- Mam cię – powiedział, chwytając ją za ramię. – Teraz spróbuj się trochę odepchnąć
Udało jej się zjechać kilka metrów bez upadku.
- O rany, Ichigo, udało mi się – wykrzyknęła z trumfem.
Odwróciła
się raptownie, żeby na niego spojrzeć i znów straciła równowagę. Ichigo
podszedł do niej i znowu leżeli na śniegu, jedno na drugim.
- Och Ichigo przepraszam.
Objął ją mocno ramionami i przycisnął do siebie.
- Jeśli tak mamy spędzać cały dzień, to mógłbym wy myśleć coś ciekawego do robienia.
- Zachowuj się przyzwoicie – rzuciła mu ostrzegawcze spojrzenie.
Właściwie to ona zachowywała się jak idiotka, a w dodatku lubiła go coraz bardziej.
- Na razie się zachowywałem.
Stawało się to jednak prawie niemożliwe.
- Jedziemy na nartach czy nie? – Spytała.
- Zależy od ciebie.
- To jest trudniejsze, niż myślałam.
- Zaraz to skumasz.
Jego zachęta zadziałała. Wzięła głęboki oddech i oświadczyła.
- Dobrze, spróbuję jeszcze raz.
Rzeczywiście,
w końcu odniosła sukces i zjechała kilkanaście metrów, nie przewracając
się. Po półgodzinie Ichigo zaproponował, żeby spróbowała na oślej
łączce. Na razie opanował jazdę prawie po płaskim, wiec trzeba było
spróbować na małym wzniesieniu. Udało jej się za pierwszym razem. Kiedy
była w połowie, Ichigo zjechał szybciej na dół i czekał na nią.
Zatrzymała się pługiem, tak jak ją uczył.
- Ale fajnie!
Wziął ją w objęcia. Jak cudownie pachniała.
- Super czas wjechać na górę. – Ichigo wskazał na wyciąg krzesełkowy. – Chodź.
Stała, niezdecydowana.
- Chyba tu zostanę.
- Nie ma takiej możliwości, żeby zostać na dole.
- Ale nie miej do mnie pretensji, jak się wywrócimy.
-
Nie dopuszczę do tego, nie bój się. – Wsiadła na wyciąg bez problemu.
Ichigo, siedząc obok, objął ją ramieniem. – Wiedziałem, że ci się uda.
Rukia promieniowała zadowoleniem.
- Jesteś bardzo cierpliwym nauczycielem.
-
Tak mówisz, jakbyś tego się nie spodziewała. – Zawinął sobie na palec
kosmyk jej włosów. Do pracy nie przychodziła w rozpuszczonymi włosami.
- Nie, nie o to chodzi. Przy negocjacjach jesteś taki bezkompromisowy, skupiony.
- Dzięki. Myślę. – Zrobił śmieszna minę.
-
No wiesz, o co mi chodzi. Tu jesteś bardziej zrelaksowany. – Wydawał
atrakcyjniejszy się przez to, jakby jej serce jeszcze niedostatecznie
się zaangażowało.
- Umiem się cieszyć.
- Naprawdę?
- Zaraz ci to udowodnię.
Nachylił
się i dotknął wargami jej ust. Chociaż były chłodne od mrozu, smakowały
tak słodko, jak pamiętał. Krzesło zachybotało i przerwał pocałunek, bo
dotarli do końca trasy.
Rukia zsiadła jak w transie i gdy tylko jej
narty dosięgły śniegu, przewróciła się, za nią podcięty przez jej narty
Ichigo i dwie dziewczyny, które właśnie zsiadały z krzesła za nimi.
Obsługujący wyłączył wyciąg, żeby mogli się wszyscy bezpiecznie się pozbierać.
- Przepraszam, bardzo przepraszam – powiedziała Rukia.
Dziewczyny
chichotały, a przerażona Rukia unikała ich wzroku, gdy odjeżdżały. Nie
skorzystała z pomocy Ichigo i sama wstała. Zanim znów założyła narty,
łatwiej jej było udowodnić, że to nie jego pocałunek tak ja powalił.
- Wciąż robię z siebie idiotkę.
- Jesteś słodka, jak się rumienisz.
- Nie żartuj sobie ze mnie. Może byś tak pojechał na jakiś inny stok, a ja sobie poćwiczę sama?
Musiała dojść do siebie po tym pocałunku.
- Jesteś pewna? – Ichigo nie bardzo miał ochotę ją zostawić. – A jak upadniesz?
- Udało mi się teraz samej wstać, wiec chyba sobie poradzę.
Ichigo
nie chciał jej samej zostawiać, ale pomyślał, że jak pobędzie trochę
sama, przestanie myśleć o tym, żeby pójść z nią do łóżka.
- Szybko przejadę kilka tras.
- W porządku. – Kiedy się wahała, gestem pokazała mu, żeby pojechał.
- Nie uciekniesz mi, co?
Przyszło jej to na myśl, ale pokręciła głową.
-Będę sobie tu półżywa póki nie wrócisz.
Popatrzyła,
ja odjeżdża, zgrabnie kręcąc i miała jeszcze większą ochotę, aby
sprawdzić, jakby się czuła przytulona do tego zgrabnego ciała.
Udało
jej się zjechać ze stoczku, wjechać wyciągiem, a kiedy z niego zjechała
postanowiła odpocząć na ławeczce przed budynkiem. Pocałunek Ichigo
naprawdę wyprowadził ją z równowagi, a jednocześnie gorąco pragnęła,
żeby znów ją pocałował.
Wiedziała od początku, że ten cały weekend
był pomyłką. Już była w nim prawie zakochana i nie trzeba wiele zachęty z
jej strony, żeby się zakochała do reszty.
Pomysł Orihme, żeby się z
nim przespać i żeby to był Ichigo został ojcem dziecka, nie dawał Ruki
spokoju. Ale nie mogła go oszukać, wiec musi się oprzeć jego
atrakcyjności do końca weekendu. Po powrocie do biura będzie mogła
opanować uczucia i powrócić do oficjalnych stosunków szefa i podwładnej.
Po
kilku minutach poczuła, że emocje opadły. Zastanawiała się, czy nie
zrezygnować z tego narciarstwa, ale nie chciała sprawić zawodu Ichigo.
Skończyła
ciepły napój, który kupiła wewnątrz budynku, wyrzuciła kubek do śmieci i
założyła narty. W tym momencie zorientowała się, że jest z boku
wzgórka, wiec musi je zdjąć, podjechać i dopiero wtedy założyć.
- Może pomóc?
Rukia
spojrzała i zobaczyła ciemnozielone oczy, które należały do mężczyzny
mniej więcej w jej wieku, może rok czy dwa młodszego. Spod jego
czapeczki wychodziły blond włosy, strój narciarski nie skrywał dobrej
sylwetki. Pokazał zęby w szerokim uśmiechu.
- W porządku – odpowiedziała z uprzejmym uśmiechem. – Trzeba było pomyśleć, gdzie jestem, zanim założyłam narty.
- Początkująca?
Uniosła brwi.
- Co? Mam to napisane na czole?
Uśmiechnął się i wokół jego oczu pojawiły się drobniutkie zmarszczki.
- Nie, znam się na tym. – Wskazał na emblemat na kombinezonie. – Jestem tu instruktorem narciarskim. Na imię mi Kira.
-
Aha. – Super, mało, że musiała się swoimi talentami pochwalić przed
Ichigo, to jeszcze przed następnym facetem.- Część, jestem Rukia.
- Może kilka wskazówek? – Widząc jej wahanie, dodał: - Bez opłaty.
- Dziękuję, ale jestem pewna że masz ciekawsze zajęcia w wolnym czasie.
Spojrzał na zegarek.
- Następną lekcje mam za piętnaście minut. – Wyciągnął rękę. – Chodź, pomogę ci wdrapać się na ten stok.
Ruki było głupio odmówić. Może rzeczywiście jego uwagi się przydadzą i zaimponuje Ichigo, kiedy wróci.
Przyjęła pomoc.
Ichigo zatrzymał się nagle, a krawędzie nart wbiły się w śnieg.
Przebiegł oczami teren między oślą łączką a schroniskiem w poszukiwaniu
Rukia. Nie planował odjeżdżać na tak długo, ale potrzebował czasu, żeby
zacząć sensownie myśleć.
Pocałowanie Rukia tylko zaostrzyło jego
apetyt i coraz trudniej mu było trzymać ręce przy sobie. Nie poszukiwał
żadnej partnerki. Podobało mu się życie, jakie prowadzi – proste i bez
komplikacji. Kobiety, z którymi się spotykał, znały zasady. Nigdy nie
utrzymywał, że interesuje go stały związek. Rozwód rodziców nauczył go,
jak bardzo kobieta i mężczyzna mogą się zranić. Pewnie oboje byli winni,
ale szczególnie zabolało go odrzucenie przez matkę. Przez nią
zapamiętał coś, czego nigdy nie zapomni. Kobiety odchodzą.
No, może
nie wszystkie, ale nie chce otwierać swojego serca, aby więcej cierpieć.
I co z tego, że Rukia działa na niego bardziej niż jakakolwiek inna
kobieta? Nic się nie stanie jeśli będzie kontrolował swoje uczucia.
Spędzi ten czas trochę rozrywkowo, kradnąc od czasu do czas całusa, a
później się wycofa. W poniedziałek wrócą do pracy, jakby się nigdy nic
nie stało.
Zadowolony z takiego postanowienia, znów rozejrzał się po
okolicy. Kiedy ją nareszcie zobaczył, prawie się przewrócił. Nie była
sama.
