- To wszystko? – Spytał, zdziwiony.
Większość kobiet, które znał, zabierała na weekend trzy razy tyle.
- Przecież wyjeżdżamy właściwie na dwa dni.
Po
kilku minutach siedzieli w samochodzie w drodze na lotnisko, a po
niecałych dwóch godzinach siedzenia obok siebie w samolocie.
-
Przepraszam – powiedziała, kiedy szturchnęła go ramieniem, przeglądając
jakiś magazyn. – Strasznie tu ciasno. - Niechcący musnęła go nogami i
spojrzała zmieszana. Zarumieniła się.
Orihime radziła, żeby
pozwoliła sprawą między nią a Ichigo rozwijać się naturalnie. Czy mogła
tak zrobić? A może nic po między nimi nie zajdzie. Może w ogóle nie
będzie musiała decydować, czy się z nim przespać. Ichigo z pewnością
chciał ten wyjazd wykorzystać na wypoczynek i jazdę na nartach.
A
gdyby do czegoś między nimi doszło? Pragnęła go. Czy powiedziałaby „
nie’’, gdyby trafiła się okazja? Kochanie się z Ichigo było by zbyt
kuszące, żeby zrezygnować.
„ Chcesz dziecka’’, powiedział jej rozum.
Może tak, ale to nie znaczy, że mogłaby oszukać Ichigo. A gdyby jednak
się kochali, a ona przypadkiem by zaszła w ciążę? Miałaby dziecko z
kimś, kto ją naprawdę interesuje. Wszystko będzie dobrze, jeśli jej
serce nie zaangażuje.
Rzuciła na niego okiem i zauważyła, że Ichigo wpatruje się w nią.
- Co takiego. Znowu cię szturchnęłam?
- Nie, ale jesteś taka milcząca. O czym myślisz?
- Myślałam o pracy. – Dobra wymówka.
- Chcę, żebyś myślała tylko o tym, jak przyjemnie spędzać czas. Musisz wykorzystywać swoje pieniądze.
- Pieniądze?
- Te które zapłaciłaś za randkę – przypomniał.
- Ichigo, daj spokój. – Nie było to miłe wspomnienie. – Będę się pewnie snuła po swoim pokoju.
Uśmiech znikł z jego twarzy.
- Nie będziesz ze mną jeździła na nartach?
- Nie umiem.
-
Ja cię nauczę. Zapłaciłaś za randkę ze mną. Jeżeli się pogrążysz we
śnie zimowym, to nie będzie się liczyło. Poza tym, to żadna przyjemność
jeździć samemu.
- Wiesz mi, mogłabym cię tylko unieszkodliwić.
- A po co kupowaliśmy strój narciarski?
- Pomyślałam, że nawet jeśli nie jeżdżę, będę lepiej wyglądała.
Ichigo już chciał coś powiedzieć, ze we wszystkim wygląda cudownie, ale najlepiej by wyglądała bez niczego.
- Co takiego?
- No dobrze, ale to będzie twoja wina, jeżeli wyląduję ze złamana nogą.
Zaśmiał się i usiadł wygodnie.
- Jeśli wylądujesz ze złamaną nogą, obiecuję, że będę twoim służącym.
Wizja Ichigo jako służącego jej się rewelacyjna.
- Trzymam cię za słowo – obiecała i usiadła prosto, bo pilot zapowiedział londowanie.
Ośrodek
w Vermont przekraczał jej wyobrażenia. Wysiadając z samochodu, który
ich przywiózł z lotniska, zapięła kurtkę na suwak. Twarz jej jaśniała
zachwytem. Góry w oddali wyglądały jak widoki. Świeże górskie powietrze
wypełniło płuca przy każdym oddechu. Powiał lodowaty wiatr i zadrżała z
zimna.
- Nigdy nie widziałam nic również pięknego.
- Jest
jeszcze piękniej, kiedy zjeżdżasz na nartach z góry, czujesz adrenalinę,
serce ci bije szybciej… - W jego głosie słychać było entuzjazmem. – To
przebija wszystko. – „ Oprócz seksu”, pomyślał, ale nie powiedział tego
głośno.
Nie udawało mu się myśleć o Ruki platonicznie. W
samolocie siedziała tak blisko niego, że czuł jej perfumy i miał ochotę
całować te wszystkie pachnące miejsca.
- Wierzę ci – odpowiedziała, gdy szli w stronę pensjonatu po skrzypiącym pod nogami śniegu.
Ciepły
drewniany budynek wśród drzew był oazą przytulności po mroźnym
powietrzu na zewnątrz. Rukia stała z boku, gdy Ichigo ich meldował.
Wszystko w tym wnętrzu było romantyczne, począwszy od płonącego kominka,
aż po stare, tapicerowane meble.
Weszli na piętro i Ichigo podał jej kartę do otwarcia drzwi. Weszli do środka, a on za nią.
- Miło.
-
Delikatnie mówiąc. – Rozejrzała się zachwycona. Niebieska i
ciemnobeżowa kolorystyka wnętrz była wysmakowana ; łoże, staranie
pościelone, z mnóstwem poduszek, tworzyło intymny nastrój, podobnie jak
część wypoczynkowa wzdłuż ściany zewnętrznej. Ten, kto urządzał pokój,
wyraźnie miał nadzieję, że jego lokatorzy będą w romantycznym nastroju.
– A gdzie jest twój pokój?
- Po drugiej stronie, kilka drzwi dalej. – Podał jej numer. – Dobrze ci tu będzie? – spytał.
- A komu y nie było?
Do szczęścia brakowało Ichigo w tym samym pokoju.
- Świetnie. Ile czasu ci potrzeba na przebranie?
- Ichigo…
- Nie wymigasz się od nart. Obiecuję, że pod koniec dnia sama zjedziesz z górki.
-
Dobrze postaram się. – obiecała. Jeśli będzie z nim na zewnątrz, wśród
ludzi, nie będzie rozmyślała o nim w tym dużym łóżku. - Ale jeśli nie
będę sobie radziła albo mi się nie spodoba…
- To pomyślimy o innych rozrywkach.
Nie podawał szczegółów, ale nie miał na myśli nart.
- Inne rozrywki? – spytała, zastanawiając się, czy mysla o tym samym.
- Jedzenie, spacery, chodzenie do baru na drinka.
-
Aha. – Skrzydła jej opadły, ale postanowiła być cały czas zajęta. –
Będę gotowa za piętnaście minut. – Zamknęła za nim drzwi i pragnęła
tylko jednego, żeby Ichigo chciał być z nią.
Postanowiła rozpakować się później, a najpierw przebrała się w białe
spodnie narciarskie z fioletowymi lampasami i kurtkę do kompletu, a
zamiast czapki włożyła na rozpuszczone włosy fioletową przepaskę. Kiedy
wychodziła z pokoju, nikt nie wziąłby jej za nowicjuszkę.
Spotkali
się z Ichigo w holu i poszli do wypożyczalni nart. Ichigo miał własne,
ale dokładnie pilnował, aby dopasowano odpowiednie dla Ruki i po
półgodzinie maszerowali na stok.
Słonice odbite od białego śniegu było oślepiające i zaraz zrozumiała, dlaczego kazał jej zabrać okulary. Znów pokochała zimę.
- Chodźmy gdzieś w ustronne miejsce – zaproponował Ichigo.
Wdychając górskie powietrze, szła tuż za nim na mały pagórek. Postanowił w śniegu swoje narty, a jej ułożył przed nią.
- Poćwiczmy trochę tutaj, a potem zaprowadzę cię na próbny zjazd na oślą łączkę.
Przez następne kilka minut instruował ją, jak zakładać narty, utrzymać równowagę i na czym polega zjazd pługiem.
Kiedy posiadła podstawową wiedzę i gotowa była spróbować, zdjęła narty i podeszli na mały pagórek.
- Co robisz? – spytała zaskoczona, kiedy zbliżył się i objął ją w pasie.
- Chcę cię przytrzymać, kiedy będziesz zakładała narty.
Brzmiało
logicznie, jednak ona myślała tylko o jego bliskości, czuła zapach jego
wody po goleniu. Jego twarz znajdowała się zaledwie na odległość
oddechu.
Myślenie o czymś innym, a nie o zachowanie równowagi,
okazało się błędem. Zachwiała się i Ichigo i znów objął ją mocniej i
przycisnął do siebie. Musiała wziąć głęboki oddech, uspokoić się i
myśleć o nartach.
- Dobrze ci idzie – pochwalił jakby dokonała jakiegoś wyczynu.
W
duchu chwaliła się za to, że w ogóle zachowuję jakąkolwiek przytomność
umysłu, chociaż miała ochotę przewrócić go na śnieg i wykorzystać.
- Teraz się odsunę.
- Jeszcze nie!
-
Nic ci nie będzie. – Podał jej kijki. – Pomogę ci utrzymać równowagę.
Jak już będziesz pewnie stała możesz się nimi lekko odepchnąć.
Narty
same ruszyły, a ona zapiszczała. Bojąc się, że upadnie, wyciągnęła ręce
do przodu i straciła równowagę. nogi jej się rozszerzyły. Krzyknęła i
schwyciła się Ichigo. Zaskoczony, i on stracił równowagę i przewrócił
się pociągając ją za sobą. Szczęśliwie zdążył upaść na plecy, a ona
wylądowała na jego piersiach, gdy narty się wygięły.
Objął ją ramionami, a ona śmiejąc się, uniosła twarz i spojrzała mu w oczy.
- Bardzo przepraszam. – Odwróciła wzrok, bo zauważyła, że ludzie dookoła patrzą na nich.
Ichigo się śmiał.
- Ja nie narzekam.
Przyległa do niego od czubków palców do twarzy. Gdyby była naga, życie byłoby doskonałe.
Jego
słowa spowodowały, że nie mogła złapać tchu. Z całą elegancją, na jaką
mogła się zdobyć, zabrała się i stanęła. Każde zatchnięcie z jego ciałem
doprowadziło ją do szaleństwa. Otrzepała się ze śniegu, a on też wstał
przez ten czas.
- Dobrze, spróbujmy jeszcze raz.
- Ja
chętnie. – Rukia zerknęła na niego. – Nie wiem, dlaczego to jest dla
mnie takie trudne. Zwykle jestem sprawna w takiej aktywności fizycznej.
-
Aktywności fizycznej, tak? – Ichigo pomyślał natychmiast o zupełnie
specyficznej aktywności. – Na przykład jakiej? – spytał, zabierając ich
kijki.
Rukia zajęta była wkładaniem nóg w wiązania nart.
- Kiedy byłam mała, wspinałam się po drzewach z moim bratem.
- Żartujesz? – Nie mógł sobie wyobrazić sobie opanowanej współpracowniczki siedzącej na drzewie.
- Byłam dobra. Wdrapywałam się na naszą magnolię najszybciej z całego rodzeństwa.
Ichigo się rozśmiał.
- Jaka była duża?
- Olbrzymia. Moi rodzice wciąż tam mieszkają, więc ci kiedyś pokażę. A jak z tobą?
Znów ustawił się za nią, trzymając ręce na jej biodrach.
- Co zemną?
- Odkryłam również moje sprawy. Teraz twoja kolej – powiedziała. – Powiedz coś o sobie.
Przed chwilą nic nie mówił. Nie lubił opowiadać o sobie dzieciństwie, bo nie miał miłych wspomnień.
- Na przykład o czym?
- Nie wiem. Jak byłeś w szkole? – spytała, poprawiając przepaskę na uszach. – Myślę,
że bili się o ciebie wszystkie panienki w promieniu stu kilometrów.
-
Byłem kujonem - wyznał Ichigo, wprost do jej ucha, którego kawałek, z
kolczykiem w kształcie serduszka, wystawał spod opaski. Miał wielką
ochotę dotknąć go językiem.
Spojrzała z niedowierzaniem.
- Niemożliwe!
- Poważnie. Byłem molem książkowym i maniakiem komputerowym. Niektórzy wyśmiewali się ze mnie.
-
Gdyby teraz cię widzieli, błagali o pracę, pieniądze albo… coś innego! –
stwierdziła ze złośliwą satysfakcją. Nie wiedziała, jak ma mu to
wynagrodzić. – Tak mi przykro.
- Jakoś przeżyłem.
„ Nie bez urazów” pomyślała.
- Czy utrzymujesz już jakoś równowagę na tych nartach?
- Już przedtem utrzymywałam.
Straciła
ją tylko dla tego, że Ichigo był tak niebezpiecznie blisko. Tym razem
skoncentrowała się na nartach i utrzymywała równowagę, gdy się od niej
odsunął i ustawił z boku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz