- Cześć,myślałam,że wychodzę ostatnia - uśmiechnęła się.
Wkładał po drodze kurtkę.
- Musiałem załatwić jeszcze kolejny telefon,który tak długo trwał. - Poprawił kołnierz. - Gotowa na jutro?
Ostatni
tydzień był najdłuższym w jego życiu.Postanowił trzymać ręce daleko od
niej,ale los uwziął się na nim. Codziennie mieli jakieś służbowe
zebrania. Od chwili,gdy się z nią całował,myślał nieustanie o tym,żeby
się z nią kochać.A jeśli byłoby to również żarliwe,jak pocałunek...
- Nic jeszcze nie spakowałam - wyznała Rukia.
Ichigo zerknął na nią i zauważył teczkę.
- Ani się waż tego zabierać - ostrzegł. - To nie jest wyjazd służbowy.
- Ale ja ...
- Żadna ale.
Powiedział to wprawdzie z miłym mrugnięciem,ale wiedziała ,że mówi serio.
- Dobrze - zgodziła się niechętnie.
- To jest urlop - przypomniał. - Dla ciebie i dla mnie. Mamy odpocząć i spędzić przyjemny czas.
Tylko
nie tak przyjemnie, jak by chciał. Co chwile się łapał się na tym,że
wyobraża sobie jej gładkie ciało pod swoją dłonią i musiał przywoływać
siebie do porządku.
Jednak nie wiedział nic niebezpiecznego w jakichś
skradzionych całusach podczas tego pobytu. Jego wzrok skierował się w
stronę jej ust i zesztywniał. A jeśli ona ona przyjmie jego całuski? A
jeśli będzie chciała więcej?
" Ding" , przywołał go do rzeczywistości dźwięk windy która właśnie się zatrzymała. Do diabła, mogły być kłopoty.
Dzwonek
u drzwi u Ruki zadzwonił o piątej następnego ranka. Wobec spotkania z
Ichigo,poczuła,jak puls jej przyspiesza. I ona chce kontrolować swoje
oczarowanie!
Prędko otworzyła drzwi. Ichigo, ubrany w dżins i ciepłą kurtkę, był pełen zapału.
- Nie jesteś skowronkiem? - spytał, widząc jej zaspane spojrzenie i kubek z kawą w ręku.
Skąd miałby to wiedzieć? Gdy się spotykają w pracy, jest nienagannie ubrana,z włosami związanymi w kok. Rukia jęknęła.
- A ty?
- Jak możesz się nie cieszyć początkiem nowego dnia?
Przyglądał
się jej w opiętych dżinsach i białym swetrze, podkreślający
wypukłości. Projektanci musieli ją właśnie mieć na myśli, projektując
ten sweter.
- Cieszę się,ale w łóżku.
Różnica myśli przeszła mu w związku z tym przez głowę,ale odchrząknął i wyjaśnił.
- Ja planuję większą część działań między piątą a siódma, zwykle podczas joggingu.
Wzniosła oczy w górę i zaprosiła go gestem do środka.
Wiedziała, że uprawianie jogging i dlatego miał świetną kondycje. Objęła wzrokiem jego smukłą sylwetkę i długie nogi.
- Wierzę w ćwiczenia fizyczne, ale tylko po kawie. Napijesz się?
- Co takiego? Nie, dziękuję. – Wciąż prześladował go obraz Ruki w łóżku.
Wszedł
do pokoju, w którym nie było nigdy przedtem. Urządzony był trochę w
wiejskim francuskim stylu, każdy szczegół na swoim miejscu. Jego uwagę
przykuły fotografie wiszące na ścianie. Wskazał na jedną
- To twoi rodzice?
Uśmiechnęła się.
- Tak, ale dosyć dawno. To jest normalne – powiedziała, wskazując na jedno ze zdjęć.
Kobieta i mężczyzna, oboje w średnim wieku, uśmiechali się, jakby byli najszczęśliwsi na świecie.
- Jesteś z nimi blisko – zapytał.
- Jesteśmy bardzo związaną ze sobą rodziną. – Łyknęła gorącej kawy.
- Gdzie mieszkają?
- W Norfolk.
- Często się z nimi widujesz?
- Rozmawiamy kilka razy w tygodniu, a odwiedzam ich kilka razy w miesiącu.
Wydawało mu się to ciekawe, że lubi spędzać czas z rodzicami.
- A rodzeństwo?
Uśmiechnęła się jeszcze szerzej.
-
Dwóch braci i siostra. – Wiedziała, że Ichigo był jedynakiem i pewnie
nie potrafi zrozumieć, jak wyglądało jej dzieciństwo. – Bawiłam się jak
chłopak.
Usiłował sobie wyobrazić elegancką kobietę, jaką miał przed sobą, jako
dzieciaka tarzającego się z braćmi. Zauważył rodzinę zdjęcie, zrobione
chyba nie dawno.
- A co robią?
- Zrobiliśmy to niedawno,
na rocznice ślubu rodziców. – Wskazała na starszego brata. – To jest
Renji jest lekarzem. A ten to Hisagi. Jest najmłodszy i pracuje w
telewizji. – Wymieniła stacje telewizji. – Mieszka w Atlancie.
- Hisagi Kuchiki jest twoim bratem? – Spytał Ichigo zdumiony, że nigdy nie słyszał nazwiska znanego młodego reportera.
- Tak. Bardzo jesteśmy z niego dumni.
- A to twoja siostra? – Patrzał na podobiznę kobiety, bardzo przypominającą Rukie.
- Tak, to Hisana. Jest zamężna i mieszka w Norfolk.
- A co robi?
Najwyraźniej
Rukia pochodzi z rodziny bardzo zdolnej rodziny. Zastanawiał się, czy
wciąż są rywalkami, o ile to rywalizacja z rodzeństwem była powodem jej
ambicji.
Uśmiechnęła się.
- Jeszcze kilka lat temu była architektem.
- Była? – Uniósł brwi ze zdziwieniem.
-
spotkała mężczyznę swoich marzeń. Rzuciła pracę, gdy urodziła pierwsze
dziecko. – Podała mu następną ramkę ze zdjęciem. – Jej dzieci są
cudowne. To jest Brian, a to słodkie maleństwo to, Kim.
- Z nimi też się widujesz?
-, Co parę tygodni. Teraz moja siostra znowu jest w ciąży.
Czy mu się wydawało, czy usłyszał zazdrość?
- Nie wyobrażam sobie, jak to jest z rodzeństwem – przyznał. – Ja przeważnie byłem sam.
Rukia zrobiło się go strasznie żal.
- A miałeś jakiś kuzynów, z którymi mogłeś się bawić? – zapytała się idąc do kuchni.
- tak, ale rzadko się z nimi widywałem, kiedy rodzice się rozwiedli. Przestali mnie zawozić na urodziny i inne takie imprezy.
Rukia nie mogła zrozumieć, jak dorośli mogli tak skrzywdzić dziecko.
- A teraz widujesz się z kuzynami?
- Niezbyt często.
Większość z nich miała rodziny i nie czuł się w ich towarzystwie komfortowo, bo nie mieli ze sobą wiele wspólnego.
-
Nasza cała rodzina spotyka się raz w miesiącu. Świetnie się bawimy,
zwłaszcza od czasu, jak Hisana ma dzieci. Czasem je zabieram na weekend,
żeby moja siostra i jej mąż mogli pobyć sami.
- Naprawdę? –
obraz dwojga brzdąców kotłujących się z Rukią był zaskakujący. –
Dlaczego nie wyszłaś za mąż? – spytał zaciekawiony.
Rukia mało nie wypuściła z ręki filiżanki, którą wycierała.
- Co?
-Chyba lubisz dzieci. Dlaczego nie wyszłaś za mąż i nie masz własnych?
- Wiesz dobrze, że moja praca zabiera mi większość czasu.
Skrzywił się. Uważał ,że Rukia jest również ambitna jak on, ale nuta smutku w jej głosie kazała mu przemyśleć tę opinię.
- Chyba nie zdawałem sobie sprawy z tego, jak bardzo zabierałem ci czas.
Uśmiechnęła się przelotnie.
- Nie sądź, że to twoja wina, Ichigo. Sama wybrałam takie życie. A kandydaci na męża jakoś się nie pchają.
- A nie chcesz tak, jak twoja siostra? – drążył. – Rodzina, dzieci?
Nie mogła mu kłamać w żywe oczy, bo znał się na ludziach, a ona wiedziała, że było po niej widać.
- Myślałam o tym. Niedługo skończę trzydziestkę. Nie chce czekać za długo, bo później się okaże, że za późno na dzieci.
Może
już kogoś poznała, zmartwił się Ichigo. Co będzie, jeśli wyjdzie za
mąż, urodzi dzieci i zostawi pracę? Co on bez niej zrobi?
- A ty? – Rukia nie mogła przegapić okazji, żeby dowiedzieć się czegoś na temat jego poglądów na małżeństwo.
- Pewnie dla niektórych to jest dobre.
- Ale nie dla ciebie?
- Nie w tym życiu.
Niestety,
jego odpowiedź potwierdziła to, czego się można się było domyśleć.
Zresztą trudno się dziwić, skoro miał takie doświadczenie z dzieciństwa.
- Chodźmy już, bo nie zdążymy na samolot – powiedziała ,wkładając kurtkę.
Weszli do pokoju, w którym stał pod drzwiami jej bagaż, dwie nieduże torby.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz