem Ichigo, żeby wcześniej wyruszyć z powrotem, ale on chciał wykorzystać czas na nartach do ostatniej chwili.
Kiedy prosił ją o zgodę na zmianę terminu lotu, żeby można dłużej pojeździć, nie miała serca mu odmówić.
Może nie był to taki zły pomysł, żeby odłożyć wyjazd. Widziała teraz Ichigo dokładnie i jechała wprost na niego, ale kiedy chciała zahamować pługiem, nie zdążyła i znów na niego wpadła, podcinając mu nogi. Wylądowała na nim i śmiejąc powiedziała:
- Łup, znowu. Przepraszam.
- Chcesz mnie upolować, co? – Ichigo rozśmiał się razem z nią. Zebrał garść śniegu i wepchnął jej pod szalik. Rukia pisnęła i zaczęła z trudem się podnosząc. Złapał ją w pasie i przygwoździł swoim ciałem w śniegu.
- Przestań proszę!
Była na jego łasce, ale nie narzekała. Podczas tego weekendu już wielokrotnie tarzali się w śnieżno białym puchu i za każdym razem znajdowała się pod nim. Podczas przejażdżki saniami kilka razy ją całował. Wiedziała, że nie powinna więcej do tego dopuścić, ale nie była w stanie tego uczynić. Za każdym razem, gdy ją całował, przychodziło jej do głowy, żeby go zaprosić do łóżka. Dotychczas oparła się pokusie. A dziś już wyjeżdżają. Za kilka godzin będą w domu.
Wszystko wróci do normy. Nic się nie stało. Oprócz jej załamanego serca.
- To mnie zmuś! – Spojrzał jej w oczy.
Przystanęła z nim walczyć, a on umieścił się na niej bardziej zdecydowanie.
- Masz jakieś ukryte złe skłonności – powiedziała, wydymając wargi.
Przesunął po nich językiem.
- Wiesz, że uważam to za bardzo seksowne – szepnął i pocałował ją w usta. Powolny, głęboki pocałunek, aż jęknęła.
Ichigo wypróbował się postanowieniu, aby jej nie dotykać. Całe szczęście, że ten weekend się kończy, bo gdyby zostali jeszcze jeden dzień dłużej to by wylądowali w łóżku.
- Ichigo – zmysłowo szepnęła, gdy się od niej oderwał.
Kusili się wzajemnie, ale nie rozmawiali o tym. Była to niebezpieczna lecz podniecająca gra.
- Mam ci pokazać moje złe skłonności? – spytał z diabolicznym uśmieszkiem. Przywarł do niej biodrami.
- Och, Ichigo brzydko się bawisz – zażartowała, ale widział w jej oczach zaproszenie. – Dość tego, musimy się zbierać. Śnieży coraz mocniej. Zaczynam się bać zjazdu w takich warunkach.
- Masz rację. – Wygramolił się, podał jej rękę i otrzepał śnieg z nich obojga. – Wracajmy.
Kiedy zjechali i oddali jej narty, weszli do pensjonatu. Przed recepcją zauważyli spory tłumek. Zatrzymali się, żeby posłuchać, o co chodzi.
Rozdział.9
- Mam cię – powiedział, chwytając ją za ramię. – Teraz spróbuj się trochę odepchnąć
Udało jej się zjechać kilka metrów bez upadku.
- O rany, Ichigo, udało mi się – wykrzyknęła z trumfem.
Odwróciła się raptownie, żeby na niego spojrzeć i znów straciła równowagę. Ichigo podszedł do niej i znowu leżeli na śniegu, jedno na drugim.
- Och Ichigo przepraszam.
Objął ją mocno ramionami i przycisnął do siebie.
- Jeśli tak mamy spędzać cały dzień, to mógłbym wy myśleć coś ciekawego do robienia.
- Zachowuj się przyzwoicie – rzuciła mu ostrzegawcze spojrzenie.
Właściwie to ona zachowywała się jak idiotka, a w dodatku lubiła go coraz bardziej.
- Na razie się zachowywałem.
Stawało się to jednak prawie niemożliwe.
- Jedziemy na nartach czy nie? – Spytała.
- Zależy od ciebie.
- To jest trudniejsze, niż myślałam.
- Zaraz to skumasz.
Jego zachęta zadziałała. Wzięła głęboki oddech i oświadczyła.
- Dobrze, spróbuję jeszcze raz.
Rzeczywiście, w końcu odniosła sukces i zjechała kilkanaście metrów, nie przewracając się. Po półgodzinie Ichigo zaproponował, żeby spróbowała na oślej łączce. Na razie opanował jazdę prawie po płaskim, wiec trzeba było spróbować na małym wzniesieniu. Udało jej się za pierwszym razem. Kiedy była w połowie, Ichigo zjechał szybciej na dół i czekał na nią. Zatrzymała się pługiem, tak jak ją uczył.
- Ale fajnie!
Wziął ją w objęcia. Jak cudownie pachniała.
- Super czas wjechać na górę. – Ichigo wskazał na wyciąg krzesełkowy. – Chodź.
Stała, niezdecydowana.
- Chyba tu zostanę.
- Nie ma takiej możliwości, żeby zostać na dole.
- Ale nie miej do mnie pretensji, jak się wywrócimy.
- Nie dopuszczę do tego, nie bój się. – Wsiadła na wyciąg bez problemu. Ichigo, siedząc obok, objął ją ramieniem. – Wiedziałem, że ci się uda.
Rukia promieniowała zadowoleniem.
- Jesteś bardzo cierpliwym nauczycielem.
- Tak mówisz, jakbyś tego się nie spodziewała. – Zawinął sobie na palec kosmyk jej włosów. Do pracy nie przychodziła w rozpuszczonymi włosami.
- Nie, nie o to chodzi. Przy negocjacjach jesteś taki bezkompromisowy, skupiony.
- Dzięki. Myślę. – Zrobił śmieszna minę.
- No wiesz, o co mi chodzi. Tu jesteś bardziej zrelaksowany. – Wydawał atrakcyjniejszy się przez to, jakby jej serce jeszcze niedostatecznie się zaangażowało.
- Umiem się cieszyć.
- Naprawdę?
- Zaraz ci to udowodnię.
Nachylił się i dotknął wargami jej ust. Chociaż były chłodne od mrozu, smakowały tak słodko, jak pamiętał. Krzesło zachybotało i przerwał pocałunek, bo dotarli do końca trasy.
Rukia zsiadła jak w transie i gdy tylko jej narty dosięgły śniegu, przewróciła się, za nią podcięty przez jej narty Ichigo i dwie dziewczyny, które właśnie zsiadały z krzesła za nimi.
Obsługujący wyłączył wyciąg, żeby mogli się wszyscy bezpiecznie się pozbierać.
- Przepraszam, bardzo przepraszam – powiedziała Rukia.
Dziewczyny chichotały, a przerażona Rukia unikała ich wzroku, gdy odjeżdżały. Nie skorzystała z pomocy Ichigo i sama wstała. Zanim znów założyła narty, łatwiej jej było udowodnić, że to nie jego pocałunek tak ja powalił.
- Wciąż robię z siebie idiotkę.
- Jesteś słodka, jak się rumienisz.
- Nie żartuj sobie ze mnie. Może byś tak pojechał na jakiś inny stok, a ja sobie poćwiczę sama?
Musiała dojść do siebie po tym pocałunku.
- Jesteś pewna? – Ichigo nie bardzo miał ochotę ją zostawić. – A jak upadniesz?
- Udało mi się teraz samej wstać, wiec chyba sobie poradzę.
Ichigo nie chciał jej samej zostawiać, ale pomyślał, że jak pobędzie trochę sama, przestanie myśleć o tym, żeby pójść z nią do łóżka.
- Szybko przejadę kilka tras.
- W porządku. – Kiedy się wahała, gestem pokazała mu, żeby pojechał.
- Nie uciekniesz mi, co?
Przyszło jej to na myśl, ale pokręciła głową.
-Będę sobie tu półżywa póki nie wrócisz.
Popatrzyła, ja odjeżdża, zgrabnie kręcąc i miała jeszcze większą ochotę, aby sprawdzić, jakby się czuła przytulona do tego zgrabnego ciała.
Udało jej się zjechać ze stoczku, wjechać wyciągiem, a kiedy z niego zjechała postanowiła odpocząć na ławeczce przed budynkiem. Pocałunek Ichigo naprawdę wyprowadził ją z równowagi, a jednocześnie gorąco pragnęła, żeby znów ją pocałował.
Wiedziała od początku, że ten cały weekend był pomyłką. Już była w nim prawie zakochana i nie trzeba wiele zachęty z jej strony, żeby się zakochała do reszty.
Pomysł Orihme, żeby się z nim przespać i żeby to był Ichigo został ojcem dziecka, nie dawał Ruki spokoju. Ale nie mogła go oszukać, wiec musi się oprzeć jego atrakcyjności do końca weekendu. Po powrocie do biura będzie mogła opanować uczucia i powrócić do oficjalnych stosunków szefa i podwładnej.
Po kilku minutach poczuła, że emocje opadły. Zastanawiała się, czy nie zrezygnować z tego narciarstwa, ale nie chciała sprawić zawodu Ichigo.
Skończyła ciepły napój, który kupiła wewnątrz budynku, wyrzuciła kubek do śmieci i założyła narty. W tym momencie zorientowała się, że jest z boku wzgórka, wiec musi je zdjąć, podjechać i dopiero wtedy założyć.
- Może pomóc?
Rukia spojrzała i zobaczyła ciemnozielone oczy, które należały do mężczyzny mniej więcej w jej wieku, może rok czy dwa młodszego. Spod jego czapeczki wychodziły blond włosy, strój narciarski nie skrywał dobrej sylwetki. Pokazał zęby w szerokim uśmiechu.
- W porządku – odpowiedziała z uprzejmym uśmiechem. – Trzeba było pomyśleć, gdzie jestem, zanim założyłam narty.
- Początkująca?
Uniosła brwi.
- Co? Mam to napisane na czole?
Uśmiechnął się i wokół jego oczu pojawiły się drobniutkie zmarszczki.
- Nie, znam się na tym. – Wskazał na emblemat na kombinezonie. – Jestem tu instruktorem narciarskim. Na imię mi Kira.
- Aha. – Super, mało, że musiała się swoimi talentami pochwalić przed Ichigo, to jeszcze przed następnym facetem.- Część, jestem Rukia.
- Może kilka wskazówek? – Widząc jej wahanie, dodał: - Bez opłaty.
- Dziękuję, ale jestem pewna że masz ciekawsze zajęcia w wolnym czasie.
Spojrzał na zegarek.
- Następną lekcje mam za piętnaście minut. – Wyciągnął rękę. – Chodź, pomogę ci wdrapać się na ten stok.
Ruki było głupio odmówić. Może rzeczywiście jego uwagi się przydadzą i zaimponuje Ichigo, kiedy wróci.
Przyjęła pomoc.
Ichigo zatrzymał się nagle, a krawędzie nart wbiły się w śnieg. Przebiegł oczami teren między oślą łączką a schroniskiem w poszukiwaniu Rukia. Nie planował odjeżdżać na tak długo, ale potrzebował czasu, żeby zacząć sensownie myśleć.
Pocałowanie Rukia tylko zaostrzyło jego apetyt i coraz trudniej mu było trzymać ręce przy sobie. Nie poszukiwał żadnej partnerki. Podobało mu się życie, jakie prowadzi – proste i bez komplikacji. Kobiety, z którymi się spotykał, znały zasady. Nigdy nie utrzymywał, że interesuje go stały związek. Rozwód rodziców nauczył go, jak bardzo kobieta i mężczyzna mogą się zranić. Pewnie oboje byli winni, ale szczególnie zabolało go odrzucenie przez matkę. Przez nią zapamiętał coś, czego nigdy nie zapomni. Kobiety odchodzą.
No, może nie wszystkie, ale nie chce otwierać swojego serca, aby więcej cierpieć. I co z tego, że Rukia działa na niego bardziej niż jakakolwiek inna kobieta? Nic się nie stanie jeśli będzie kontrolował swoje uczucia. Spędzi ten czas trochę rozrywkowo, kradnąc od czasu do czas całusa, a później się wycofa. W poniedziałek wrócą do pracy, jakby się nigdy nic nie stało.
Zadowolony z takiego postanowienia, znów rozejrzał się po okolicy. Kiedy ją nareszcie zobaczył, prawie się przewrócił. Nie była sama.
Jakiś mężczyzna stał za nią, z rękami na jej biodrach. Nachylił twarz tuż do jej twarzy. W Ichigo jakby piorun trzasnął. Wyrzucał sobie, że zostawił ją samą. Odbił się kijkami, ruszył w ich stronę i zahamował ostro tuż obok, tak że obsypał ich śniegiem.
Rukia uniosła wzrok, nieco oburzony, ale jej spojrzenie złagodniało na widok Ichiga.
- O, Ichigo, cześć!
- Kto to jest?
- To jest Kira – uśmiechnęła się.
- Część – powiedział Kira z uśmiechem, który zmarł mu na ustach, gdy zobaczył minę Ichiga.
- Ona jest zemną – powiedział oschle do Kiry.
Ten podniósł ręce do góry i się cofnął.
- Przepraszam, dawałem jej kilka rad.
- Ja się tym zajmę.
- Jasne. – Kira zerknął na Rukie. – Do zobaczenia.
- Dzięki za pomoc – zawołała, gdy oddalał się szybkim tempem.
Ichigo przygwoździł Rukie spojrzeniem.
- Jeśli potrzebowałaś instrukcji, dlaczego mnie odesłałaś?
- O co chodzi?
- Nie potrzebujesz chyba, żeby jakiś palant instruktor cię obłapiał.
- Wcale mnie nie obłapiał.
- Ja widziałem z daleka, że próbował.
- Po prostu chciał pomóc, Ichigo.
- Chciał znacznie więcej, niż pomóc ci na stoku.
Nie odpowiedziała na tę uwagę, bo wiedziała, jakim jest świetnym negocjatorem i nie warto było się z nim kłócić.
- To nie jest żaden palant, pracuje jako instruktor, żeby zarobić na studia. Jego rodzice mieszkają w pobliskim miasteczku, ale nie mogą mu pomóc.
- Dużo się o nim dowiedziałaś. Jak długo tu był?
- Kilka minut. – Nie rozumiała, dlaczego był taki wściekły. – Czemu robisz z tego taki problem?
- Nie robię.
- Oczywiście, że tak. Pulsuje ci żyłka na skroni. – Dotknęła rękawiczką. – zawsze tak jest, jak się denerwujesz.
Nie wiedział, że daje takie sygnały na zewnątrz.
- Przyszliśmy tu razem. Zostawiam cię na pół godziny a ty już spiknęłaś z jakimś facetem.
Ledwo to powiedział, pożałował. Chociaż to rzeczywiście nie uchodziło, aby ją widziano z innym mężczyzną.
Rukia wpatrywała się w niego oburzona.
- Spiknęłaś się? – powtórzyła. – Jakbym była jakąś puszczalską! – Wypięła i rzuciła ze złością narty z nóg. – Patrząc mu prosto w oczy, powiedziała: - Chciałam na tobie zrobić wrażenie i poprawić swoje umiejętności, zanim wrócisz… Nie trzeba było nawet próbować.
To był błąd, że znalazła się tu z Ichigo. Czuła, że z tego wynikną kłopoty.
- Naprawdę? – spytał, ale ona szła już w kierunku schroniska. – Zaczekaj.
- Co? – Na jej twarzy malowało się rozczarowanie.
- Nie chciałem cię urazić.
Wzruszyła ramionami.
- Nie szkodzi.
Wyraźnie szkodziło.
- Taka reakcja obrona.
Nie chciał przyznać, że był po prostu zazdrosny. Tylko żeby być zazdrosnym, musiałby coś do niej czuć. Pragnął jej, była niesłychanie atrakcyjna. Była cudowna i myślał tylko o tym, żeby z nią pójść do łóżka, ale zazdrość? Nie ma mowy.
- Dlaczego? – Koniecznie chciała wiedzieć, co on myśli.
- Taka odruchowa reakcja.
- Rozumiem. – Wcale nie rozumiała. Zniechęcona tą odpowiedzią, dodała: - Ja na dzisiaj zakończę.
Ichigo szedł za nią.
- Przepraszam, że zachowałem się jak palant. Chciałbym to jakoś wynagrodzić.
- Nie musisz. Zapomnijmy o tym.
- Posłuchaj, jest późno, a nie jedliśmy obiadu. Nie wiem, jak ty, ale ja umieram zgładu.
- Ja też.
- Przebierzmy się i chodźmy na kolację.
- Dobrze – zgodziła się, zadowolona, że znów są w normalnych stosunkach – ale chce wziąć prysznic, zanim pójdziemy.
Ichigo skinął głową i zaraz nawiedził go obrazy wody spływające po jej nagim ciele. Odchrząknął i wypiął narty.
- Spotkamy się za godzinę – powiedział, zabierając od niej narty. – Będziemy mieli czas się przygotować.
Patrzał, jak odchodził, a widok jej kołyszących się bioder w narciarskich spodniach kusił jego wyobraźnię. Dlaczego tak ostro zareagował na innego mężczyznę, który się obok niej znalazł? Musiało to być coś głębszego. Chciałby dać Rukia to, czego pragnęła, ale ona chciała na zawsze, a tego nie mógł jej ofiarować.
Udało jej się zjechać kilka metrów bez upadku.
- O rany, Ichigo, udało mi się – wykrzyknęła z trumfem.
Odwróciła się raptownie, żeby na niego spojrzeć i znów straciła równowagę. Ichigo podszedł do niej i znowu leżeli na śniegu, jedno na drugim.
- Och Ichigo przepraszam.
Objął ją mocno ramionami i przycisnął do siebie.
- Jeśli tak mamy spędzać cały dzień, to mógłbym wy myśleć coś ciekawego do robienia.
- Zachowuj się przyzwoicie – rzuciła mu ostrzegawcze spojrzenie.
Właściwie to ona zachowywała się jak idiotka, a w dodatku lubiła go coraz bardziej.
- Na razie się zachowywałem.
Stawało się to jednak prawie niemożliwe.
- Jedziemy na nartach czy nie? – Spytała.
- Zależy od ciebie.
- To jest trudniejsze, niż myślałam.
- Zaraz to skumasz.
Jego zachęta zadziałała. Wzięła głęboki oddech i oświadczyła.
- Dobrze, spróbuję jeszcze raz.
Rzeczywiście, w końcu odniosła sukces i zjechała kilkanaście metrów, nie przewracając się. Po półgodzinie Ichigo zaproponował, żeby spróbowała na oślej łączce. Na razie opanował jazdę prawie po płaskim, wiec trzeba było spróbować na małym wzniesieniu. Udało jej się za pierwszym razem. Kiedy była w połowie, Ichigo zjechał szybciej na dół i czekał na nią. Zatrzymała się pługiem, tak jak ją uczył.
- Ale fajnie!
Wziął ją w objęcia. Jak cudownie pachniała.
- Super czas wjechać na górę. – Ichigo wskazał na wyciąg krzesełkowy. – Chodź.
Stała, niezdecydowana.
- Chyba tu zostanę.
- Nie ma takiej możliwości, żeby zostać na dole.
- Ale nie miej do mnie pretensji, jak się wywrócimy.
- Nie dopuszczę do tego, nie bój się. – Wsiadła na wyciąg bez problemu. Ichigo, siedząc obok, objął ją ramieniem. – Wiedziałem, że ci się uda.
Rukia promieniowała zadowoleniem.
- Jesteś bardzo cierpliwym nauczycielem.
- Tak mówisz, jakbyś tego się nie spodziewała. – Zawinął sobie na palec kosmyk jej włosów. Do pracy nie przychodziła w rozpuszczonymi włosami.
- Nie, nie o to chodzi. Przy negocjacjach jesteś taki bezkompromisowy, skupiony.
- Dzięki. Myślę. – Zrobił śmieszna minę.
- No wiesz, o co mi chodzi. Tu jesteś bardziej zrelaksowany. – Wydawał atrakcyjniejszy się przez to, jakby jej serce jeszcze niedostatecznie się zaangażowało.
- Umiem się cieszyć.
- Naprawdę?
- Zaraz ci to udowodnię.
Nachylił się i dotknął wargami jej ust. Chociaż były chłodne od mrozu, smakowały tak słodko, jak pamiętał. Krzesło zachybotało i przerwał pocałunek, bo dotarli do końca trasy.
Rukia zsiadła jak w transie i gdy tylko jej narty dosięgły śniegu, przewróciła się, za nią podcięty przez jej narty Ichigo i dwie dziewczyny, które właśnie zsiadały z krzesła za nimi.
Obsługujący wyłączył wyciąg, żeby mogli się wszyscy bezpiecznie się pozbierać.
- Przepraszam, bardzo przepraszam – powiedziała Rukia.
Dziewczyny chichotały, a przerażona Rukia unikała ich wzroku, gdy odjeżdżały. Nie skorzystała z pomocy Ichigo i sama wstała. Zanim znów założyła narty, łatwiej jej było udowodnić, że to nie jego pocałunek tak ja powalił.
- Wciąż robię z siebie idiotkę.
- Jesteś słodka, jak się rumienisz.
- Nie żartuj sobie ze mnie. Może byś tak pojechał na jakiś inny stok, a ja sobie poćwiczę sama?
Musiała dojść do siebie po tym pocałunku.
- Jesteś pewna? – Ichigo nie bardzo miał ochotę ją zostawić. – A jak upadniesz?
- Udało mi się teraz samej wstać, wiec chyba sobie poradzę.
Ichigo nie chciał jej samej zostawiać, ale pomyślał, że jak pobędzie trochę sama, przestanie myśleć o tym, żeby pójść z nią do łóżka.
- Szybko przejadę kilka tras.
- W porządku. – Kiedy się wahała, gestem pokazała mu, żeby pojechał.
- Nie uciekniesz mi, co?
Przyszło jej to na myśl, ale pokręciła głową.
-Będę sobie tu półżywa póki nie wrócisz.
Popatrzyła, ja odjeżdża, zgrabnie kręcąc i miała jeszcze większą ochotę, aby sprawdzić, jakby się czuła przytulona do tego zgrabnego ciała.
Udało jej się zjechać ze stoczku, wjechać wyciągiem, a kiedy z niego zjechała postanowiła odpocząć na ławeczce przed budynkiem. Pocałunek Ichigo naprawdę wyprowadził ją z równowagi, a jednocześnie gorąco pragnęła, żeby znów ją pocałował.
Wiedziała od początku, że ten cały weekend był pomyłką. Już była w nim prawie zakochana i nie trzeba wiele zachęty z jej strony, żeby się zakochała do reszty.
Pomysł Orihme, żeby się z nim przespać i żeby to był Ichigo został ojcem dziecka, nie dawał Ruki spokoju. Ale nie mogła go oszukać, wiec musi się oprzeć jego atrakcyjności do końca weekendu. Po powrocie do biura będzie mogła opanować uczucia i powrócić do oficjalnych stosunków szefa i podwładnej.
Po kilku minutach poczuła, że emocje opadły. Zastanawiała się, czy nie zrezygnować z tego narciarstwa, ale nie chciała sprawić zawodu Ichigo.
Skończyła ciepły napój, który kupiła wewnątrz budynku, wyrzuciła kubek do śmieci i założyła narty. W tym momencie zorientowała się, że jest z boku wzgórka, wiec musi je zdjąć, podjechać i dopiero wtedy założyć.
- Może pomóc?
Rukia spojrzała i zobaczyła ciemnozielone oczy, które należały do mężczyzny mniej więcej w jej wieku, może rok czy dwa młodszego. Spod jego czapeczki wychodziły blond włosy, strój narciarski nie skrywał dobrej sylwetki. Pokazał zęby w szerokim uśmiechu.
- W porządku – odpowiedziała z uprzejmym uśmiechem. – Trzeba było pomyśleć, gdzie jestem, zanim założyłam narty.
- Początkująca?
Uniosła brwi.
- Co? Mam to napisane na czole?
Uśmiechnął się i wokół jego oczu pojawiły się drobniutkie zmarszczki.
- Nie, znam się na tym. – Wskazał na emblemat na kombinezonie. – Jestem tu instruktorem narciarskim. Na imię mi Kira.
- Aha. – Super, mało, że musiała się swoimi talentami pochwalić przed Ichigo, to jeszcze przed następnym facetem.- Część, jestem Rukia.
- Może kilka wskazówek? – Widząc jej wahanie, dodał: - Bez opłaty.
- Dziękuję, ale jestem pewna że masz ciekawsze zajęcia w wolnym czasie.
Spojrzał na zegarek.
- Następną lekcje mam za piętnaście minut. – Wyciągnął rękę. – Chodź, pomogę ci wdrapać się na ten stok.
Ruki było głupio odmówić. Może rzeczywiście jego uwagi się przydadzą i zaimponuje Ichigo, kiedy wróci.
Przyjęła pomoc.
Ichigo zatrzymał się nagle, a krawędzie nart wbiły się w śnieg. Przebiegł oczami teren między oślą łączką a schroniskiem w poszukiwaniu Rukia. Nie planował odjeżdżać na tak długo, ale potrzebował czasu, żeby zacząć sensownie myśleć.
Pocałowanie Rukia tylko zaostrzyło jego apetyt i coraz trudniej mu było trzymać ręce przy sobie. Nie poszukiwał żadnej partnerki. Podobało mu się życie, jakie prowadzi – proste i bez komplikacji. Kobiety, z którymi się spotykał, znały zasady. Nigdy nie utrzymywał, że interesuje go stały związek. Rozwód rodziców nauczył go, jak bardzo kobieta i mężczyzna mogą się zranić. Pewnie oboje byli winni, ale szczególnie zabolało go odrzucenie przez matkę. Przez nią zapamiętał coś, czego nigdy nie zapomni. Kobiety odchodzą.
No, może nie wszystkie, ale nie chce otwierać swojego serca, aby więcej cierpieć. I co z tego, że Rukia działa na niego bardziej niż jakakolwiek inna kobieta? Nic się nie stanie jeśli będzie kontrolował swoje uczucia. Spędzi ten czas trochę rozrywkowo, kradnąc od czasu do czas całusa, a później się wycofa. W poniedziałek wrócą do pracy, jakby się nigdy nic nie stało.
Zadowolony z takiego postanowienia, znów rozejrzał się po okolicy. Kiedy ją nareszcie zobaczył, prawie się przewrócił. Nie była sama.
Jakiś mężczyzna stał za nią, z rękami na jej biodrach. Nachylił twarz tuż do jej twarzy. W Ichigo jakby piorun trzasnął. Wyrzucał sobie, że zostawił ją samą. Odbił się kijkami, ruszył w ich stronę i zahamował ostro tuż obok, tak że obsypał ich śniegiem.
Rukia uniosła wzrok, nieco oburzony, ale jej spojrzenie złagodniało na widok Ichiga.
- O, Ichigo, cześć!
- Kto to jest?
- To jest Kira – uśmiechnęła się.
- Część – powiedział Kira z uśmiechem, który zmarł mu na ustach, gdy zobaczył minę Ichiga.
- Ona jest zemną – powiedział oschle do Kiry.
Ten podniósł ręce do góry i się cofnął.
- Przepraszam, dawałem jej kilka rad.
- Ja się tym zajmę.
- Jasne. – Kira zerknął na Rukie. – Do zobaczenia.
- Dzięki za pomoc – zawołała, gdy oddalał się szybkim tempem.
Ichigo przygwoździł Rukie spojrzeniem.
- Jeśli potrzebowałaś instrukcji, dlaczego mnie odesłałaś?
- O co chodzi?
- Nie potrzebujesz chyba, żeby jakiś palant instruktor cię obłapiał.
- Wcale mnie nie obłapiał.
- Ja widziałem z daleka, że próbował.
- Po prostu chciał pomóc, Ichigo.
- Chciał znacznie więcej, niż pomóc ci na stoku.
Nie odpowiedziała na tę uwagę, bo wiedziała, jakim jest świetnym negocjatorem i nie warto było się z nim kłócić.
- To nie jest żaden palant, pracuje jako instruktor, żeby zarobić na studia. Jego rodzice mieszkają w pobliskim miasteczku, ale nie mogą mu pomóc.
- Dużo się o nim dowiedziałaś. Jak długo tu był?
- Kilka minut. – Nie rozumiała, dlaczego był taki wściekły. – Czemu robisz z tego taki problem?
- Nie robię.
- Oczywiście, że tak. Pulsuje ci żyłka na skroni. – Dotknęła rękawiczką. – zawsze tak jest, jak się denerwujesz.
Nie wiedział, że daje takie sygnały na zewnątrz.
- Przyszliśmy tu razem. Zostawiam cię na pół godziny a ty już spiknęłaś z jakimś facetem.
Ledwo to powiedział, pożałował. Chociaż to rzeczywiście nie uchodziło, aby ją widziano z innym mężczyzną.
Rukia wpatrywała się w niego oburzona.
- Spiknęłaś się? – powtórzyła. – Jakbym była jakąś puszczalską! – Wypięła i rzuciła ze złością narty z nóg. – Patrząc mu prosto w oczy, powiedziała: - Chciałam na tobie zrobić wrażenie i poprawić swoje umiejętności, zanim wrócisz… Nie trzeba było nawet próbować.
To był błąd, że znalazła się tu z Ichigo. Czuła, że z tego wynikną kłopoty.
- Naprawdę? – spytał, ale ona szła już w kierunku schroniska. – Zaczekaj.
- Co? – Na jej twarzy malowało się rozczarowanie.
- Nie chciałem cię urazić.
Wzruszyła ramionami.
- Nie szkodzi.
Wyraźnie szkodziło.
- Taka reakcja obrona.
Nie chciał przyznać, że był po prostu zazdrosny. Tylko żeby być zazdrosnym, musiałby coś do niej czuć. Pragnął jej, była niesłychanie atrakcyjna. Była cudowna i myślał tylko o tym, żeby z nią pójść do łóżka, ale zazdrość? Nie ma mowy.
- Dlaczego? – Koniecznie chciała wiedzieć, co on myśli.
- Taka odruchowa reakcja.
- Rozumiem. – Wcale nie rozumiała. Zniechęcona tą odpowiedzią, dodała: - Ja na dzisiaj zakończę.
Ichigo szedł za nią.
- Przepraszam, że zachowałem się jak palant. Chciałbym to jakoś wynagrodzić.
- Nie musisz. Zapomnijmy o tym.
- Posłuchaj, jest późno, a nie jedliśmy obiadu. Nie wiem, jak ty, ale ja umieram zgładu.
- Ja też.
- Przebierzmy się i chodźmy na kolację.
- Dobrze – zgodziła się, zadowolona, że znów są w normalnych stosunkach – ale chce wziąć prysznic, zanim pójdziemy.
Ichigo skinął głową i zaraz nawiedził go obrazy wody spływające po jej nagim ciele. Odchrząknął i wypiął narty.
- Spotkamy się za godzinę – powiedział, zabierając od niej narty. – Będziemy mieli czas się przygotować.
Patrzał, jak odchodził, a widok jej kołyszących się bioder w narciarskich spodniach kusił jego wyobraźnię. Dlaczego tak ostro zareagował na innego mężczyznę, który się obok niej znalazł? Musiało to być coś głębszego. Chciałby dać Rukia to, czego pragnęła, ale ona chciała na zawsze, a tego nie mógł jej ofiarować.
Rozdział.8
- To wszystko? – Spytał, zdziwiony.
Większość kobiet, które znał, zabierała na weekend trzy razy tyle.
- Przecież wyjeżdżamy właściwie na dwa dni.
Po kilku minutach siedzieli w samochodzie w drodze na lotnisko, a po niecałych dwóch godzinach siedzenia obok siebie w samolocie.
- Przepraszam – powiedziała, kiedy szturchnęła go ramieniem, przeglądając jakiś magazyn. – Strasznie tu ciasno. - Niechcący musnęła go nogami i spojrzała zmieszana. Zarumieniła się.
Orihime radziła, żeby pozwoliła sprawą między nią a Ichigo rozwijać się naturalnie. Czy mogła tak zrobić? A może nic po między nimi nie zajdzie. Może w ogóle nie będzie musiała decydować, czy się z nim przespać. Ichigo z pewnością chciał ten wyjazd wykorzystać na wypoczynek i jazdę na nartach.
A gdyby do czegoś między nimi doszło? Pragnęła go. Czy powiedziałaby „ nie’’, gdyby trafiła się okazja? Kochanie się z Ichigo było by zbyt kuszące, żeby zrezygnować.
„ Chcesz dziecka’’, powiedział jej rozum. Może tak, ale to nie znaczy, że mogłaby oszukać Ichigo. A gdyby jednak się kochali, a ona przypadkiem by zaszła w ciążę? Miałaby dziecko z kimś, kto ją naprawdę interesuje. Wszystko będzie dobrze, jeśli jej serce nie zaangażuje.
Rzuciła na niego okiem i zauważyła, że Ichigo wpatruje się w nią.
- Co takiego. Znowu cię szturchnęłam?
- Nie, ale jesteś taka milcząca. O czym myślisz?
- Myślałam o pracy. – Dobra wymówka.
- Chcę, żebyś myślała tylko o tym, jak przyjemnie spędzać czas. Musisz wykorzystywać swoje pieniądze.
- Pieniądze?
- Te które zapłaciłaś za randkę – przypomniał.
- Ichigo, daj spokój. – Nie było to miłe wspomnienie. – Będę się pewnie snuła po swoim pokoju.
Uśmiech znikł z jego twarzy.
- Nie będziesz ze mną jeździła na nartach?
- Nie umiem.
- Ja cię nauczę. Zapłaciłaś za randkę ze mną. Jeżeli się pogrążysz we śnie zimowym, to nie będzie się liczyło. Poza tym, to żadna przyjemność jeździć samemu.
- Wiesz mi, mogłabym cię tylko unieszkodliwić.
- A po co kupowaliśmy strój narciarski?
- Pomyślałam, że nawet jeśli nie jeżdżę, będę lepiej wyglądała.
Ichigo już chciał coś powiedzieć, ze we wszystkim wygląda cudownie, ale najlepiej by wyglądała bez niczego.
- Co takiego?
- No dobrze, ale to będzie twoja wina, jeżeli wyląduję ze złamana nogą.
Zaśmiał się i usiadł wygodnie.
- Jeśli wylądujesz ze złamaną nogą, obiecuję, że będę twoim służącym.
Wizja Ichigo jako służącego jej się rewelacyjna.
- Trzymam cię za słowo – obiecała i usiadła prosto, bo pilot zapowiedział londowanie.
Ośrodek w Vermont przekraczał jej wyobrażenia. Wysiadając z samochodu, który ich przywiózł z lotniska, zapięła kurtkę na suwak. Twarz jej jaśniała zachwytem. Góry w oddali wyglądały jak widoki. Świeże górskie powietrze wypełniło płuca przy każdym oddechu. Powiał lodowaty wiatr i zadrżała z zimna.
- Nigdy nie widziałam nic również pięknego.
- Jest jeszcze piękniej, kiedy zjeżdżasz na nartach z góry, czujesz adrenalinę, serce ci bije szybciej… - W jego głosie słychać było entuzjazmem. – To przebija wszystko. – „ Oprócz seksu”, pomyślał, ale nie powiedział tego głośno.
Nie udawało mu się myśleć o Ruki platonicznie. W samolocie siedziała tak blisko niego, że czuł jej perfumy i miał ochotę całować te wszystkie pachnące miejsca.
- Wierzę ci – odpowiedziała, gdy szli w stronę pensjonatu po skrzypiącym pod nogami śniegu.
Ciepły drewniany budynek wśród drzew był oazą przytulności po mroźnym powietrzu na zewnątrz. Rukia stała z boku, gdy Ichigo ich meldował. Wszystko w tym wnętrzu było romantyczne, począwszy od płonącego kominka, aż po stare, tapicerowane meble.
Weszli na piętro i Ichigo podał jej kartę do otwarcia drzwi. Weszli do środka, a on za nią.
- Miło.
- Delikatnie mówiąc. – Rozejrzała się zachwycona. Niebieska i ciemnobeżowa kolorystyka wnętrz była wysmakowana ; łoże, staranie pościelone, z mnóstwem poduszek, tworzyło intymny nastrój, podobnie jak część wypoczynkowa wzdłuż ściany zewnętrznej. Ten, kto urządzał pokój, wyraźnie miał nadzieję, że jego lokatorzy będą w romantycznym nastroju.
– A gdzie jest twój pokój?
- Po drugiej stronie, kilka drzwi dalej. – Podał jej numer. – Dobrze ci tu będzie? – spytał.
- A komu y nie było?
Do szczęścia brakowało Ichigo w tym samym pokoju.
- Świetnie. Ile czasu ci potrzeba na przebranie?
- Ichigo…
- Nie wymigasz się od nart. Obiecuję, że pod koniec dnia sama zjedziesz z górki.
- Dobrze postaram się. – obiecała. Jeśli będzie z nim na zewnątrz, wśród ludzi, nie będzie rozmyślała o nim w tym dużym łóżku. - Ale jeśli nie będę sobie radziła albo mi się nie spodoba…
- To pomyślimy o innych rozrywkach.
Nie podawał szczegółów, ale nie miał na myśli nart.
- Inne rozrywki? – spytała, zastanawiając się, czy mysla o tym samym.
- Jedzenie, spacery, chodzenie do baru na drinka.
- Aha. – Skrzydła jej opadły, ale postanowiła być cały czas zajęta. – Będę gotowa za piętnaście minut. – Zamknęła za nim drzwi i pragnęła tylko jednego, żeby Ichigo chciał być z nią.
Postanowiła rozpakować się później, a najpierw przebrała się w białe spodnie narciarskie z fioletowymi lampasami i kurtkę do kompletu, a zamiast czapki włożyła na rozpuszczone włosy fioletową przepaskę. Kiedy wychodziła z pokoju, nikt nie wziąłby jej za nowicjuszkę.
Spotkali się z Ichigo w holu i poszli do wypożyczalni nart. Ichigo miał własne, ale dokładnie pilnował, aby dopasowano odpowiednie dla Ruki i po półgodzinie maszerowali na stok.
Słonice odbite od białego śniegu było oślepiające i zaraz zrozumiała, dlaczego kazał jej zabrać okulary. Znów pokochała zimę.
- Chodźmy gdzieś w ustronne miejsce – zaproponował Ichigo.
Wdychając górskie powietrze, szła tuż za nim na mały pagórek. Postanowił w śniegu swoje narty, a jej ułożył przed nią.
- Poćwiczmy trochę tutaj, a potem zaprowadzę cię na próbny zjazd na oślą łączkę.
Przez następne kilka minut instruował ją, jak zakładać narty, utrzymać równowagę i na czym polega zjazd pługiem.
Kiedy posiadła podstawową wiedzę i gotowa była spróbować, zdjęła narty i podeszli na mały pagórek.
- Co robisz? – spytała zaskoczona, kiedy zbliżył się i objął ją w pasie.
- Chcę cię przytrzymać, kiedy będziesz zakładała narty.
Brzmiało logicznie, jednak ona myślała tylko o jego bliskości, czuła zapach jego wody po goleniu. Jego twarz znajdowała się zaledwie na odległość oddechu.
Myślenie o czymś innym, a nie o zachowanie równowagi, okazało się błędem. Zachwiała się i Ichigo i znów objął ją mocniej i przycisnął do siebie. Musiała wziąć głęboki oddech, uspokoić się i myśleć o nartach.
- Dobrze ci idzie – pochwalił jakby dokonała jakiegoś wyczynu.
W duchu chwaliła się za to, że w ogóle zachowuję jakąkolwiek przytomność umysłu, chociaż miała ochotę przewrócić go na śnieg i wykorzystać.
- Teraz się odsunę.
- Jeszcze nie!
- Nic ci nie będzie. – Podał jej kijki. – Pomogę ci utrzymać równowagę. Jak już będziesz pewnie stała możesz się nimi lekko odepchnąć.
Narty same ruszyły, a ona zapiszczała. Bojąc się, że upadnie, wyciągnęła ręce do przodu i straciła równowagę. nogi jej się rozszerzyły. Krzyknęła i schwyciła się Ichigo. Zaskoczony, i on stracił równowagę i przewrócił się pociągając ją za sobą. Szczęśliwie zdążył upaść na plecy, a ona wylądowała na jego piersiach, gdy narty się wygięły.
Objął ją ramionami, a ona śmiejąc się, uniosła twarz i spojrzała mu w oczy.
- Bardzo przepraszam. – Odwróciła wzrok, bo zauważyła, że ludzie dookoła patrzą na nich.
Ichigo się śmiał.
- Ja nie narzekam.
Przyległa do niego od czubków palców do twarzy. Gdyby była naga, życie byłoby doskonałe.
Jego słowa spowodowały, że nie mogła złapać tchu. Z całą elegancją, na jaką mogła się zdobyć, zabrała się i stanęła. Każde zatchnięcie z jego ciałem doprowadziło ją do szaleństwa. Otrzepała się ze śniegu, a on też wstał przez ten czas.
- Dobrze, spróbujmy jeszcze raz.
- Ja chętnie. – Rukia zerknęła na niego. – Nie wiem, dlaczego to jest dla mnie takie trudne. Zwykle jestem sprawna w takiej aktywności fizycznej.
- Aktywności fizycznej, tak? – Ichigo pomyślał natychmiast o zupełnie specyficznej aktywności. – Na przykład jakiej? – spytał, zabierając ich kijki.
Rukia zajęta była wkładaniem nóg w wiązania nart.
- Kiedy byłam mała, wspinałam się po drzewach z moim bratem.
- Żartujesz? – Nie mógł sobie wyobrazić sobie opanowanej współpracowniczki siedzącej na drzewie.
- Byłam dobra. Wdrapywałam się na naszą magnolię najszybciej z całego rodzeństwa.
Ichigo się rozśmiał.
- Jaka była duża?
- Olbrzymia. Moi rodzice wciąż tam mieszkają, więc ci kiedyś pokażę. A jak z tobą?
Znów ustawił się za nią, trzymając ręce na jej biodrach.
- Co zemną?
- Odkryłam również moje sprawy. Teraz twoja kolej – powiedziała. – Powiedz coś o sobie.
Przed chwilą nic nie mówił. Nie lubił opowiadać o sobie dzieciństwie, bo nie miał miłych wspomnień.
- Na przykład o czym?
- Nie wiem. Jak byłeś w szkole? – spytała, poprawiając przepaskę na uszach. – Myślę,
że bili się o ciebie wszystkie panienki w promieniu stu kilometrów.
- Byłem kujonem - wyznał Ichigo, wprost do jej ucha, którego kawałek, z kolczykiem w kształcie serduszka, wystawał spod opaski. Miał wielką ochotę dotknąć go językiem.
Spojrzała z niedowierzaniem.
- Niemożliwe!
- Poważnie. Byłem molem książkowym i maniakiem komputerowym. Niektórzy wyśmiewali się ze mnie.
- Gdyby teraz cię widzieli, błagali o pracę, pieniądze albo… coś innego! – stwierdziła ze złośliwą satysfakcją. Nie wiedziała, jak ma mu to wynagrodzić. – Tak mi przykro.
- Jakoś przeżyłem.
„ Nie bez urazów” pomyślała.
- Czy utrzymujesz już jakoś równowagę na tych nartach?
- Już przedtem utrzymywałam.
Straciła ją tylko dla tego, że Ichigo był tak niebezpiecznie blisko. Tym razem skoncentrowała się na nartach i utrzymywała równowagę, gdy się od niej odsunął i ustawił z boku.
Większość kobiet, które znał, zabierała na weekend trzy razy tyle.
- Przecież wyjeżdżamy właściwie na dwa dni.
Po kilku minutach siedzieli w samochodzie w drodze na lotnisko, a po niecałych dwóch godzinach siedzenia obok siebie w samolocie.
- Przepraszam – powiedziała, kiedy szturchnęła go ramieniem, przeglądając jakiś magazyn. – Strasznie tu ciasno. - Niechcący musnęła go nogami i spojrzała zmieszana. Zarumieniła się.
Orihime radziła, żeby pozwoliła sprawą między nią a Ichigo rozwijać się naturalnie. Czy mogła tak zrobić? A może nic po między nimi nie zajdzie. Może w ogóle nie będzie musiała decydować, czy się z nim przespać. Ichigo z pewnością chciał ten wyjazd wykorzystać na wypoczynek i jazdę na nartach.
A gdyby do czegoś między nimi doszło? Pragnęła go. Czy powiedziałaby „ nie’’, gdyby trafiła się okazja? Kochanie się z Ichigo było by zbyt kuszące, żeby zrezygnować.
„ Chcesz dziecka’’, powiedział jej rozum. Może tak, ale to nie znaczy, że mogłaby oszukać Ichigo. A gdyby jednak się kochali, a ona przypadkiem by zaszła w ciążę? Miałaby dziecko z kimś, kto ją naprawdę interesuje. Wszystko będzie dobrze, jeśli jej serce nie zaangażuje.
Rzuciła na niego okiem i zauważyła, że Ichigo wpatruje się w nią.
- Co takiego. Znowu cię szturchnęłam?
- Nie, ale jesteś taka milcząca. O czym myślisz?
- Myślałam o pracy. – Dobra wymówka.
- Chcę, żebyś myślała tylko o tym, jak przyjemnie spędzać czas. Musisz wykorzystywać swoje pieniądze.
- Pieniądze?
- Te które zapłaciłaś za randkę – przypomniał.
- Ichigo, daj spokój. – Nie było to miłe wspomnienie. – Będę się pewnie snuła po swoim pokoju.
Uśmiech znikł z jego twarzy.
- Nie będziesz ze mną jeździła na nartach?
- Nie umiem.
- Ja cię nauczę. Zapłaciłaś za randkę ze mną. Jeżeli się pogrążysz we śnie zimowym, to nie będzie się liczyło. Poza tym, to żadna przyjemność jeździć samemu.
- Wiesz mi, mogłabym cię tylko unieszkodliwić.
- A po co kupowaliśmy strój narciarski?
- Pomyślałam, że nawet jeśli nie jeżdżę, będę lepiej wyglądała.
Ichigo już chciał coś powiedzieć, ze we wszystkim wygląda cudownie, ale najlepiej by wyglądała bez niczego.
- Co takiego?
- No dobrze, ale to będzie twoja wina, jeżeli wyląduję ze złamana nogą.
Zaśmiał się i usiadł wygodnie.
- Jeśli wylądujesz ze złamaną nogą, obiecuję, że będę twoim służącym.
Wizja Ichigo jako służącego jej się rewelacyjna.
- Trzymam cię za słowo – obiecała i usiadła prosto, bo pilot zapowiedział londowanie.
Ośrodek w Vermont przekraczał jej wyobrażenia. Wysiadając z samochodu, który ich przywiózł z lotniska, zapięła kurtkę na suwak. Twarz jej jaśniała zachwytem. Góry w oddali wyglądały jak widoki. Świeże górskie powietrze wypełniło płuca przy każdym oddechu. Powiał lodowaty wiatr i zadrżała z zimna.
- Nigdy nie widziałam nic również pięknego.
- Jest jeszcze piękniej, kiedy zjeżdżasz na nartach z góry, czujesz adrenalinę, serce ci bije szybciej… - W jego głosie słychać było entuzjazmem. – To przebija wszystko. – „ Oprócz seksu”, pomyślał, ale nie powiedział tego głośno.
Nie udawało mu się myśleć o Ruki platonicznie. W samolocie siedziała tak blisko niego, że czuł jej perfumy i miał ochotę całować te wszystkie pachnące miejsca.
- Wierzę ci – odpowiedziała, gdy szli w stronę pensjonatu po skrzypiącym pod nogami śniegu.
Ciepły drewniany budynek wśród drzew był oazą przytulności po mroźnym powietrzu na zewnątrz. Rukia stała z boku, gdy Ichigo ich meldował. Wszystko w tym wnętrzu było romantyczne, począwszy od płonącego kominka, aż po stare, tapicerowane meble.
Weszli na piętro i Ichigo podał jej kartę do otwarcia drzwi. Weszli do środka, a on za nią.
- Miło.
- Delikatnie mówiąc. – Rozejrzała się zachwycona. Niebieska i ciemnobeżowa kolorystyka wnętrz była wysmakowana ; łoże, staranie pościelone, z mnóstwem poduszek, tworzyło intymny nastrój, podobnie jak część wypoczynkowa wzdłuż ściany zewnętrznej. Ten, kto urządzał pokój, wyraźnie miał nadzieję, że jego lokatorzy będą w romantycznym nastroju.
– A gdzie jest twój pokój?
- Po drugiej stronie, kilka drzwi dalej. – Podał jej numer. – Dobrze ci tu będzie? – spytał.
- A komu y nie było?
Do szczęścia brakowało Ichigo w tym samym pokoju.
- Świetnie. Ile czasu ci potrzeba na przebranie?
- Ichigo…
- Nie wymigasz się od nart. Obiecuję, że pod koniec dnia sama zjedziesz z górki.
- Dobrze postaram się. – obiecała. Jeśli będzie z nim na zewnątrz, wśród ludzi, nie będzie rozmyślała o nim w tym dużym łóżku. - Ale jeśli nie będę sobie radziła albo mi się nie spodoba…
- To pomyślimy o innych rozrywkach.
Nie podawał szczegółów, ale nie miał na myśli nart.
- Inne rozrywki? – spytała, zastanawiając się, czy mysla o tym samym.
- Jedzenie, spacery, chodzenie do baru na drinka.
- Aha. – Skrzydła jej opadły, ale postanowiła być cały czas zajęta. – Będę gotowa za piętnaście minut. – Zamknęła za nim drzwi i pragnęła tylko jednego, żeby Ichigo chciał być z nią.
Postanowiła rozpakować się później, a najpierw przebrała się w białe spodnie narciarskie z fioletowymi lampasami i kurtkę do kompletu, a zamiast czapki włożyła na rozpuszczone włosy fioletową przepaskę. Kiedy wychodziła z pokoju, nikt nie wziąłby jej za nowicjuszkę.
Spotkali się z Ichigo w holu i poszli do wypożyczalni nart. Ichigo miał własne, ale dokładnie pilnował, aby dopasowano odpowiednie dla Ruki i po półgodzinie maszerowali na stok.
Słonice odbite od białego śniegu było oślepiające i zaraz zrozumiała, dlaczego kazał jej zabrać okulary. Znów pokochała zimę.
- Chodźmy gdzieś w ustronne miejsce – zaproponował Ichigo.
Wdychając górskie powietrze, szła tuż za nim na mały pagórek. Postanowił w śniegu swoje narty, a jej ułożył przed nią.
- Poćwiczmy trochę tutaj, a potem zaprowadzę cię na próbny zjazd na oślą łączkę.
Przez następne kilka minut instruował ją, jak zakładać narty, utrzymać równowagę i na czym polega zjazd pługiem.
Kiedy posiadła podstawową wiedzę i gotowa była spróbować, zdjęła narty i podeszli na mały pagórek.
- Co robisz? – spytała zaskoczona, kiedy zbliżył się i objął ją w pasie.
- Chcę cię przytrzymać, kiedy będziesz zakładała narty.
Brzmiało logicznie, jednak ona myślała tylko o jego bliskości, czuła zapach jego wody po goleniu. Jego twarz znajdowała się zaledwie na odległość oddechu.
Myślenie o czymś innym, a nie o zachowanie równowagi, okazało się błędem. Zachwiała się i Ichigo i znów objął ją mocniej i przycisnął do siebie. Musiała wziąć głęboki oddech, uspokoić się i myśleć o nartach.
- Dobrze ci idzie – pochwalił jakby dokonała jakiegoś wyczynu.
W duchu chwaliła się za to, że w ogóle zachowuję jakąkolwiek przytomność umysłu, chociaż miała ochotę przewrócić go na śnieg i wykorzystać.
- Teraz się odsunę.
- Jeszcze nie!
- Nic ci nie będzie. – Podał jej kijki. – Pomogę ci utrzymać równowagę. Jak już będziesz pewnie stała możesz się nimi lekko odepchnąć.
Narty same ruszyły, a ona zapiszczała. Bojąc się, że upadnie, wyciągnęła ręce do przodu i straciła równowagę. nogi jej się rozszerzyły. Krzyknęła i schwyciła się Ichigo. Zaskoczony, i on stracił równowagę i przewrócił się pociągając ją za sobą. Szczęśliwie zdążył upaść na plecy, a ona wylądowała na jego piersiach, gdy narty się wygięły.
Objął ją ramionami, a ona śmiejąc się, uniosła twarz i spojrzała mu w oczy.
- Bardzo przepraszam. – Odwróciła wzrok, bo zauważyła, że ludzie dookoła patrzą na nich.
Ichigo się śmiał.
- Ja nie narzekam.
Przyległa do niego od czubków palców do twarzy. Gdyby była naga, życie byłoby doskonałe.
Jego słowa spowodowały, że nie mogła złapać tchu. Z całą elegancją, na jaką mogła się zdobyć, zabrała się i stanęła. Każde zatchnięcie z jego ciałem doprowadziło ją do szaleństwa. Otrzepała się ze śniegu, a on też wstał przez ten czas.
- Dobrze, spróbujmy jeszcze raz.
- Ja chętnie. – Rukia zerknęła na niego. – Nie wiem, dlaczego to jest dla mnie takie trudne. Zwykle jestem sprawna w takiej aktywności fizycznej.
- Aktywności fizycznej, tak? – Ichigo pomyślał natychmiast o zupełnie specyficznej aktywności. – Na przykład jakiej? – spytał, zabierając ich kijki.
Rukia zajęta była wkładaniem nóg w wiązania nart.
- Kiedy byłam mała, wspinałam się po drzewach z moim bratem.
- Żartujesz? – Nie mógł sobie wyobrazić sobie opanowanej współpracowniczki siedzącej na drzewie.
- Byłam dobra. Wdrapywałam się na naszą magnolię najszybciej z całego rodzeństwa.
Ichigo się rozśmiał.
- Jaka była duża?
- Olbrzymia. Moi rodzice wciąż tam mieszkają, więc ci kiedyś pokażę. A jak z tobą?
Znów ustawił się za nią, trzymając ręce na jej biodrach.
- Co zemną?
- Odkryłam również moje sprawy. Teraz twoja kolej – powiedziała. – Powiedz coś o sobie.
Przed chwilą nic nie mówił. Nie lubił opowiadać o sobie dzieciństwie, bo nie miał miłych wspomnień.
- Na przykład o czym?
- Nie wiem. Jak byłeś w szkole? – spytała, poprawiając przepaskę na uszach. – Myślę,
że bili się o ciebie wszystkie panienki w promieniu stu kilometrów.
- Byłem kujonem - wyznał Ichigo, wprost do jej ucha, którego kawałek, z kolczykiem w kształcie serduszka, wystawał spod opaski. Miał wielką ochotę dotknąć go językiem.
Spojrzała z niedowierzaniem.
- Niemożliwe!
- Poważnie. Byłem molem książkowym i maniakiem komputerowym. Niektórzy wyśmiewali się ze mnie.
- Gdyby teraz cię widzieli, błagali o pracę, pieniądze albo… coś innego! – stwierdziła ze złośliwą satysfakcją. Nie wiedziała, jak ma mu to wynagrodzić. – Tak mi przykro.
- Jakoś przeżyłem.
„ Nie bez urazów” pomyślała.
- Czy utrzymujesz już jakoś równowagę na tych nartach?
- Już przedtem utrzymywałam.
Straciła ją tylko dla tego, że Ichigo był tak niebezpiecznie blisko. Tym razem skoncentrowała się na nartach i utrzymywała równowagę, gdy się od niej odsunął i ustawił z boku.
Rozdział.7
- Cześć,myślałam,że wychodzę ostatnia - uśmiechnęła się.
Wkładał po drodze kurtkę.
- Musiałem załatwić jeszcze kolejny telefon,który tak długo trwał. - Poprawił kołnierz. - Gotowa na jutro?
Ostatni tydzień był najdłuższym w jego życiu.Postanowił trzymać ręce daleko od niej,ale los uwziął się na nim. Codziennie mieli jakieś służbowe zebrania. Od chwili,gdy się z nią całował,myślał nieustanie o tym,żeby się z nią kochać.A jeśli byłoby to również żarliwe,jak pocałunek...
- Nic jeszcze nie spakowałam - wyznała Rukia.
Ichigo zerknął na nią i zauważył teczkę.
- Ani się waż tego zabierać - ostrzegł. - To nie jest wyjazd służbowy.
- Ale ja ...
- Żadna ale.
Powiedział to wprawdzie z miłym mrugnięciem,ale wiedziała ,że mówi serio.
- Dobrze - zgodziła się niechętnie.
- To jest urlop - przypomniał. - Dla ciebie i dla mnie. Mamy odpocząć i spędzić przyjemny czas.
Tylko nie tak przyjemnie, jak by chciał. Co chwile się łapał się na tym,że wyobraża sobie jej gładkie ciało pod swoją dłonią i musiał przywoływać siebie do porządku.
Jednak nie wiedział nic niebezpiecznego w jakichś skradzionych całusach podczas tego pobytu. Jego wzrok skierował się w stronę jej ust i zesztywniał. A jeśli ona ona przyjmie jego całuski? A jeśli będzie chciała więcej?
" Ding" , przywołał go do rzeczywistości dźwięk windy która właśnie się zatrzymała. Do diabła, mogły być kłopoty.
Dzwonek u drzwi u Ruki zadzwonił o piątej następnego ranka. Wobec spotkania z Ichigo,poczuła,jak puls jej przyspiesza. I ona chce kontrolować swoje oczarowanie!
Prędko otworzyła drzwi. Ichigo, ubrany w dżins i ciepłą kurtkę, był pełen zapału.
- Nie jesteś skowronkiem? - spytał, widząc jej zaspane spojrzenie i kubek z kawą w ręku.
Skąd miałby to wiedzieć? Gdy się spotykają w pracy, jest nienagannie ubrana,z włosami związanymi w kok. Rukia jęknęła.
- A ty?
- Jak możesz się nie cieszyć początkiem nowego dnia?
Przyglądał się jej w opiętych dżinsach i białym swetrze, podkreślający wypukłości. Projektanci musieli ją właśnie mieć na myśli, projektując ten sweter.
- Cieszę się,ale w łóżku.
Różnica myśli przeszła mu w związku z tym przez głowę,ale odchrząknął i wyjaśnił.
- Ja planuję większą część działań między piątą a siódma, zwykle podczas joggingu.
Wzniosła oczy w górę i zaprosiła go gestem do środka.
Wiedziała, że uprawianie jogging i dlatego miał świetną kondycje. Objęła wzrokiem jego smukłą sylwetkę i długie nogi.
- Wierzę w ćwiczenia fizyczne, ale tylko po kawie. Napijesz się?
- Co takiego? Nie, dziękuję. – Wciąż prześladował go obraz Ruki w łóżku.
Wszedł do pokoju, w którym nie było nigdy przedtem. Urządzony był trochę w wiejskim francuskim stylu, każdy szczegół na swoim miejscu. Jego uwagę przykuły fotografie wiszące na ścianie. Wskazał na jedną
- To twoi rodzice?
Uśmiechnęła się.
- Tak, ale dosyć dawno. To jest normalne – powiedziała, wskazując na jedno ze zdjęć.
Kobieta i mężczyzna, oboje w średnim wieku, uśmiechali się, jakby byli najszczęśliwsi na świecie.
- Jesteś z nimi blisko – zapytał.
- Jesteśmy bardzo związaną ze sobą rodziną. – Łyknęła gorącej kawy.
- Gdzie mieszkają?
- W Norfolk.
- Często się z nimi widujesz?
- Rozmawiamy kilka razy w tygodniu, a odwiedzam ich kilka razy w miesiącu.
Wydawało mu się to ciekawe, że lubi spędzać czas z rodzicami.
- A rodzeństwo?
Uśmiechnęła się jeszcze szerzej.
- Dwóch braci i siostra. – Wiedziała, że Ichigo był jedynakiem i pewnie nie potrafi zrozumieć, jak wyglądało jej dzieciństwo. – Bawiłam się jak chłopak.
Usiłował sobie wyobrazić elegancką kobietę, jaką miał przed sobą, jako dzieciaka tarzającego się z braćmi. Zauważył rodzinę zdjęcie, zrobione chyba nie dawno.
- A co robią?
- Zrobiliśmy to niedawno, na rocznice ślubu rodziców. – Wskazała na starszego brata. – To jest Renji jest lekarzem. A ten to Hisagi. Jest najmłodszy i pracuje w telewizji. – Wymieniła stacje telewizji. – Mieszka w Atlancie.
- Hisagi Kuchiki jest twoim bratem? – Spytał Ichigo zdumiony, że nigdy nie słyszał nazwiska znanego młodego reportera.
- Tak. Bardzo jesteśmy z niego dumni.
- A to twoja siostra? – Patrzał na podobiznę kobiety, bardzo przypominającą Rukie.
- Tak, to Hisana. Jest zamężna i mieszka w Norfolk.
- A co robi?
Najwyraźniej Rukia pochodzi z rodziny bardzo zdolnej rodziny. Zastanawiał się, czy wciąż są rywalkami, o ile to rywalizacja z rodzeństwem była powodem jej ambicji.
Uśmiechnęła się.
- Jeszcze kilka lat temu była architektem.
- Była? – Uniósł brwi ze zdziwieniem.
- spotkała mężczyznę swoich marzeń. Rzuciła pracę, gdy urodziła pierwsze dziecko. – Podała mu następną ramkę ze zdjęciem. – Jej dzieci są cudowne. To jest Brian, a to słodkie maleństwo to, Kim.
- Z nimi też się widujesz?
-, Co parę tygodni. Teraz moja siostra znowu jest w ciąży.
Czy mu się wydawało, czy usłyszał zazdrość?
- Nie wyobrażam sobie, jak to jest z rodzeństwem – przyznał. – Ja przeważnie byłem sam.
Rukia zrobiło się go strasznie żal.
- A miałeś jakiś kuzynów, z którymi mogłeś się bawić? – zapytała się idąc do kuchni.
- tak, ale rzadko się z nimi widywałem, kiedy rodzice się rozwiedli. Przestali mnie zawozić na urodziny i inne takie imprezy.
Rukia nie mogła zrozumieć, jak dorośli mogli tak skrzywdzić dziecko.
- A teraz widujesz się z kuzynami?
- Niezbyt często.
Większość z nich miała rodziny i nie czuł się w ich towarzystwie komfortowo, bo nie mieli ze sobą wiele wspólnego.
- Nasza cała rodzina spotyka się raz w miesiącu. Świetnie się bawimy, zwłaszcza od czasu, jak Hisana ma dzieci. Czasem je zabieram na weekend, żeby moja siostra i jej mąż mogli pobyć sami.
- Naprawdę? – obraz dwojga brzdąców kotłujących się z Rukią był zaskakujący. – Dlaczego nie wyszłaś za mąż? – spytał zaciekawiony.
Rukia mało nie wypuściła z ręki filiżanki, którą wycierała.
- Co?
-Chyba lubisz dzieci. Dlaczego nie wyszłaś za mąż i nie masz własnych?
- Wiesz dobrze, że moja praca zabiera mi większość czasu.
Skrzywił się. Uważał ,że Rukia jest również ambitna jak on, ale nuta smutku w jej głosie kazała mu przemyśleć tę opinię.
- Chyba nie zdawałem sobie sprawy z tego, jak bardzo zabierałem ci czas.
Uśmiechnęła się przelotnie.
- Nie sądź, że to twoja wina, Ichigo. Sama wybrałam takie życie. A kandydaci na męża jakoś się nie pchają.
- A nie chcesz tak, jak twoja siostra? – drążył. – Rodzina, dzieci?
Nie mogła mu kłamać w żywe oczy, bo znał się na ludziach, a ona wiedziała, że było po niej widać.
- Myślałam o tym. Niedługo skończę trzydziestkę. Nie chce czekać za długo, bo później się okaże, że za późno na dzieci.
Może już kogoś poznała, zmartwił się Ichigo. Co będzie, jeśli wyjdzie za mąż, urodzi dzieci i zostawi pracę? Co on bez niej zrobi?
- A ty? – Rukia nie mogła przegapić okazji, żeby dowiedzieć się czegoś na temat jego poglądów na małżeństwo.
- Pewnie dla niektórych to jest dobre.
- Ale nie dla ciebie?
- Nie w tym życiu.
Niestety, jego odpowiedź potwierdziła to, czego się można się było domyśleć. Zresztą trudno się dziwić, skoro miał takie doświadczenie z dzieciństwa.
- Chodźmy już, bo nie zdążymy na samolot – powiedziała ,wkładając kurtkę.
Weszli do pokoju, w którym stał pod drzwiami jej bagaż, dwie nieduże torby.
Wkładał po drodze kurtkę.
- Musiałem załatwić jeszcze kolejny telefon,który tak długo trwał. - Poprawił kołnierz. - Gotowa na jutro?
Ostatni tydzień był najdłuższym w jego życiu.Postanowił trzymać ręce daleko od niej,ale los uwziął się na nim. Codziennie mieli jakieś służbowe zebrania. Od chwili,gdy się z nią całował,myślał nieustanie o tym,żeby się z nią kochać.A jeśli byłoby to również żarliwe,jak pocałunek...
- Nic jeszcze nie spakowałam - wyznała Rukia.
Ichigo zerknął na nią i zauważył teczkę.
- Ani się waż tego zabierać - ostrzegł. - To nie jest wyjazd służbowy.
- Ale ja ...
- Żadna ale.
Powiedział to wprawdzie z miłym mrugnięciem,ale wiedziała ,że mówi serio.
- Dobrze - zgodziła się niechętnie.
- To jest urlop - przypomniał. - Dla ciebie i dla mnie. Mamy odpocząć i spędzić przyjemny czas.
Tylko nie tak przyjemnie, jak by chciał. Co chwile się łapał się na tym,że wyobraża sobie jej gładkie ciało pod swoją dłonią i musiał przywoływać siebie do porządku.
Jednak nie wiedział nic niebezpiecznego w jakichś skradzionych całusach podczas tego pobytu. Jego wzrok skierował się w stronę jej ust i zesztywniał. A jeśli ona ona przyjmie jego całuski? A jeśli będzie chciała więcej?
" Ding" , przywołał go do rzeczywistości dźwięk windy która właśnie się zatrzymała. Do diabła, mogły być kłopoty.
Dzwonek u drzwi u Ruki zadzwonił o piątej następnego ranka. Wobec spotkania z Ichigo,poczuła,jak puls jej przyspiesza. I ona chce kontrolować swoje oczarowanie!
Prędko otworzyła drzwi. Ichigo, ubrany w dżins i ciepłą kurtkę, był pełen zapału.
- Nie jesteś skowronkiem? - spytał, widząc jej zaspane spojrzenie i kubek z kawą w ręku.
Skąd miałby to wiedzieć? Gdy się spotykają w pracy, jest nienagannie ubrana,z włosami związanymi w kok. Rukia jęknęła.
- A ty?
- Jak możesz się nie cieszyć początkiem nowego dnia?
Przyglądał się jej w opiętych dżinsach i białym swetrze, podkreślający wypukłości. Projektanci musieli ją właśnie mieć na myśli, projektując ten sweter.
- Cieszę się,ale w łóżku.
Różnica myśli przeszła mu w związku z tym przez głowę,ale odchrząknął i wyjaśnił.
- Ja planuję większą część działań między piątą a siódma, zwykle podczas joggingu.
Wzniosła oczy w górę i zaprosiła go gestem do środka.
Wiedziała, że uprawianie jogging i dlatego miał świetną kondycje. Objęła wzrokiem jego smukłą sylwetkę i długie nogi.
- Wierzę w ćwiczenia fizyczne, ale tylko po kawie. Napijesz się?
- Co takiego? Nie, dziękuję. – Wciąż prześladował go obraz Ruki w łóżku.
Wszedł do pokoju, w którym nie było nigdy przedtem. Urządzony był trochę w wiejskim francuskim stylu, każdy szczegół na swoim miejscu. Jego uwagę przykuły fotografie wiszące na ścianie. Wskazał na jedną
- To twoi rodzice?
Uśmiechnęła się.
- Tak, ale dosyć dawno. To jest normalne – powiedziała, wskazując na jedno ze zdjęć.
Kobieta i mężczyzna, oboje w średnim wieku, uśmiechali się, jakby byli najszczęśliwsi na świecie.
- Jesteś z nimi blisko – zapytał.
- Jesteśmy bardzo związaną ze sobą rodziną. – Łyknęła gorącej kawy.
- Gdzie mieszkają?
- W Norfolk.
- Często się z nimi widujesz?
- Rozmawiamy kilka razy w tygodniu, a odwiedzam ich kilka razy w miesiącu.
Wydawało mu się to ciekawe, że lubi spędzać czas z rodzicami.
- A rodzeństwo?
Uśmiechnęła się jeszcze szerzej.
- Dwóch braci i siostra. – Wiedziała, że Ichigo był jedynakiem i pewnie nie potrafi zrozumieć, jak wyglądało jej dzieciństwo. – Bawiłam się jak chłopak.
Usiłował sobie wyobrazić elegancką kobietę, jaką miał przed sobą, jako dzieciaka tarzającego się z braćmi. Zauważył rodzinę zdjęcie, zrobione chyba nie dawno.
- A co robią?
- Zrobiliśmy to niedawno, na rocznice ślubu rodziców. – Wskazała na starszego brata. – To jest Renji jest lekarzem. A ten to Hisagi. Jest najmłodszy i pracuje w telewizji. – Wymieniła stacje telewizji. – Mieszka w Atlancie.
- Hisagi Kuchiki jest twoim bratem? – Spytał Ichigo zdumiony, że nigdy nie słyszał nazwiska znanego młodego reportera.
- Tak. Bardzo jesteśmy z niego dumni.
- A to twoja siostra? – Patrzał na podobiznę kobiety, bardzo przypominającą Rukie.
- Tak, to Hisana. Jest zamężna i mieszka w Norfolk.
- A co robi?
Najwyraźniej Rukia pochodzi z rodziny bardzo zdolnej rodziny. Zastanawiał się, czy wciąż są rywalkami, o ile to rywalizacja z rodzeństwem była powodem jej ambicji.
Uśmiechnęła się.
- Jeszcze kilka lat temu była architektem.
- Była? – Uniósł brwi ze zdziwieniem.
- spotkała mężczyznę swoich marzeń. Rzuciła pracę, gdy urodziła pierwsze dziecko. – Podała mu następną ramkę ze zdjęciem. – Jej dzieci są cudowne. To jest Brian, a to słodkie maleństwo to, Kim.
- Z nimi też się widujesz?
-, Co parę tygodni. Teraz moja siostra znowu jest w ciąży.
Czy mu się wydawało, czy usłyszał zazdrość?
- Nie wyobrażam sobie, jak to jest z rodzeństwem – przyznał. – Ja przeważnie byłem sam.
Rukia zrobiło się go strasznie żal.
- A miałeś jakiś kuzynów, z którymi mogłeś się bawić? – zapytała się idąc do kuchni.
- tak, ale rzadko się z nimi widywałem, kiedy rodzice się rozwiedli. Przestali mnie zawozić na urodziny i inne takie imprezy.
Rukia nie mogła zrozumieć, jak dorośli mogli tak skrzywdzić dziecko.
- A teraz widujesz się z kuzynami?
- Niezbyt często.
Większość z nich miała rodziny i nie czuł się w ich towarzystwie komfortowo, bo nie mieli ze sobą wiele wspólnego.
- Nasza cała rodzina spotyka się raz w miesiącu. Świetnie się bawimy, zwłaszcza od czasu, jak Hisana ma dzieci. Czasem je zabieram na weekend, żeby moja siostra i jej mąż mogli pobyć sami.
- Naprawdę? – obraz dwojga brzdąców kotłujących się z Rukią był zaskakujący. – Dlaczego nie wyszłaś za mąż? – spytał zaciekawiony.
Rukia mało nie wypuściła z ręki filiżanki, którą wycierała.
- Co?
-Chyba lubisz dzieci. Dlaczego nie wyszłaś za mąż i nie masz własnych?
- Wiesz dobrze, że moja praca zabiera mi większość czasu.
Skrzywił się. Uważał ,że Rukia jest również ambitna jak on, ale nuta smutku w jej głosie kazała mu przemyśleć tę opinię.
- Chyba nie zdawałem sobie sprawy z tego, jak bardzo zabierałem ci czas.
Uśmiechnęła się przelotnie.
- Nie sądź, że to twoja wina, Ichigo. Sama wybrałam takie życie. A kandydaci na męża jakoś się nie pchają.
- A nie chcesz tak, jak twoja siostra? – drążył. – Rodzina, dzieci?
Nie mogła mu kłamać w żywe oczy, bo znał się na ludziach, a ona wiedziała, że było po niej widać.
- Myślałam o tym. Niedługo skończę trzydziestkę. Nie chce czekać za długo, bo później się okaże, że za późno na dzieci.
Może już kogoś poznała, zmartwił się Ichigo. Co będzie, jeśli wyjdzie za mąż, urodzi dzieci i zostawi pracę? Co on bez niej zrobi?
- A ty? – Rukia nie mogła przegapić okazji, żeby dowiedzieć się czegoś na temat jego poglądów na małżeństwo.
- Pewnie dla niektórych to jest dobre.
- Ale nie dla ciebie?
- Nie w tym życiu.
Niestety, jego odpowiedź potwierdziła to, czego się można się było domyśleć. Zresztą trudno się dziwić, skoro miał takie doświadczenie z dzieciństwa.
- Chodźmy już, bo nie zdążymy na samolot – powiedziała ,wkładając kurtkę.
Weszli do pokoju, w którym stał pod drzwiami jej bagaż, dwie nieduże torby.
Rozdział.6
Słyszała jakieś jego gorzkie komentarze na temat rozwodu rodziców i
bardzo go żałowała.Jej rodzice nie dość,że wciąż z sobą byli, to
niezmiernie się kochali. Ichigo wyrastał w rodzinie, w której rodzice
wciąż z sobą walczyli.
A więc gdyby go poderwała udało się jej zajść w ciąże oznaczałoby to zastosowania na niego pułapki. Nie oczekiwałby,że się z nią ożeni i będzie ojcem dla jej dziecka. Nie musiałby w ogóle się dowiedzieć. Złożyłaby wymówienie w pracy i się wyprowadziła. Przez to,że dziecko byłoby Ichigo, kochałaby je jeszcze bardziej.
-Rozumiem.
Ichigo zjechał z autostrady. Jej odpowiedz ucieszyła go bardziej niż powinna. Wiedział,że kilka miesięcy temu widywała się z kimś i zastanawiał się,co między nimi zaszło. Niczego nie wyjaśniła,a skoro uznał,że to nie jego sprawa nie naciskał.
- A co z Nelliel Tu Odelschwanck? Na pewno jej się to nie spodoba gdy się dowie - zauważyła Rukia, mając na myśli kobietę z którą Ichigo ostatnio się spotykał. Była to irytująca,że Rukia unikała spotkania z nią, gdy przychodziła do biura. No, może była zazdrosna o Ichigo, ale czy on nie widział,że Nelliel jest powierzchowna i pretensjonalna? Pewnie zwracał uwagę tylko na jej figurę. Nelliel rzeczywiście miała biust większy od Ruki, ale na pewno sztuczny,wiec to się nie liczy.
-Już się nie spotykamy.
-Naprawdę? - Rukia uniosła brwi ze zdziwienia.
-Zdziwiona? - Ichigo zatrzymał samochód na podjeździe do jej domu w eleganckiej okolicy Holltop.
-Nie wiedziałam ,że już nie jesteście razem.
-Nigdy nie byliśmy razem. - Zaakcentował to słowo,żeby było jasne,że miedzy nim a Nelliel nigdy nie było nic poważnego. - Spotykaliśmy się jakiś czas, ale zrobiła się okropnie zaborcza - przyznał. - Zerwałem z nią.
-Aha - powiedziała,bo nie wiedziała,jak zareagować. Nie bardzo wypadało krzyknąć"HURRA".
Sięgnął do klamki.
- Odprowadzę cię.
- Dziękuję,ale dam sobie radę.
Nim odpowiedział, otworzyła drzwi,ale on też wysiadł stanął przed nią. Był piątkowy wieczór i zastanawiał się, jakie Rukia ma plany na weekend.Nie miał pojęcia, jak spędza czas.
- No, to do zobaczenia w poniedziałek - powiedział, gdy dochodzili.
- Tak. Mamy o ósmej spotkanie z państwem Urahara - przypominała otwierając drzwi.
Kisuke i Yoruichi Urahara byli właścicielami sześciu kwiaciarni i aż do teraz małżeństwo było przeciwni komputeryzacji swojej firmy,ale po kilku spotkaniach zmiękli.Rukia nie potrafiła ich przekonać,ale po piętnastu minutach rozmowy z Ichigo byli właściwie gotowi na wszystko. Jego urok nie przestawał jej zadziwiać.
- Tak. - Ichigo się uśmiechnął. - Nie powiedziałem ci jeszcze, jak pięknie wyglądasz dzisiejszego wieczoru.
Objął czułym wzrokiem jej twarz, ramiona, zatrzymując się zbyt długo na dekolcie,nim powrócił znów do jej twarzy.
Rukia zarumieniła się, a szczerość komplementu przyprawiła ją o szybsze bicie serca.
- Dziękuję. Ty też świetnie wyglądasz. - Uśmiechnęła się do niego,przesuwając palcami po wyłogach smokingu. - Trochę jak 007.
- James Bond,tak
Spodobało mu się to porównanie. James zawsze miał przy sobie piękną kobietę,którą wybierał. Spojrzał na usta Ruki. Chęć pocałowania jej wcale mu nie przeszła przez ten czas,kiedy ją odwiózł.
Ona wyraziła się jasno,że ich wzajemne stosunki powinny pozostać wyłącznie służbowe,wiec nie miał innego wyjścia,jak dostosować się do jej prośby. Miała rację.Była bardzo ceną pracownikiem i nie chciałby się jej pozbyć.
Jednak walczył z sobą,żeby jej nie pocałować.
Ich spojrzenia się spotkały.
- Dzięki za podwiezienie - mruknęła.
- Polecam się .
Dotknął ręką jej ramienia,zsunął po ręce aż do dłoni i pocałował. Powiedział dobranoc i ruszył do samochodu.
Rukia weszła do mieszkania i zamknęła za sobą drzwi.
Czuła wciąż na skórze dotyk jego warg. Spojrzała na zegarek i chciała zadzwonić do Orihme,ale mimo, że miała do przyjaciółki pretensję,że wyszła,coś ją powstrzymało przed telefonem. Jakoś nie miała ochoty opowiadać,co zaszło między nią a Ichigo. Pragnęła zachować wspomnienie o pocałunku dla siebie. Orihme chciałaby wiedzieć, czy wygranie Ichigo może wpływ na plan Ruki żeby zajść w ciąże.
Rukia była w kłopocie. Musi się jakoś wykręcić z randki z Ichigo. Teraz,gdy wiedziała,jak czuła się przy jego pocałunku,pragnęła go bardziej,niż kiedykolwiek. Wiedziała jednak ,że nigdy nie będzie jej.
A więc gdyby go poderwała udało się jej zajść w ciąże oznaczałoby to zastosowania na niego pułapki. Nie oczekiwałby,że się z nią ożeni i będzie ojcem dla jej dziecka. Nie musiałby w ogóle się dowiedzieć. Złożyłaby wymówienie w pracy i się wyprowadziła. Przez to,że dziecko byłoby Ichigo, kochałaby je jeszcze bardziej.
-Rozumiem.
Ichigo zjechał z autostrady. Jej odpowiedz ucieszyła go bardziej niż powinna. Wiedział,że kilka miesięcy temu widywała się z kimś i zastanawiał się,co między nimi zaszło. Niczego nie wyjaśniła,a skoro uznał,że to nie jego sprawa nie naciskał.
- A co z Nelliel Tu Odelschwanck? Na pewno jej się to nie spodoba gdy się dowie - zauważyła Rukia, mając na myśli kobietę z którą Ichigo ostatnio się spotykał. Była to irytująca,że Rukia unikała spotkania z nią, gdy przychodziła do biura. No, może była zazdrosna o Ichigo, ale czy on nie widział,że Nelliel jest powierzchowna i pretensjonalna? Pewnie zwracał uwagę tylko na jej figurę. Nelliel rzeczywiście miała biust większy od Ruki, ale na pewno sztuczny,wiec to się nie liczy.
-Już się nie spotykamy.
-Naprawdę? - Rukia uniosła brwi ze zdziwienia.
-Zdziwiona? - Ichigo zatrzymał samochód na podjeździe do jej domu w eleganckiej okolicy Holltop.
-Nie wiedziałam ,że już nie jesteście razem.
-Nigdy nie byliśmy razem. - Zaakcentował to słowo,żeby było jasne,że miedzy nim a Nelliel nigdy nie było nic poważnego. - Spotykaliśmy się jakiś czas, ale zrobiła się okropnie zaborcza - przyznał. - Zerwałem z nią.
-Aha - powiedziała,bo nie wiedziała,jak zareagować. Nie bardzo wypadało krzyknąć"HURRA".
Sięgnął do klamki.
- Odprowadzę cię.
- Dziękuję,ale dam sobie radę.
Nim odpowiedział, otworzyła drzwi,ale on też wysiadł stanął przed nią. Był piątkowy wieczór i zastanawiał się, jakie Rukia ma plany na weekend.Nie miał pojęcia, jak spędza czas.
- No, to do zobaczenia w poniedziałek - powiedział, gdy dochodzili.
- Tak. Mamy o ósmej spotkanie z państwem Urahara - przypominała otwierając drzwi.
Kisuke i Yoruichi Urahara byli właścicielami sześciu kwiaciarni i aż do teraz małżeństwo było przeciwni komputeryzacji swojej firmy,ale po kilku spotkaniach zmiękli.Rukia nie potrafiła ich przekonać,ale po piętnastu minutach rozmowy z Ichigo byli właściwie gotowi na wszystko. Jego urok nie przestawał jej zadziwiać.
- Tak. - Ichigo się uśmiechnął. - Nie powiedziałem ci jeszcze, jak pięknie wyglądasz dzisiejszego wieczoru.
Objął czułym wzrokiem jej twarz, ramiona, zatrzymując się zbyt długo na dekolcie,nim powrócił znów do jej twarzy.
Rukia zarumieniła się, a szczerość komplementu przyprawiła ją o szybsze bicie serca.
- Dziękuję. Ty też świetnie wyglądasz. - Uśmiechnęła się do niego,przesuwając palcami po wyłogach smokingu. - Trochę jak 007.
- James Bond,tak
Spodobało mu się to porównanie. James zawsze miał przy sobie piękną kobietę,którą wybierał. Spojrzał na usta Ruki. Chęć pocałowania jej wcale mu nie przeszła przez ten czas,kiedy ją odwiózł.
Ona wyraziła się jasno,że ich wzajemne stosunki powinny pozostać wyłącznie służbowe,wiec nie miał innego wyjścia,jak dostosować się do jej prośby. Miała rację.Była bardzo ceną pracownikiem i nie chciałby się jej pozbyć.
Jednak walczył z sobą,żeby jej nie pocałować.
Ich spojrzenia się spotkały.
- Dzięki za podwiezienie - mruknęła.
- Polecam się .
Dotknął ręką jej ramienia,zsunął po ręce aż do dłoni i pocałował. Powiedział dobranoc i ruszył do samochodu.
Rukia weszła do mieszkania i zamknęła za sobą drzwi.
Czuła wciąż na skórze dotyk jego warg. Spojrzała na zegarek i chciała zadzwonić do Orihme,ale mimo, że miała do przyjaciółki pretensję,że wyszła,coś ją powstrzymało przed telefonem. Jakoś nie miała ochoty opowiadać,co zaszło między nią a Ichigo. Pragnęła zachować wspomnienie o pocałunku dla siebie. Orihme chciałaby wiedzieć, czy wygranie Ichigo może wpływ na plan Ruki żeby zajść w ciąże.
Rukia była w kłopocie. Musi się jakoś wykręcić z randki z Ichigo. Teraz,gdy wiedziała,jak czuła się przy jego pocałunku,pragnęła go bardziej,niż kiedykolwiek. Wiedziała jednak ,że nigdy nie będzie jej.
Ichigo wszedł do swego gabinetu po
spotkaniu z siostrami Kotetsu. Zobaczył na biurku dużą brązową kopertę i
nie musiał sprawdzać nadawcy,żeby wiedzieć,że to informacje od
Matsumoto na temat jego randki z Rukią. Wiedział,że na pewno jest
ciekawa tych szczegółów,wiec wystukał w telefonie jej wewnętrzny numer.
- Mogłaś przyjść na minutkę? - spytał.
Ledwo odłożył słuchawkę i usiadł za biurkiem,Rukia wmaszerowała,wyraźnie zaciekawiona.
- Co tam jest? - spytała,gdy zobaczyła kopertę. - Przeczytałeś już?
Wzruszył ramionami.
- Nie wiem. Pomyślałem,że pewnie chciałabyś to osobiście sprawdzić.
Rukia z niecierpliwością przygryzła wargi,otwierając kopertę. Całą noc prawie nie spała,bo albo przeżywała pocałunek Ichigo,albo zastanawiała się,gdzie ta randka będzie. teraz szybko przebiegła wzrokiem papiery.
- No nie,to nie możliwe - jęknęła. Spojrzała na Ichigo,zdumiona. - To randka na cały weekend!
- Weekend? Gdzie? - zainteresował się,równie zdziwiony. - Rangiku mi nie mówiła,że będę musiał poświecić cały weekend,kiedy mnie wciągnęła w te swoją loterię.
Był człowiekiem,który planuje swoje życie i nie planował spędzenia więcej niż jednego wieczoru z kobietą,która go wygra. Oczywiście,uważał tak,zanim dowiedział się,że jest nią Rukia. Był w stanie trzymać od niej ręce z daleka może przez jedną kolację,ale wspólny weekend? To zupełnie co inna sprawa. Tu już nie mógł za siebie ręczyć
- O rany!
- Co takiego? Czy mamy się wspinać na Mount Everest,czy coś w tym rodzaju?
- Coś również niewiarygodnego. - Spojrzała na zdjęcie przytulnego narciarskiego pensjonatu,z olbrzymim łożem i kominkiem w pokojach. - Patrz. - Wręczyła mu ulotkę reklamową. - Weekend narciarski w Vermont.
- Naprawdę? kiedy?
Uwielbiał narty,ale w Virginia Beach,gdzie mieszkał bardzo rzadko padał śnieg,wiec trzeba było jeździć w góry na co w ubiegłym roku zupełnie nie miał czasu. Pomysł wyjazdu na weekend i to z Rukią,zmieniał obowiązek w najbardziej oczekiwaną przyjemność. Wyobrażał sobie przy romantycznym kominku ich dwoje i jej pożądliwe spojrzenia któremu żaden mężczyzna nie może się oprzeć.
- W ten weekend - stwierdziła,wyrywając go z marzeń.
- Jeździsz na nartach?
- Co takiego?
- Czy jeździsz na nartach?
- Zaraz ,chwileczkę - wysunęła przed sobą ręce w obronnym geście. - Nawet o tym nie myśl.
- Zwyczajne pytanie,po prostu na nie odpowiedz.
- Nie - pokręciła przecząco głową. - Zawsze chciałam się nauczyć,ale nigdy do tego nie doszło. - Chciała cofnąć te słowa.
- Wiec masz szczęście. Jestem dobrym narciarzem i chętnie cię nauczę.
- Nie sądzę.
- Dlaczego? - Ichigo już wyobrażał sobie,jak zjeżdżają w dół stoku,a po drodze się całują
- Po pierwsze mamy pracę.
Ichigo już studiował program.
- Będziemy musieli tylko opuścić tylko piątek. Myślę,że firma poradzi sobie bez nas.
- Ichigo...
- To ja jestem szefem - powiedział stanowczo - i stwierdzam,że możemy oboje wziąć wolne.
- Nie chodzi tylko o wolne.
- Więc o co?
Zmrużył oczy.
- Nie wydaje mi się to w porządku, no wiesz, spędzanie razem weekendu. Nie chcę psuć naszych stosunków służbowych. I co wszyscy w biurze sobie pomyślą?
Wzruszył ramionami.
- Przecież nie muszą wiedzieć. I dlaczego miałoby to popsuć nasze układy zawodowe? nieraz już wyjeżdżaliśmy na noc służbowo.
- Ale romantyczny weekend narciarski to co innego - upierała się.
- Nie musi koniecznie być romantyczny. Tu jest napisane, że pokoje będziemy mieć osobne pokoje - wyjaśnił,studiując prospekt. Wszystko w nim zachęcało do romantycznej nocy we dwoje i Ichigo wiedział,że trudno mu będzie powstrzymać się przed zaciągnięciem jej do łóżka.
Rukia czuła,że jeśli będzie spędzała z nim weekend,będzie miała ochotę na więcej niż platoniczny układ. Cy Ichigo w ogóle będzie chciał więcej? Wprawdzie całował ją,jakby mu to sprawiało dużą przyjemność,ale jeden gorący pocałunek jeszcze niczego nie znaczy. Może zbyt wiele sobie wyobrażała. Jeśli nie czuł do niej niczego, może się nie obawiać samotnego spędzania z nim czasu.
A może właśnie samotne spędzenie czasu z nim ją przerażało? Gdyby poszli do łóżka i poczęła jego dziecko musiałaby rozstać się z nim na zawsze.
- Mogłaś przyjść na minutkę? - spytał.
Ledwo odłożył słuchawkę i usiadł za biurkiem,Rukia wmaszerowała,wyraźnie zaciekawiona.
- Co tam jest? - spytała,gdy zobaczyła kopertę. - Przeczytałeś już?
Wzruszył ramionami.
- Nie wiem. Pomyślałem,że pewnie chciałabyś to osobiście sprawdzić.
Rukia z niecierpliwością przygryzła wargi,otwierając kopertę. Całą noc prawie nie spała,bo albo przeżywała pocałunek Ichigo,albo zastanawiała się,gdzie ta randka będzie. teraz szybko przebiegła wzrokiem papiery.
- No nie,to nie możliwe - jęknęła. Spojrzała na Ichigo,zdumiona. - To randka na cały weekend!
- Weekend? Gdzie? - zainteresował się,równie zdziwiony. - Rangiku mi nie mówiła,że będę musiał poświecić cały weekend,kiedy mnie wciągnęła w te swoją loterię.
Był człowiekiem,który planuje swoje życie i nie planował spędzenia więcej niż jednego wieczoru z kobietą,która go wygra. Oczywiście,uważał tak,zanim dowiedział się,że jest nią Rukia. Był w stanie trzymać od niej ręce z daleka może przez jedną kolację,ale wspólny weekend? To zupełnie co inna sprawa. Tu już nie mógł za siebie ręczyć
- O rany!
- Co takiego? Czy mamy się wspinać na Mount Everest,czy coś w tym rodzaju?
- Coś również niewiarygodnego. - Spojrzała na zdjęcie przytulnego narciarskiego pensjonatu,z olbrzymim łożem i kominkiem w pokojach. - Patrz. - Wręczyła mu ulotkę reklamową. - Weekend narciarski w Vermont.
- Naprawdę? kiedy?
Uwielbiał narty,ale w Virginia Beach,gdzie mieszkał bardzo rzadko padał śnieg,wiec trzeba było jeździć w góry na co w ubiegłym roku zupełnie nie miał czasu. Pomysł wyjazdu na weekend i to z Rukią,zmieniał obowiązek w najbardziej oczekiwaną przyjemność. Wyobrażał sobie przy romantycznym kominku ich dwoje i jej pożądliwe spojrzenia któremu żaden mężczyzna nie może się oprzeć.
- W ten weekend - stwierdziła,wyrywając go z marzeń.
- Jeździsz na nartach?
- Co takiego?
- Czy jeździsz na nartach?
- Zaraz ,chwileczkę - wysunęła przed sobą ręce w obronnym geście. - Nawet o tym nie myśl.
- Zwyczajne pytanie,po prostu na nie odpowiedz.
- Nie - pokręciła przecząco głową. - Zawsze chciałam się nauczyć,ale nigdy do tego nie doszło. - Chciała cofnąć te słowa.
- Wiec masz szczęście. Jestem dobrym narciarzem i chętnie cię nauczę.
- Nie sądzę.
- Dlaczego? - Ichigo już wyobrażał sobie,jak zjeżdżają w dół stoku,a po drodze się całują
- Po pierwsze mamy pracę.
Ichigo już studiował program.
- Będziemy musieli tylko opuścić tylko piątek. Myślę,że firma poradzi sobie bez nas.
- Ichigo...
- To ja jestem szefem - powiedział stanowczo - i stwierdzam,że możemy oboje wziąć wolne.
- Nie chodzi tylko o wolne.
- Więc o co?
Zmrużył oczy.
- Nie wydaje mi się to w porządku, no wiesz, spędzanie razem weekendu. Nie chcę psuć naszych stosunków służbowych. I co wszyscy w biurze sobie pomyślą?
Wzruszył ramionami.
- Przecież nie muszą wiedzieć. I dlaczego miałoby to popsuć nasze układy zawodowe? nieraz już wyjeżdżaliśmy na noc służbowo.
- Ale romantyczny weekend narciarski to co innego - upierała się.
- Nie musi koniecznie być romantyczny. Tu jest napisane, że pokoje będziemy mieć osobne pokoje - wyjaśnił,studiując prospekt. Wszystko w nim zachęcało do romantycznej nocy we dwoje i Ichigo wiedział,że trudno mu będzie powstrzymać się przed zaciągnięciem jej do łóżka.
Rukia czuła,że jeśli będzie spędzała z nim weekend,będzie miała ochotę na więcej niż platoniczny układ. Cy Ichigo w ogóle będzie chciał więcej? Wprawdzie całował ją,jakby mu to sprawiało dużą przyjemność,ale jeden gorący pocałunek jeszcze niczego nie znaczy. Może zbyt wiele sobie wyobrażała. Jeśli nie czuł do niej niczego, może się nie obawiać samotnego spędzania z nim czasu.
A może właśnie samotne spędzenie czasu z nim ją przerażało? Gdyby poszli do łóżka i poczęła jego dziecko musiałaby rozstać się z nim na zawsze.
W czwartek,mimo starań,żeby wyjść wcześniej z pracy, Rukia nie mogła
nadążyć. Na myśl o tym,co musi zrobić w domu,wpadła w panikę.Nie
spakowała jeszcze ani jednej rzeczy na wyjazd do Vermont,co oznaczało,że
spędzi nad tym pół nocy. Do dzisiaj miała wciąż nadzieję,że uda jej się
jakoś wykręcić od tego wyjazdu.
Bez skutku. Od chwili,gdy się zgodziła, Ichigo był tak przyjęty,że uparł się,żeby zabrać ją na zakupy.Kiedy we wtorek wieczorem opuścili sklep narciarski,była kompletnie wyposażona na wyjazd.
Starała się zapomnieć o pomyśle uwodzenia Ichigo i udało jej się to aż do wczorajszego obiadu z Orihme.
Przyjaciółka przekonywała,żeby przestała walczyć ze swym uczuciem do Ichigo i żyła chwilą.
" Pomyśl o wszystkich przyjemnościach,jakie cię czekają.A jeżeli będziesz miała szczęście,namiętny weekend rozwiąże twoje problemy macierzyńskie.'',namawiała przyjaciółka.
Rukia była inna niż Orihme.Nie mogła kochać się z Ichigo,a później zapomnieć,jak było.Aby przekonać samą siebie,że ma poważny zamiar zachować ich wzajemne kontakty na płaszczyźnie wyłącznie zawodowej,skontaktowała się z kliniką,by rozpocząć starania o sztuczne zapłodnienie. Takie załatwienie sprawy pozwalało uniknąć problemów w pracy i załamania serca.
Pieniądze nie stanowili problemu. Ichigo dobrze jej płacił,ona nie miała wiele czasu na wydawanie, wiec pieniądze rozsądnie zainwestowała. Przeszkoda była znacznie poważniejsza. W jej życiu nie pojawił się nikt specjalny. Od roku czuła w sobie pustkę,czegoś ważnego jej brakowało. Wsłuchiwała opowieści współpracowniczek na temat,mężów,dzieci. Pierwszych kroczków,gry w piłkę,występów baletowych. Opowiadały też o problemach,ale w ich głosach zawsze była miłość.
Potrzebowała czegoś więcej. Wychowała się w dużej rodzinie,kochającej rodzinie i czuła się w niej zakotwiczona aż do teraz. Chyba telefon od mamy dołożył swoje. Okazało się,że siostra Ruki jest w ciąży z trzecim dzieckiem. Bardzo się ucieszyła,ze względu na Hisane,ale trochę jej zazdrościła. Siostra już miała śliczną dwuletnią córeczkę i rozkosznego pięcioletniego synka.
Rukia też chciała mieć własne dziecko. Jednak bez mężczyzny w jej życiu nie może się to stać. Kiedy ostatni raz była na randce? A seks? Już nawet nie pamiętała. Praca zajmowała jej większość czasu, a poza nią nie miał wiele okazji do spotkania mężczyzn. Sztuczne zapłodnienie wydawało się jej idealne rozwiązaniem.
Dopóki nie pocałowała Ichigo.
Zaczęła zbierać do teczki papiery i poszło jej na myśl,że może zabrać laptopa. Ichigo wie,że ona pracuje nad projektem sióstr Kotetsu,wiec będzie miała wymówkę,że jest zbyt zajęta,żeby jeździć na nartach. On może sobie jeździć, a ona będzie w pokoju,z dala od niego.
Kiedy przycisnęła guzik od windy, usłyszała trzask jakiś drzwi. Myślała,że w biurze nie ma już nikogo. Jej serce podskoczyło z radości na widok Ichigo.
Bez skutku. Od chwili,gdy się zgodziła, Ichigo był tak przyjęty,że uparł się,żeby zabrać ją na zakupy.Kiedy we wtorek wieczorem opuścili sklep narciarski,była kompletnie wyposażona na wyjazd.
Starała się zapomnieć o pomyśle uwodzenia Ichigo i udało jej się to aż do wczorajszego obiadu z Orihme.
Przyjaciółka przekonywała,żeby przestała walczyć ze swym uczuciem do Ichigo i żyła chwilą.
" Pomyśl o wszystkich przyjemnościach,jakie cię czekają.A jeżeli będziesz miała szczęście,namiętny weekend rozwiąże twoje problemy macierzyńskie.'',namawiała przyjaciółka.
Rukia była inna niż Orihme.Nie mogła kochać się z Ichigo,a później zapomnieć,jak było.Aby przekonać samą siebie,że ma poważny zamiar zachować ich wzajemne kontakty na płaszczyźnie wyłącznie zawodowej,skontaktowała się z kliniką,by rozpocząć starania o sztuczne zapłodnienie. Takie załatwienie sprawy pozwalało uniknąć problemów w pracy i załamania serca.
Pieniądze nie stanowili problemu. Ichigo dobrze jej płacił,ona nie miała wiele czasu na wydawanie, wiec pieniądze rozsądnie zainwestowała. Przeszkoda była znacznie poważniejsza. W jej życiu nie pojawił się nikt specjalny. Od roku czuła w sobie pustkę,czegoś ważnego jej brakowało. Wsłuchiwała opowieści współpracowniczek na temat,mężów,dzieci. Pierwszych kroczków,gry w piłkę,występów baletowych. Opowiadały też o problemach,ale w ich głosach zawsze była miłość.
Potrzebowała czegoś więcej. Wychowała się w dużej rodzinie,kochającej rodzinie i czuła się w niej zakotwiczona aż do teraz. Chyba telefon od mamy dołożył swoje. Okazało się,że siostra Ruki jest w ciąży z trzecim dzieckiem. Bardzo się ucieszyła,ze względu na Hisane,ale trochę jej zazdrościła. Siostra już miała śliczną dwuletnią córeczkę i rozkosznego pięcioletniego synka.
Rukia też chciała mieć własne dziecko. Jednak bez mężczyzny w jej życiu nie może się to stać. Kiedy ostatni raz była na randce? A seks? Już nawet nie pamiętała. Praca zajmowała jej większość czasu, a poza nią nie miał wiele okazji do spotkania mężczyzn. Sztuczne zapłodnienie wydawało się jej idealne rozwiązaniem.
Dopóki nie pocałowała Ichigo.
Zaczęła zbierać do teczki papiery i poszło jej na myśl,że może zabrać laptopa. Ichigo wie,że ona pracuje nad projektem sióstr Kotetsu,wiec będzie miała wymówkę,że jest zbyt zajęta,żeby jeździć na nartach. On może sobie jeździć, a ona będzie w pokoju,z dala od niego.
Kiedy przycisnęła guzik od windy, usłyszała trzask jakiś drzwi. Myślała,że w biurze nie ma już nikogo. Jej serce podskoczyło z radości na widok Ichigo.
Rozdział.5
W takim kontekście argumenty Ruki były niewystarczające, wiec spróbowała innej taktyki.
- Mamy bardzo napięte terminy w pracy.Byłoby nam trudno wyrwać się razem.
- Tak napięte, że nie mogliście wziąć trochę wolnego - zwróciła się do Ichigo. - Zgadzasz się z tym? Jesteście tak cenni, że bez was nie można się obejść?
- Oczywiście, że możemy znaleźć trochę wolnego.
- To nie tylko to ...
- Świetnie - przerwała Matsumoto wymówki Ruki.- Poza tym, stacja radiowa, która to organizowała, dodaje tysiąc dolarów za każdą parę, która dotrzyma warunków i wybierze się na randkę. Pewnie spodziewają się, że będzie to dla nich reklama, ale ich datek to dodatkowe pieniądze dla szpitala dziecięcego.
No, super, pomyślała Rukia, jeśli nie wybierze się z Ichigo, będzie osobiście odpowiedzialna za to, że szpital dziecięcy straci pieniądze.
- Nie chcę, oczywiście, żeby szpital stracił pieniądze.
- Doskonale. Jesteście oboje dorośli - stwierdziła Matsumoto oczywisty fakt. - Z pewnością możecie spędzić przyjemnie trochę czasu w swoim towarzystwie. W pracy to robicie,a tym razem będziecie w mniejszym otoczeniu.
Ichigo, obserwował Rukie, widział, że wciąż nie była przekonana, on jednak nie miał zamiaru rezygnować. Nie chciał też naciskać.
- Możesz się wycofać, Rukia, ale pod jednym warunkiem.Wtedy ja zapłacę pieniądze, które wpłaciłaś na szpital.
- Wycofać się? - spojrzała na niego z wściekłością. - Dotrzymam umowy - oświadczyła, nim zorientowała się, co mówi.
- Doskonale, wiec wszystko załatwione - uśmiechnęła się ciepło Matsumoto.
- A co się na tę randkę składa?
-Każda jest inna. Dostaniecie niedługo pakiet z instrukcjami.Szczegóły są jeszcze wygładzone, ale nie martwcie się Na pewno posłaniec dostarczy wam do biura w poniedziałek. Dziękuję, że mi pomogliście w tym przewiędnięciu. Odnieśliśmy wielki sukces.
Odwróciła się i podeszła, nim Rukia miała szansę coś odrzec. tylko co właściwie mogła w tej sytuacji powiedzieć?
Spojrzała na Ichigo i westchnęła.
- No to jesteśmy umówieni.
- Dzięki, że wykazujesz taki entuzjazm. - powiedział z przekąsem. Zachowywała się, jakby wysiała nad nią groźba śmierci.
- Przepraszam. Nie chodzi o to, że nie lubię twojego towarzystwa.
- Co za ulga. Myślałem już,że mnie podejrzewasz o jakoś zaraźliwą chorobę.
Rukia zachichotała.
-Nie miałam zamiaru.
-No, to dobrze- odpowiedział,rozluźniony. - Moje ego bardzo cierpiało.
--Na pewno.
Wiedziała, że taki drobiazg,jak jej odmowa randki, nie może wpłynąć na jego ego. Był najbardziej pewnym siebie mężczyzną, jakiego znała, zawłaszcza jeśli szło o kobiety.
Ichigo rozejrzał się i zauważył, że są jedyną parą, wciąż stająca na estradzie.
- Czy podwieźć cię do domu?
- Nie - odpowiedziała szybko,marzyła,żeby tylko znalazła się sama i pomyślała spokojnie, w co się wpakowała.
- Czy Orihime cię tu przywiozła?
Skinęła głową.
- Jestem pewna,że nie zostawiła mnie samej.
Kiedy jednak podeszła do miejsca, gdzie siedziała przedtem obie dziewczyny,Orihime nie było widać.Na krześle wisiała żakiet i torebka Ruki. Nie mogła uwierzyć,że przyjaciółka ją tak wystawiła.
- Nie widać Orihime - rozejrzał się Ichigo. Zarzucił jej na ramiona żakiet, a ona się gnała po torebkę. - Chodź, zawiozę cię do domu.
- Mogę wezwać taksówkę - upierała się.
- Nie bądź śmieszna.
Powlokła się za nim do samochodu,drżąc z zimna w styczniowy wieczór. Gdy znaleźli się w środku,podała mu adres i instrukcje,jak dojechać.
Zawsze o tym marzyła - Ichigo odwoził ją w nocy samochodem. W jej marzeniach oczywiście wchodził do domu i spędzał resztę wieczoru w jego obiciach. Przestań o tym myśleć, upomniała się. Ichigo nie interesował się nią jako kobietą.Owszem, całował ją do utraty tchu na scenie, ale sam przecież powiedział potem, że było to dla publiczności.
- Ciekawe,gdzie ma być ta nasza randka? - spytała, żeby przerwać milczenie. Było jej wszystko jedno, bo i tak miała zamiar wykręcić się z tego.
-Wiesz, jak takie rzeczy wyglądają.Więcej szumu,niż to warte. Pewnie kolacja, może bilety do teatru. - Chciał tylko spędzić z nią czas, nawet gdyby nic z tego nie wynikło. Z biegiem lat nauczył się utrzymywać takie znajomości wyłącznie na płaszczyźnie służbowej. W efekcie niewiele wiedział o jej życiu osobistym.
-Spotykasz się z kimś?
Obróciła głowę w jego stronę.
- Słucham?
- Zastanawiałem się, czy dlatego nie chcesz się umówić, że z kimś jesteś związana.
- Nie, to raczej ten szampan uderzał mi do głowy - przyznała.
- Aha - myślał przez chwilę. - Wiec nie chodzisz z nikim? - upewnił się, nie chcąc wchodzić na terytorium innego mężczyzny, nawet na jeden wieczór.
- No nie.
Im mniej Ichigo wiedział o jej życiu uczuciowym,a raczej jego braku, tym lepiej. Jej poprzednie związki nie wytrzymały z konkurencją z pracą. Kiedy zdecydowała się na bank spermy, wiedziała,że jeśli zajdzie w ciąże, będzie musiała porzucić prace. Późne godziny i liczne wyjazdy z miasta nie były korzystne przy wychowaniu dziecka.
Rukia wiedziała jaki był stosunek Ichigo do małżeństwa i rodziny. Nie chciał ani jednego, ani drugiego.
- Mamy bardzo napięte terminy w pracy.Byłoby nam trudno wyrwać się razem.
- Tak napięte, że nie mogliście wziąć trochę wolnego - zwróciła się do Ichigo. - Zgadzasz się z tym? Jesteście tak cenni, że bez was nie można się obejść?
- Oczywiście, że możemy znaleźć trochę wolnego.
- To nie tylko to ...
- Świetnie - przerwała Matsumoto wymówki Ruki.- Poza tym, stacja radiowa, która to organizowała, dodaje tysiąc dolarów za każdą parę, która dotrzyma warunków i wybierze się na randkę. Pewnie spodziewają się, że będzie to dla nich reklama, ale ich datek to dodatkowe pieniądze dla szpitala dziecięcego.
No, super, pomyślała Rukia, jeśli nie wybierze się z Ichigo, będzie osobiście odpowiedzialna za to, że szpital dziecięcy straci pieniądze.
- Nie chcę, oczywiście, żeby szpital stracił pieniądze.
- Doskonale. Jesteście oboje dorośli - stwierdziła Matsumoto oczywisty fakt. - Z pewnością możecie spędzić przyjemnie trochę czasu w swoim towarzystwie. W pracy to robicie,a tym razem będziecie w mniejszym otoczeniu.
Ichigo, obserwował Rukie, widział, że wciąż nie była przekonana, on jednak nie miał zamiaru rezygnować. Nie chciał też naciskać.
- Możesz się wycofać, Rukia, ale pod jednym warunkiem.Wtedy ja zapłacę pieniądze, które wpłaciłaś na szpital.
- Wycofać się? - spojrzała na niego z wściekłością. - Dotrzymam umowy - oświadczyła, nim zorientowała się, co mówi.
- Doskonale, wiec wszystko załatwione - uśmiechnęła się ciepło Matsumoto.
- A co się na tę randkę składa?
-Każda jest inna. Dostaniecie niedługo pakiet z instrukcjami.Szczegóły są jeszcze wygładzone, ale nie martwcie się Na pewno posłaniec dostarczy wam do biura w poniedziałek. Dziękuję, że mi pomogliście w tym przewiędnięciu. Odnieśliśmy wielki sukces.
Odwróciła się i podeszła, nim Rukia miała szansę coś odrzec. tylko co właściwie mogła w tej sytuacji powiedzieć?
Spojrzała na Ichigo i westchnęła.
- No to jesteśmy umówieni.
- Dzięki, że wykazujesz taki entuzjazm. - powiedział z przekąsem. Zachowywała się, jakby wysiała nad nią groźba śmierci.
- Przepraszam. Nie chodzi o to, że nie lubię twojego towarzystwa.
- Co za ulga. Myślałem już,że mnie podejrzewasz o jakoś zaraźliwą chorobę.
Rukia zachichotała.
-Nie miałam zamiaru.
-No, to dobrze- odpowiedział,rozluźniony. - Moje ego bardzo cierpiało.
--Na pewno.
Wiedziała, że taki drobiazg,jak jej odmowa randki, nie może wpłynąć na jego ego. Był najbardziej pewnym siebie mężczyzną, jakiego znała, zawłaszcza jeśli szło o kobiety.
Ichigo rozejrzał się i zauważył, że są jedyną parą, wciąż stająca na estradzie.
- Czy podwieźć cię do domu?
- Nie - odpowiedziała szybko,marzyła,żeby tylko znalazła się sama i pomyślała spokojnie, w co się wpakowała.
- Czy Orihime cię tu przywiozła?
Skinęła głową.
- Jestem pewna,że nie zostawiła mnie samej.
Kiedy jednak podeszła do miejsca, gdzie siedziała przedtem obie dziewczyny,Orihime nie było widać.Na krześle wisiała żakiet i torebka Ruki. Nie mogła uwierzyć,że przyjaciółka ją tak wystawiła.
- Nie widać Orihime - rozejrzał się Ichigo. Zarzucił jej na ramiona żakiet, a ona się gnała po torebkę. - Chodź, zawiozę cię do domu.
- Mogę wezwać taksówkę - upierała się.
- Nie bądź śmieszna.
Powlokła się za nim do samochodu,drżąc z zimna w styczniowy wieczór. Gdy znaleźli się w środku,podała mu adres i instrukcje,jak dojechać.
Zawsze o tym marzyła - Ichigo odwoził ją w nocy samochodem. W jej marzeniach oczywiście wchodził do domu i spędzał resztę wieczoru w jego obiciach. Przestań o tym myśleć, upomniała się. Ichigo nie interesował się nią jako kobietą.Owszem, całował ją do utraty tchu na scenie, ale sam przecież powiedział potem, że było to dla publiczności.
- Ciekawe,gdzie ma być ta nasza randka? - spytała, żeby przerwać milczenie. Było jej wszystko jedno, bo i tak miała zamiar wykręcić się z tego.
-Wiesz, jak takie rzeczy wyglądają.Więcej szumu,niż to warte. Pewnie kolacja, może bilety do teatru. - Chciał tylko spędzić z nią czas, nawet gdyby nic z tego nie wynikło. Z biegiem lat nauczył się utrzymywać takie znajomości wyłącznie na płaszczyźnie służbowej. W efekcie niewiele wiedział o jej życiu osobistym.
-Spotykasz się z kimś?
Obróciła głowę w jego stronę.
- Słucham?
- Zastanawiałem się, czy dlatego nie chcesz się umówić, że z kimś jesteś związana.
- Nie, to raczej ten szampan uderzał mi do głowy - przyznała.
- Aha - myślał przez chwilę. - Wiec nie chodzisz z nikim? - upewnił się, nie chcąc wchodzić na terytorium innego mężczyzny, nawet na jeden wieczór.
- No nie.
Im mniej Ichigo wiedział o jej życiu uczuciowym,a raczej jego braku, tym lepiej. Jej poprzednie związki nie wytrzymały z konkurencją z pracą. Kiedy zdecydowała się na bank spermy, wiedziała,że jeśli zajdzie w ciąże, będzie musiała porzucić prace. Późne godziny i liczne wyjazdy z miasta nie były korzystne przy wychowaniu dziecka.
Rukia wiedziała jaki był stosunek Ichigo do małżeństwa i rodziny. Nie chciał ani jednego, ani drugiego.
Rozdział.4
- Naprawdę?
- Oczywiście, że nie. - Wiedziała,że nie do końca jej wierzył. - Zobacz tam jest Orihme Inoue. - Uśmiechnięta przyjaciółka pomachała im i dalej klaskała. - Pamiętasz ją? - Orihme wiedziała, jak bardo Rukia była oczarowana swym szefem i na pewno, widząc ich razem na scenie, kombinowała nie wiadomo co. Rukia udało się wysunąć z rąk Ichigo. - To ona mnie namówiła ...
Przerwała. Jak mogłaby wytłumaczyć powód swojego udziału w losowaniu? Tylko Orihme wiedziała, że Rukia bardzo pragnęła dziecka, ale nie mogła powiedzieć tego nikomu innemu, a już na pewno nie Ichigo.
- Posłuchaj to chyba nie jest dobry pomysł, żebyśmy się wybrali na randkę - powiedziała pośpiesznie.
- Dlaczego nie? - spytał z lekką pretensją, że się wycofuje ze spędzenia z nim wieczoru. - Gdyby to był ktokolwiek inny,poszłabyś prawda?
- Może, ale ...
- Wiec co jest złego w zabawie na jeden niewinny wieczór, Rukia?
- Pracujemy razem.
Tu miała rację, pomyślał Ichigo. Ich relacje zawodowe powinny być na pierwszym miejscu. Zatrudnił ją dlatego, że przedtem pracowała w prestiżowych firmach z oprogramowaniem komputerowym. Podczas rozmowy kwalifikacyjnej Ichigo podziwiał jej prawość i ambicję. Rzeczywiście, spełniała jego oczekiwania. Właściwie je przerosła. Praca, podobnie jak dla niego, była dla niej najważniejsza i Rukia osiągała wspaniałe rezultaty. Przekazał jej kilka najtrudniejszych klientów, a ona podchodziła do nich ze spokojem, cierpliwością i niesłychaną uwagą.
- To tylko randka, Rukia.
Nim zdołała odpowiedzieć, w sali zapanowało podniecenie.
- Gorzko, gorzko.
Niektóre pary zareagowały natychmiast, prezentując publiczności długie, filmowe pocałunki. Ichigo spojrzał na pełne usta Ruki. Przez kilka lat marzył o tym, aby ich spróbować, a teraz nadeszła się okazja.
- Gorz-ko, gorz-ko!
Tłum skupił uwagę na nich i dopiero teraz Ichigo zorientował się dlaczego. Byli jedyną parą, która się nie całowała. Przyciągnął Rukie do siebie i obiło ją ramieniem. Drugą ręką uniósł jej brodę. Spojrzała na niego błyszczącymi oczami. Wiele razy wyobrażał sobie, że ją całuje, ale żadne wyobrażenia nie mogły się równać z tą cudowną chwilą. Nachylił się i jego usta znalazły się tak blisko niej, że czuł jej oddech.
- Ichigo...
- Cii - szepnął i dotknął jej ust. Poczuł wewnątrz jakby eksplozję, gdy ją całował. Publiczność głośno wyrażała swój zachwyt i otoczyły ich ogłuszające oklaski, ale on nie zauważył niczego prócz aksamitnych ust Ruki.
Nigdy nie byłby w stanie wyobrazić sobie, że mogą tak smakować. Rukia położyła mu ręce na ramionach,jakby musiała się na czymś wspierać. Rozchyliła wargi i poczuł raczej, niż usłyszał, jej westchnienie rozkoszy. Ich ciała się zetknęły i Ichigo, zdumiony i przerażony swoją reakcją na tę dziewczynę, przerwał pocałunek.
Ich spojrzenia się spotkały. Co się takiego wydarzyło? Rukia patrzyła na niego szeroko otwartymi oczami , z wargami wilgotnymi od pocałunku. Jego pocałunku. Musiał walczyć ze sobą, żeby znowu nie porwać jej w ramiona i znów pocałować.
Nagle jego zafascynowanie nią dramatycznie wzrosło i nie wiedział, jak się w tej sytuacji zachować. Do cholery jeszcze przez parę minut będzie musiał dochodzić do siebie.Stał jak przyrośnięty do estrady. Po raz pierwszy w życiu miał ochotę nie być taki uważny, tylko poderwać Rukie jak wiele innych kobiet.
Nie, zraniłby ją tylko. Mimo że tak bardzo jej pragnął, nie mógł tego zrobić, bo nie był mężczyzną od poważnych związków. Był przekonany, że małżeństwo i związek, to tylko puste słowa. Tak było z jego rodzicami. Po dwunastu latach rozwiedli się z hukiem. Jego matka, Masaki Kurosaki , chciała dostać prawie wszystko, na co jego ojciec pracował całe życie, łącznie z domem jako pałac,jej mercedesem i częścią ich firmy z oprogramowaniem komputerowym. Jedynie czego nie chciała to jej syn. Trwało to wiele lat, ale w końcu Ichigo poradził sobie z porzuceniem przez matkę. Przysięgał sobie, że nigdy żadna kobieta nie zawładnie jego uczuciami.
Pocałowanie Ruki wstrząsnęło nim. Teraz, gdy poznał jej smak, marzył o tym, by się z nią kochać. Pewnie byłoby tak samo,jak w przypadku tylu innych, które go na początku fascynowały, ale szybko tracił zainteresowanie i żadna nie zatrzymała go na dłużej. A jak byłoby z Rukią?Nie chciał jej skrzywdzić,a już na pewno nie chciał zepsuć ich stosunków służbowych.
Prowadząca imprezę pożegnała publiczność i opadła kurtyna, oddzielając wylosowane pary od widowni.
Ruki przeszedł dreszcz. Co ma powiedzieć Ichigo po tym, jak się z nim całowała? Że to tylko na pokaz? Przecież nie uwierzy, że ten pocałunek nie zrobił na niej wrażenia. Podejrzewała, że to mogłoby być wspaniałe,ale to, co poczuła przekraczało jej wyobrażenia.
- No, to tyle - stwierdziła, starając się zachować obojętność.
- Chyba udało się nam dać publiczności to, czego oczekiwała.
- Tak - Rukia poczuła rozczarowanie.
Jednak miała rację.Po prostu chciał zadowolić publiczność i cały ten pocałunek był na pokaz. nie przeszły go dreszcze aż do pięt, tak jak ją. Teraz nie pozostało jej nic innego, jak szybko wycofać się ze swojego pierwszego planu.
- Wiesz, właściwie nie mogłam sobie wymarzyć lepszego rozwiązania - zaczęła odważnie patrząc mu w oczy.
- Co masz na myśli?
- Nie chciałam tu przychodzić, zgodziłam się tylko ze względu na Matsumoto, żeby wspomóc akcję charytatywną, no i Orihme mnie namówiła. Teraz możemy to załatwić między sobą i tę randkę odwołać.
- Odwołać? - zmarszczył się. Tego się po niej nie spodziewał, a mógł. Z pewnością przestraszył ją tym pocałunkiem. Jego też przestraszyła własna reakcja na nią.
- Tak. Rozumiesz, w tych okolicznościach nie musisz wwiązywać się obietnicy.
- Przecież wygrałaś? - Czuł się urażony, że tak łatwo rezygnowała z wyjścia z nim.
- No tak, ale nie możemy pójść z sobą na randkę,Ichigo.
Powiedziała to tak, jakby był jej wstrętny. A przecież sądząc po reakcji na jego pocałunek, albo była wybitną aktorką, albo naprawdę nie był jej obojętny.
- Postawiłaś bardzo dużo pieniędzy w tej loterii, a ja zobowiązałem się wobec ojca i całej tej akcji charytatywnej. Nie mam zamiaru się wycofać. Poza tym, ojciec byłby zdruzgotany.
- Na pewno zrozumie, jeśli się dowie, że to my zostaliśmy parą.
Skrzyżowała ramiona, żeby ukryć drżenie rąk.
- Co za różnica?
- Pracujemy razem!
- Przecież to nie musi być nic wielkiego. Prawdopodobnie to tylko pójście na kolację - powiedział, starając się opanować chęć pocałowania jej jeszcze raz.
Dla niego to proste, pomyślała Rukia, ale nie dla niej. Oczywiście dla Ichigo taka randka nic nie znaczy, bo nic do niej nie czuje. Jednak jej bardzo trudno skrywać swoje uczucia, a od chwili, gdy ją pocałował, marzyła tylko o tym, żeby to zrobił jeszcze raz. Pokusa, żeby go uwieść, była coraz silna. Czy nie popełni największego błędu, godząc się na randkę.
- Rukia.
- Przepraszam, co mówiłeś?
- To nie jest zobowiązanie na całe życie.
Nie zdążył powiedzieć nic więcej, bo podeszła do nich promieniejąca radością Matsumoto.
- No, patrzcie tylko - powiedziała podniecona. - Kto by przypuszczał, że akurat wy dwoje staniecie się parą!
Ichigo spojrzał na nią podejrzliwie.
- Matsumoto, nie miałaś z tym nic wspólnego?
Matsumoto zrobiła obrażoną minę.
- Nie bądź śmieszny, Ichigo. Jak mogłabym zaaranżować coś takiego? - Machnęła ręką.
- To się nie uda - zdecydowanie stwierdziła Rukia. - My razem pracujemy.
- A co to za różnica? - spytała blondynka zdumiona.
- Rukia uważa, że to byłoby niewłaściwe, gdybyśmy razem gdzieś się wybrali - wyjaśnił Ichigo, podkreślając swym tonem, że się nie zgadza.
- Jako przyjaciele? - zdumiona Matsumoto patrzyła od jednego do drugiego.
- Oczywiście, że nie. - Wiedziała,że nie do końca jej wierzył. - Zobacz tam jest Orihme Inoue. - Uśmiechnięta przyjaciółka pomachała im i dalej klaskała. - Pamiętasz ją? - Orihme wiedziała, jak bardo Rukia była oczarowana swym szefem i na pewno, widząc ich razem na scenie, kombinowała nie wiadomo co. Rukia udało się wysunąć z rąk Ichigo. - To ona mnie namówiła ...
Przerwała. Jak mogłaby wytłumaczyć powód swojego udziału w losowaniu? Tylko Orihme wiedziała, że Rukia bardzo pragnęła dziecka, ale nie mogła powiedzieć tego nikomu innemu, a już na pewno nie Ichigo.
- Posłuchaj to chyba nie jest dobry pomysł, żebyśmy się wybrali na randkę - powiedziała pośpiesznie.
- Dlaczego nie? - spytał z lekką pretensją, że się wycofuje ze spędzenia z nim wieczoru. - Gdyby to był ktokolwiek inny,poszłabyś prawda?
- Może, ale ...
- Wiec co jest złego w zabawie na jeden niewinny wieczór, Rukia?
- Pracujemy razem.
Tu miała rację, pomyślał Ichigo. Ich relacje zawodowe powinny być na pierwszym miejscu. Zatrudnił ją dlatego, że przedtem pracowała w prestiżowych firmach z oprogramowaniem komputerowym. Podczas rozmowy kwalifikacyjnej Ichigo podziwiał jej prawość i ambicję. Rzeczywiście, spełniała jego oczekiwania. Właściwie je przerosła. Praca, podobnie jak dla niego, była dla niej najważniejsza i Rukia osiągała wspaniałe rezultaty. Przekazał jej kilka najtrudniejszych klientów, a ona podchodziła do nich ze spokojem, cierpliwością i niesłychaną uwagą.
- To tylko randka, Rukia.
Nim zdołała odpowiedzieć, w sali zapanowało podniecenie.
- Gorzko, gorzko.
Niektóre pary zareagowały natychmiast, prezentując publiczności długie, filmowe pocałunki. Ichigo spojrzał na pełne usta Ruki. Przez kilka lat marzył o tym, aby ich spróbować, a teraz nadeszła się okazja.
- Gorz-ko, gorz-ko!
Tłum skupił uwagę na nich i dopiero teraz Ichigo zorientował się dlaczego. Byli jedyną parą, która się nie całowała. Przyciągnął Rukie do siebie i obiło ją ramieniem. Drugą ręką uniósł jej brodę. Spojrzała na niego błyszczącymi oczami. Wiele razy wyobrażał sobie, że ją całuje, ale żadne wyobrażenia nie mogły się równać z tą cudowną chwilą. Nachylił się i jego usta znalazły się tak blisko niej, że czuł jej oddech.
- Ichigo...
- Cii - szepnął i dotknął jej ust. Poczuł wewnątrz jakby eksplozję, gdy ją całował. Publiczność głośno wyrażała swój zachwyt i otoczyły ich ogłuszające oklaski, ale on nie zauważył niczego prócz aksamitnych ust Ruki.
Nigdy nie byłby w stanie wyobrazić sobie, że mogą tak smakować. Rukia położyła mu ręce na ramionach,jakby musiała się na czymś wspierać. Rozchyliła wargi i poczuł raczej, niż usłyszał, jej westchnienie rozkoszy. Ich ciała się zetknęły i Ichigo, zdumiony i przerażony swoją reakcją na tę dziewczynę, przerwał pocałunek.
Ich spojrzenia się spotkały. Co się takiego wydarzyło? Rukia patrzyła na niego szeroko otwartymi oczami , z wargami wilgotnymi od pocałunku. Jego pocałunku. Musiał walczyć ze sobą, żeby znowu nie porwać jej w ramiona i znów pocałować.
Nagle jego zafascynowanie nią dramatycznie wzrosło i nie wiedział, jak się w tej sytuacji zachować. Do cholery jeszcze przez parę minut będzie musiał dochodzić do siebie.Stał jak przyrośnięty do estrady. Po raz pierwszy w życiu miał ochotę nie być taki uważny, tylko poderwać Rukie jak wiele innych kobiet.
Nie, zraniłby ją tylko. Mimo że tak bardzo jej pragnął, nie mógł tego zrobić, bo nie był mężczyzną od poważnych związków. Był przekonany, że małżeństwo i związek, to tylko puste słowa. Tak było z jego rodzicami. Po dwunastu latach rozwiedli się z hukiem. Jego matka, Masaki Kurosaki , chciała dostać prawie wszystko, na co jego ojciec pracował całe życie, łącznie z domem jako pałac,jej mercedesem i częścią ich firmy z oprogramowaniem komputerowym. Jedynie czego nie chciała to jej syn. Trwało to wiele lat, ale w końcu Ichigo poradził sobie z porzuceniem przez matkę. Przysięgał sobie, że nigdy żadna kobieta nie zawładnie jego uczuciami.
Pocałowanie Ruki wstrząsnęło nim. Teraz, gdy poznał jej smak, marzył o tym, by się z nią kochać. Pewnie byłoby tak samo,jak w przypadku tylu innych, które go na początku fascynowały, ale szybko tracił zainteresowanie i żadna nie zatrzymała go na dłużej. A jak byłoby z Rukią?Nie chciał jej skrzywdzić,a już na pewno nie chciał zepsuć ich stosunków służbowych.
Prowadząca imprezę pożegnała publiczność i opadła kurtyna, oddzielając wylosowane pary od widowni.
Ruki przeszedł dreszcz. Co ma powiedzieć Ichigo po tym, jak się z nim całowała? Że to tylko na pokaz? Przecież nie uwierzy, że ten pocałunek nie zrobił na niej wrażenia. Podejrzewała, że to mogłoby być wspaniałe,ale to, co poczuła przekraczało jej wyobrażenia.
- No, to tyle - stwierdziła, starając się zachować obojętność.
- Chyba udało się nam dać publiczności to, czego oczekiwała.
- Tak - Rukia poczuła rozczarowanie.
Jednak miała rację.Po prostu chciał zadowolić publiczność i cały ten pocałunek był na pokaz. nie przeszły go dreszcze aż do pięt, tak jak ją. Teraz nie pozostało jej nic innego, jak szybko wycofać się ze swojego pierwszego planu.
- Wiesz, właściwie nie mogłam sobie wymarzyć lepszego rozwiązania - zaczęła odważnie patrząc mu w oczy.
- Co masz na myśli?
- Nie chciałam tu przychodzić, zgodziłam się tylko ze względu na Matsumoto, żeby wspomóc akcję charytatywną, no i Orihme mnie namówiła. Teraz możemy to załatwić między sobą i tę randkę odwołać.
- Odwołać? - zmarszczył się. Tego się po niej nie spodziewał, a mógł. Z pewnością przestraszył ją tym pocałunkiem. Jego też przestraszyła własna reakcja na nią.
- Tak. Rozumiesz, w tych okolicznościach nie musisz wwiązywać się obietnicy.
- Przecież wygrałaś? - Czuł się urażony, że tak łatwo rezygnowała z wyjścia z nim.
- No tak, ale nie możemy pójść z sobą na randkę,Ichigo.
Powiedziała to tak, jakby był jej wstrętny. A przecież sądząc po reakcji na jego pocałunek, albo była wybitną aktorką, albo naprawdę nie był jej obojętny.
- Postawiłaś bardzo dużo pieniędzy w tej loterii, a ja zobowiązałem się wobec ojca i całej tej akcji charytatywnej. Nie mam zamiaru się wycofać. Poza tym, ojciec byłby zdruzgotany.
- Na pewno zrozumie, jeśli się dowie, że to my zostaliśmy parą.
Skrzyżowała ramiona, żeby ukryć drżenie rąk.
- Co za różnica?
- Pracujemy razem!
- Przecież to nie musi być nic wielkiego. Prawdopodobnie to tylko pójście na kolację - powiedział, starając się opanować chęć pocałowania jej jeszcze raz.
Dla niego to proste, pomyślała Rukia, ale nie dla niej. Oczywiście dla Ichigo taka randka nic nie znaczy, bo nic do niej nie czuje. Jednak jej bardzo trudno skrywać swoje uczucia, a od chwili, gdy ją pocałował, marzyła tylko o tym, żeby to zrobił jeszcze raz. Pokusa, żeby go uwieść, była coraz silna. Czy nie popełni największego błędu, godząc się na randkę.
- Rukia.
- Przepraszam, co mówiłeś?
- To nie jest zobowiązanie na całe życie.
Nie zdążył powiedzieć nic więcej, bo podeszła do nich promieniejąca radością Matsumoto.
- No, patrzcie tylko - powiedziała podniecona. - Kto by przypuszczał, że akurat wy dwoje staniecie się parą!
Ichigo spojrzał na nią podejrzliwie.
- Matsumoto, nie miałaś z tym nic wspólnego?
Matsumoto zrobiła obrażoną minę.
- Nie bądź śmieszny, Ichigo. Jak mogłabym zaaranżować coś takiego? - Machnęła ręką.
- To się nie uda - zdecydowanie stwierdziła Rukia. - My razem pracujemy.
- A co to za różnica? - spytała blondynka zdumiona.
- Rukia uważa, że to byłoby niewłaściwe, gdybyśmy razem gdzieś się wybrali - wyjaśnił Ichigo, podkreślając swym tonem, że się nie zgadza.
- Jako przyjaciele? - zdumiona Matsumoto patrzyła od jednego do drugiego.
Rozdział.3
- Rukia, zapraszamy na scenę wraz z innymi szczęśliwymi paniami - zabrzmiał przez głośnik apel prowadzonej imprezę.
Zakryła oczy rekami.
- Niemożliwe, to nie może być naprawdę.
Orihime się zaśmiała.
- Wołają cię, no, idź!
- Nie mogę, idź za mnie. Proszę!
Orihime schwyciła ją za rękę i ściągnęła z krzesła.
Gdy Rukia wstała, otoczyły ją oklaski i radosne okrzyki.Nie wiadomo skąd pojawiło się światło punktowe, które towarzyszyło jej, gdy lawirowała między stolikami przez salę balową.
Czuła gorąco na twarzy i modliła się ,żeby ziemia się pod nią rozstąpiła. niepewnie wchodziła na estradę. Tak się dzieje gdy wyświadczysz komuś przysługę. Szukała wzrokiem Matsumoto kuzynki zwariowanej blondynki która namówiła ją na wzięcie udziału w tej imprezie charytatywnej. Rukia nie miała sił jej odmówić, gdy przekonywała, jak ważny jest jej cel. Teraz Rukia chciała ją odnaleźć i wyjaśnić, że sprawa zaszła za daleko. Jeżeli kuzynka opowie Ichigo, wraz z nim będzie się śmiała cała firma. Fakt, że przez tyle lat męczy się, żeby mu nie okazać swego zainteresowania, podczas gdy on zupełnie się nią nie interesuje, był wystarczająco przykry.
Zresztą może i lepiej, że ich wzajemne stosunki ograniczają się wyłącznie do działalności służbowej.
Gdyby doszło kiedyś między nimi do czegoś więcej, prędko została zwolniona, bo Ichigo znany był z krótkotrwałych podbojów.
Niestety, nie wiedziała nigdzie Matsumoto. Stanęła na scenie w rzędzie z innymi dziewczynami i usiłowała sprawiać wrażenie,że świetnie się bawi. Trudno, jakoś wytrzyma te kilka minut, a później ją odszuka i spróbuje się jakoś wycofać z tej całej historii. Podziękuje jej, pieniądze przekaże bezpośrednio na aukcję charytatywną, a z wygranej randki zrezygnuje. Tak będzie najlepiej.- A więc,moje panie czas poznać partnerów na wasze randki! - zapowiedziała
prowadząca, promieniując entuzjazmem. Publiczność skwitowała tę zapowiedź burzliwymi oklaskami. - Proszę się jeszcze nie odwracać ustawimy partnerów za wami. Będą mieli na oczach opaski, wiec oni również nie będą was widzieli. Na dany znak obracacie się i zdejmujecie partnerom opaski.
Rukia usłyszała kroki na drewnianej estradzie i poczuła za sobą czyjąś obecność. W sali rozległy się oklaski i śmiechy. To jakaś paranoja. Co za facet mógł się zgodzić, żeby wystąpić jako fant?
Swoją drogą ten, którego wylosowała, ma prawo myśleć o niej jak najgorzej. W końcu to ona zapłaciła za wieczór w jego towarzystwie.
Postanowiła się opanować i głęboko oddychać. Wyciągnęła powietrze i poczuła delikatną woń piżma. Ktoś stanął za nią. Pachniał cudownie. Lepiej niż cudownie. Intrygująco. I jakoś znajomo. Pociągnęła nosem. Żaden mężczyzna przy zdrowych zmysłach nie zgodziłby się uczestniczyć w czymś tak absurdalnym. Ta męska woda była taka sama, jakiej używa...
Nie usłyszała komendy,żeby zdjąć opaski partnerom,tylko obróciła się, bo zobaczyła,że zrobiły to inne uczestniczki. Szumiało jej w uszach,żołądek się ściskał.Zabrała się na odwagę i spojrzała w górę na mężczyznę,który miał być jej parą.Serce podskoczyło jej do gardła.
Ichigo!
Nie wierzyła własnym oczom.Przed nią stał jej szef, w smokingu, który opinał jego smukłe ciało,jakby był na niego uszyty. Pewnie był,zdefektowała się. Jej wzrok powędrował od czarnej opaski do rudych włosów,a następnie podziwiała pięknie wyrzeźbione rysy i pełne usta,lekko uśmiechnięte. Sprawiał wrażenie, jakby się dobrze bawił, ale wiedziała pulsującą na jego szyi żyłkę i wiedziała, znając go dobrze,że na pewno nie cieszył się z uczestniczenia w tej imprezie. Wyobrażała sobie jego minę, gdy zobaczyła, że to właśnie ona wylosowała.
Jeśli on był również niezadowolony, jak ona, będzie też się starał z tego wymigać. razem będzie im łatwiej. Znów przesunęła po nim wzrok, od stóp do głowy. Emanował z niego seks.Właściwie powinna podziękować Matsumoto za okazję pochłaniania go wzrokiem, bez wiedzy obiektu.
- Wydaje się, że nasza ostatnia uczestniczka jest trochę nieśmiała - skomentowała prowadząca. Rozległ się śmiech. - Wszyscy czekają, aż odsłonisz swego partnera.
Rukia zauważyła z przerażeniem, że tylko ona nie zdjęła jeszcze opaski z oczu przyszłego partnera..
Ponieważ nie pozostało jej już nic innego, podeszła do Ichigo i przybliżyła drżące do jego twarzy. On przetrzymał jej dłonie,co spowodowano natychmiastowy ucisk w jej żołądku. Z pomocą Ichigo zdjęli opaskę. Ich spojrzenia się spotkały.
- Rukia?
Ichigo rozpoznał ten kuszący, zapach, ale przypuszczał, że po prostu jakaś kobieta używa tych samych perfum co jego zastępczyni w firmie. Ani przez moment nie przyszło mu do głowy, że mogłaby to być Rukia. Jednak wcale nie żałował.Była piękna, jej złota wieczorowa suknia spowijała smukłą figurę, dekolt ukazywał zarys piersi.
- Cześć - powiedziała, drżąc jeszcze od jego dotyku.Spojrzała w jego seksowne, brązowe oczy. - Nie mogę uwierzyć, że ty jesteś facetem, którego wygrałam..
Ichigo uśmiechnął się , wciąż trzymając ją za ręce. Uczucie ulgi zostało natychmiast zastąpione przez radosne podniecenie.
To była Rukia! Jego Rukia!
Nie mógł w to uwierzyć, ale kiedy rozejrzał się dokoła zauważył, że każda pani stała już obok wygranego kawalera, a wiec jego rzeczywiście wygrała Rukia.Mówiła coś do niego, ale nie był w stanie usłyszeć poprzez hałas oklasków i radosnych okrzyków. Przybliżyła się do Ichiga i spytała:
- Co ty tu robisz?
- Ojciec mnie ściągnęła.
Przez poprzednią godzinę spacerował po pokoju wraz z innymi atrakcyjnymi kawalerami do wzięcia i zastanawiał się, dlaczego dał się namówić zwariowanego ojca na coś takiego. Swoją firmą zarządzał bezwzględnością, ale jeśli szło o ojca, czasami nie potrafił ojcowi odmówić. Miał nadzieję, że Rukia również nie będzie chciała tego rozgłaszać i nikt w firmie się nie dowie i nie trzeba znosić żarciku personelu.
-Aha.
Rukia przymknęła oczy.Świetnie, tak jak przypuszczała,on też dał się wmanewrować. Była nim dostatecznie oczarowana, wiec nie powinna tej sytuacji wykorzystywać.
- Nie wiedziałem, że tu dzisiaj będziesz - powiedział głośno.
- To nie mój pomysł. Ja też zrobiłam grzeczność Matsumoto.
- Rozumiem - odpowiedział, ale tak naprawdę nie rozumiał.
Wydała mu się ostatnią osobą, która płaciłaby za wygranie randki z facetem.Na ogół podobali mu się dorodne kobiety, a Rukia była niskiego wzrostu, ale jej smukła figura intrygowała go od chwili, gdy ją zatrudnił. Odsłonięte dzisiejszego wieczoru ciało potwierdzało to zainteresowanie. Ciemne włosy zwinięte w miękki węzeł na karku podkreślał linię szyi, a sukienka - delikatny zarys wypukłości.
- To nie jest tak, jak myślisz - pospieszyła się z tłumaczeniem. nie chciała,żeby uważał, że musiała wynajmować mężczyzn na spotkania.
Uśmiechnął się, ukazując dołeczki w policzkach.
-Nie jest?
-Nigdy tego nie planowałam.
Myśl o randce z Ichigo była niezwykle kusząca. Wiedział jednak, że on ma wstręt do zobowiązań. Prowadził życie playboya, w którym królował efekt drzwi obrotowych: Kobiety w jego życiu wychodziły i wychodziły, zmieniając się bezustannie.Byłaby idiotką marnując czas i sądząc, że tym razem będzie inaczej.Najlepiej będzie odwołać randkę jak najszybciej.
Zakryła oczy rekami.
- Niemożliwe, to nie może być naprawdę.
Orihime się zaśmiała.
- Wołają cię, no, idź!
- Nie mogę, idź za mnie. Proszę!
Orihime schwyciła ją za rękę i ściągnęła z krzesła.
Gdy Rukia wstała, otoczyły ją oklaski i radosne okrzyki.Nie wiadomo skąd pojawiło się światło punktowe, które towarzyszyło jej, gdy lawirowała między stolikami przez salę balową.
Czuła gorąco na twarzy i modliła się ,żeby ziemia się pod nią rozstąpiła. niepewnie wchodziła na estradę. Tak się dzieje gdy wyświadczysz komuś przysługę. Szukała wzrokiem Matsumoto kuzynki zwariowanej blondynki która namówiła ją na wzięcie udziału w tej imprezie charytatywnej. Rukia nie miała sił jej odmówić, gdy przekonywała, jak ważny jest jej cel. Teraz Rukia chciała ją odnaleźć i wyjaśnić, że sprawa zaszła za daleko. Jeżeli kuzynka opowie Ichigo, wraz z nim będzie się śmiała cała firma. Fakt, że przez tyle lat męczy się, żeby mu nie okazać swego zainteresowania, podczas gdy on zupełnie się nią nie interesuje, był wystarczająco przykry.
Zresztą może i lepiej, że ich wzajemne stosunki ograniczają się wyłącznie do działalności służbowej.
Gdyby doszło kiedyś między nimi do czegoś więcej, prędko została zwolniona, bo Ichigo znany był z krótkotrwałych podbojów.
Niestety, nie wiedziała nigdzie Matsumoto. Stanęła na scenie w rzędzie z innymi dziewczynami i usiłowała sprawiać wrażenie,że świetnie się bawi. Trudno, jakoś wytrzyma te kilka minut, a później ją odszuka i spróbuje się jakoś wycofać z tej całej historii. Podziękuje jej, pieniądze przekaże bezpośrednio na aukcję charytatywną, a z wygranej randki zrezygnuje. Tak będzie najlepiej.- A więc,moje panie czas poznać partnerów na wasze randki! - zapowiedziała
prowadząca, promieniując entuzjazmem. Publiczność skwitowała tę zapowiedź burzliwymi oklaskami. - Proszę się jeszcze nie odwracać ustawimy partnerów za wami. Będą mieli na oczach opaski, wiec oni również nie będą was widzieli. Na dany znak obracacie się i zdejmujecie partnerom opaski.
Rukia usłyszała kroki na drewnianej estradzie i poczuła za sobą czyjąś obecność. W sali rozległy się oklaski i śmiechy. To jakaś paranoja. Co za facet mógł się zgodzić, żeby wystąpić jako fant?
Swoją drogą ten, którego wylosowała, ma prawo myśleć o niej jak najgorzej. W końcu to ona zapłaciła za wieczór w jego towarzystwie.
Postanowiła się opanować i głęboko oddychać. Wyciągnęła powietrze i poczuła delikatną woń piżma. Ktoś stanął za nią. Pachniał cudownie. Lepiej niż cudownie. Intrygująco. I jakoś znajomo. Pociągnęła nosem. Żaden mężczyzna przy zdrowych zmysłach nie zgodziłby się uczestniczyć w czymś tak absurdalnym. Ta męska woda była taka sama, jakiej używa...
Nie usłyszała komendy,żeby zdjąć opaski partnerom,tylko obróciła się, bo zobaczyła,że zrobiły to inne uczestniczki. Szumiało jej w uszach,żołądek się ściskał.Zabrała się na odwagę i spojrzała w górę na mężczyznę,który miał być jej parą.Serce podskoczyło jej do gardła.
Ichigo!
Nie wierzyła własnym oczom.Przed nią stał jej szef, w smokingu, który opinał jego smukłe ciało,jakby był na niego uszyty. Pewnie był,zdefektowała się. Jej wzrok powędrował od czarnej opaski do rudych włosów,a następnie podziwiała pięknie wyrzeźbione rysy i pełne usta,lekko uśmiechnięte. Sprawiał wrażenie, jakby się dobrze bawił, ale wiedziała pulsującą na jego szyi żyłkę i wiedziała, znając go dobrze,że na pewno nie cieszył się z uczestniczenia w tej imprezie. Wyobrażała sobie jego minę, gdy zobaczyła, że to właśnie ona wylosowała.
Jeśli on był również niezadowolony, jak ona, będzie też się starał z tego wymigać. razem będzie im łatwiej. Znów przesunęła po nim wzrok, od stóp do głowy. Emanował z niego seks.Właściwie powinna podziękować Matsumoto za okazję pochłaniania go wzrokiem, bez wiedzy obiektu.
- Wydaje się, że nasza ostatnia uczestniczka jest trochę nieśmiała - skomentowała prowadząca. Rozległ się śmiech. - Wszyscy czekają, aż odsłonisz swego partnera.
Rukia zauważyła z przerażeniem, że tylko ona nie zdjęła jeszcze opaski z oczu przyszłego partnera..
Ponieważ nie pozostało jej już nic innego, podeszła do Ichigo i przybliżyła drżące do jego twarzy. On przetrzymał jej dłonie,co spowodowano natychmiastowy ucisk w jej żołądku. Z pomocą Ichigo zdjęli opaskę. Ich spojrzenia się spotkały.
- Rukia?
Ichigo rozpoznał ten kuszący, zapach, ale przypuszczał, że po prostu jakaś kobieta używa tych samych perfum co jego zastępczyni w firmie. Ani przez moment nie przyszło mu do głowy, że mogłaby to być Rukia. Jednak wcale nie żałował.Była piękna, jej złota wieczorowa suknia spowijała smukłą figurę, dekolt ukazywał zarys piersi.
- Cześć - powiedziała, drżąc jeszcze od jego dotyku.Spojrzała w jego seksowne, brązowe oczy. - Nie mogę uwierzyć, że ty jesteś facetem, którego wygrałam..
Ichigo uśmiechnął się , wciąż trzymając ją za ręce. Uczucie ulgi zostało natychmiast zastąpione przez radosne podniecenie.
To była Rukia! Jego Rukia!
Nie mógł w to uwierzyć, ale kiedy rozejrzał się dokoła zauważył, że każda pani stała już obok wygranego kawalera, a wiec jego rzeczywiście wygrała Rukia.Mówiła coś do niego, ale nie był w stanie usłyszeć poprzez hałas oklasków i radosnych okrzyków. Przybliżyła się do Ichiga i spytała:
- Co ty tu robisz?
- Ojciec mnie ściągnęła.
Przez poprzednią godzinę spacerował po pokoju wraz z innymi atrakcyjnymi kawalerami do wzięcia i zastanawiał się, dlaczego dał się namówić zwariowanego ojca na coś takiego. Swoją firmą zarządzał bezwzględnością, ale jeśli szło o ojca, czasami nie potrafił ojcowi odmówić. Miał nadzieję, że Rukia również nie będzie chciała tego rozgłaszać i nikt w firmie się nie dowie i nie trzeba znosić żarciku personelu.
-Aha.
Rukia przymknęła oczy.Świetnie, tak jak przypuszczała,on też dał się wmanewrować. Była nim dostatecznie oczarowana, wiec nie powinna tej sytuacji wykorzystywać.
- Nie wiedziałem, że tu dzisiaj będziesz - powiedział głośno.
- To nie mój pomysł. Ja też zrobiłam grzeczność Matsumoto.
- Rozumiem - odpowiedział, ale tak naprawdę nie rozumiał.
Wydała mu się ostatnią osobą, która płaciłaby za wygranie randki z facetem.Na ogół podobali mu się dorodne kobiety, a Rukia była niskiego wzrostu, ale jej smukła figura intrygowała go od chwili, gdy ją zatrudnił. Odsłonięte dzisiejszego wieczoru ciało potwierdzało to zainteresowanie. Ciemne włosy zwinięte w miękki węzeł na karku podkreślał linię szyi, a sukienka - delikatny zarys wypukłości.
- To nie jest tak, jak myślisz - pospieszyła się z tłumaczeniem. nie chciała,żeby uważał, że musiała wynajmować mężczyzn na spotkania.
Uśmiechnął się, ukazując dołeczki w policzkach.
-Nie jest?
-Nigdy tego nie planowałam.
Myśl o randce z Ichigo była niezwykle kusząca. Wiedział jednak, że on ma wstręt do zobowiązań. Prowadził życie playboya, w którym królował efekt drzwi obrotowych: Kobiety w jego życiu wychodziły i wychodziły, zmieniając się bezustannie.Byłaby idiotką marnując czas i sądząc, że tym razem będzie inaczej.Najlepiej będzie odwołać randkę jak najszybciej.
Rozdział.2
Z
racji zbliżających się trzydziestych urodzin Rukia uznała ,że jej zegar
biologiczny tyka i powinna mieć dziecko. Jednak szanse na to, skoro na
horyzoncie nie było aktualnie żadnej męskiej postaci, były właściwe
żadne. Zaczęła rozważać nawet sztuczne zapłodnienie. Orihime radziła
zapomnieć się z nieznajomym i począć dziecko bez jego wiedzy. Szaleńczy
pomysł, ale dał jej do myślenia.
- Seks z nieznajomym jest chyba lepszy niż wizyta w jakieś klinice - zażartowała przyjaciółka.
- To wcale nie jest śmieszne. Co będzie, jak się dowiedzą w biurze?
Rukia była zastępcą dyrektora w firmie zajmującej się usługami software. Gdyby dowiedziano się, że zapłaciła ponad tysiąc dolarów za randkę, postawiłoby to ją w bardzo niekorzystnym świetle. nikt nie zwracałby uwagi na fakt, że pieniądze przeznaczono na szlachetny cel, a pozostałby tylko temat do plotek.
-Wyluzuj, Rukia. Może ten facet okaże się mężczyzną twoich marzeń?
-Tak, na pewno.
Wiedziała że to nie możliwe. Mężczyzną jej marzeń był jej szef, dyrektor generalny Com-Tec, Ichigo Kurosaki który ceni tylko jej umiejętności zawodowe. Pracowała z nim pięć lat i ani razu nie spojrzał na nią jak na kobietę.
- Seks z nieznajomym jest chyba lepszy niż wizyta w jakieś klinice - zażartowała przyjaciółka.
- To wcale nie jest śmieszne. Co będzie, jak się dowiedzą w biurze?
Rukia była zastępcą dyrektora w firmie zajmującej się usługami software. Gdyby dowiedziano się, że zapłaciła ponad tysiąc dolarów za randkę, postawiłoby to ją w bardzo niekorzystnym świetle. nikt nie zwracałby uwagi na fakt, że pieniądze przeznaczono na szlachetny cel, a pozostałby tylko temat do plotek.
-Wyluzuj, Rukia. Może ten facet okaże się mężczyzną twoich marzeń?
-Tak, na pewno.
Wiedziała że to nie możliwe. Mężczyzną jej marzeń był jej szef, dyrektor generalny Com-Tec, Ichigo Kurosaki który ceni tylko jej umiejętności zawodowe. Pracowała z nim pięć lat i ani razu nie spojrzał na nią jak na kobietę.
Rozdział.1
- Zwyciężczynią ostatniego losowania dzisiejszego wieczoru, która wygrała kawalera numer dziesięć jest... Rukia Kuchiki !
Rukia aż otworzyła usta z wrażenia, gdy usłyszała mistrzynię ceremonii wieczoru dobroczynnego. Przyszła na niego ze swoją najlepszą przyjaciółką, Orihime Inoue.Okrzyki, trąbienie i oklaski w reprezentacyjnej sali hotelu w centrum Norfolk oszołomiły ją.
Wygrała? O Boże! Teraz dopiero doszły do niej konsekwencje tego, co zrobiła. Już sam fakt, że zgodziła się uczestniczyć w losowaniu na cele dobroczynne randki z jakimś słynnym kawalerem, źle świadczył o stanie jej umysłu. To że wygrała, oznaczało praktycznie, że zapłaciła za randkę z facetem! I to obcy!
Zacisnęła zęby i spojrzała na swoją przyjaciółkę, która siedziała z nią przy stoliku.
- Orihime, zabiję cię.
W duchu obwiniała samą siebie za te trzy kieliszki szampana, wypite wcześniej, co miało swoje udział w podęciu tej idiotycznej decyzji.
- Zabić mnie? Zwariowałaś? - Orihime wyszczerzyła zęby.- To najlepsze, co mogło cię spotkać.- Gratuluję! Fantastycznie!
- Nie mogę uwierzyć, że dałam ci się namówić na to losowanie! - wycedziła Rukia, usiłując się uśmiechnąć.
- Przecież chcesz mieć dziecko - przypomniała jej brutalnie przyjaciółka.
- Ale nie z nieznajomym!
Rukia aż otworzyła usta z wrażenia, gdy usłyszała mistrzynię ceremonii wieczoru dobroczynnego. Przyszła na niego ze swoją najlepszą przyjaciółką, Orihime Inoue.Okrzyki, trąbienie i oklaski w reprezentacyjnej sali hotelu w centrum Norfolk oszołomiły ją.
Wygrała? O Boże! Teraz dopiero doszły do niej konsekwencje tego, co zrobiła. Już sam fakt, że zgodziła się uczestniczyć w losowaniu na cele dobroczynne randki z jakimś słynnym kawalerem, źle świadczył o stanie jej umysłu. To że wygrała, oznaczało praktycznie, że zapłaciła za randkę z facetem! I to obcy!
Zacisnęła zęby i spojrzała na swoją przyjaciółkę, która siedziała z nią przy stoliku.
- Orihime, zabiję cię.
W duchu obwiniała samą siebie za te trzy kieliszki szampana, wypite wcześniej, co miało swoje udział w podęciu tej idiotycznej decyzji.
- Zabić mnie? Zwariowałaś? - Orihime wyszczerzyła zęby.- To najlepsze, co mogło cię spotkać.- Gratuluję! Fantastycznie!
- Nie mogę uwierzyć, że dałam ci się namówić na to losowanie! - wycedziła Rukia, usiłując się uśmiechnąć.
- Przecież chcesz mieć dziecko - przypomniała jej brutalnie przyjaciółka.
- Ale nie z nieznajomym!
Subskrybuj:
Posty (Atom)