Jakiś mężczyzna stał za nią, z rękami na jej biodrach. Nachylił
twarz tuż do jej twarzy. W Ichigo jakby piorun trzasnął. Wyrzucał
sobie, że zostawił ją samą. Odbił się kijkami, ruszył w ich stronę i
zahamował ostro tuż obok, tak że obsypał ich śniegiem.
Rukia uniosła wzrok, nieco oburzony, ale jej spojrzenie złagodniało na widok Ichiga.
- O, Ichigo, cześć!
- Kto to jest?
- To jest Kira – uśmiechnęła się.
- Część – powiedział Kira z uśmiechem, który zmarł mu na ustach, gdy zobaczył minę Ichiga.
- Ona jest zemną – powiedział oschle do Kiry.
Ten podniósł ręce do góry i się cofnął.
- Przepraszam, dawałem jej kilka rad.
- Ja się tym zajmę.
- Jasne. – Kira zerknął na Rukie. – Do zobaczenia.
- Dzięki za pomoc – zawołała, gdy oddalał się szybkim tempem.
Ichigo przygwoździł Rukie spojrzeniem.
- Jeśli potrzebowałaś instrukcji, dlaczego mnie odesłałaś?
- O co chodzi?
- Nie potrzebujesz chyba, żeby jakiś palant instruktor cię obłapiał.
- Wcale mnie nie obłapiał.
- Ja widziałem z daleka, że próbował.
- Po prostu chciał pomóc, Ichigo.
- Chciał znacznie więcej, niż pomóc ci na stoku.
Nie odpowiedziała na tę uwagę, bo wiedziała, jakim jest świetnym negocjatorem i nie warto było się z nim kłócić.
-
To nie jest żaden palant, pracuje jako instruktor, żeby zarobić na
studia. Jego rodzice mieszkają w pobliskim miasteczku, ale nie mogą mu
pomóc.
- Dużo się o nim dowiedziałaś. Jak długo tu był?
- Kilka minut. – Nie rozumiała, dlaczego był taki wściekły. – Czemu robisz z tego taki problem?
- Nie robię.
- Oczywiście, że tak. Pulsuje ci żyłka na skroni. – Dotknęła rękawiczką. – zawsze tak jest, jak się denerwujesz.
Nie wiedział, że daje takie sygnały na zewnątrz.
- Przyszliśmy tu razem. Zostawiam cię na pół godziny a ty już spiknęłaś z jakimś facetem.
Ledwo to powiedział, pożałował. Chociaż to rzeczywiście nie uchodziło, aby ją widziano z innym mężczyzną.
Rukia wpatrywała się w niego oburzona.
-
Spiknęłaś się? – powtórzyła. – Jakbym była jakąś puszczalską! – Wypięła
i rzuciła ze złością narty z nóg. – Patrząc mu prosto w oczy,
powiedziała: - Chciałam na tobie zrobić wrażenie i poprawić swoje
umiejętności, zanim wrócisz… Nie trzeba było nawet próbować.
To był błąd, że znalazła się tu z Ichigo. Czuła, że z tego wynikną kłopoty.
- Naprawdę? – spytał, ale ona szła już w kierunku schroniska. – Zaczekaj.
- Co? – Na jej twarzy malowało się rozczarowanie.
- Nie chciałem cię urazić.
Wzruszyła ramionami.
- Nie szkodzi.
Wyraźnie szkodziło.
- Taka reakcja obrona.
Nie
chciał przyznać, że był po prostu zazdrosny. Tylko żeby być zazdrosnym,
musiałby coś do niej czuć. Pragnął jej, była niesłychanie atrakcyjna.
Była cudowna i myślał tylko o tym, żeby z nią pójść do łóżka, ale
zazdrość? Nie ma mowy.
- Dlaczego? – Koniecznie chciała wiedzieć, co on myśli.
- Taka odruchowa reakcja.
- Rozumiem. – Wcale nie rozumiała. Zniechęcona tą odpowiedzią, dodała: - Ja na dzisiaj zakończę.
Ichigo szedł za nią.
- Przepraszam, że zachowałem się jak palant. Chciałbym to jakoś wynagrodzić.
- Nie musisz. Zapomnijmy o tym.
- Posłuchaj, jest późno, a nie jedliśmy obiadu. Nie wiem, jak ty, ale ja umieram zgładu.
- Ja też.
- Przebierzmy się i chodźmy na kolację.
- Dobrze – zgodziła się, zadowolona, że znów są w normalnych stosunkach – ale chce wziąć prysznic, zanim pójdziemy.
Ichigo skinął głową i zaraz nawiedził go obrazy wody spływające po jej nagim ciele. Odchrząknął i wypiął narty.
- Spotkamy się za godzinę – powiedział, zabierając od niej narty. – Będziemy mieli czas się przygotować.
Patrzał,
jak odchodził, a widok jej kołyszących się bioder w narciarskich
spodniach kusił jego wyobraźnię. Dlaczego tak ostro zareagował na innego
mężczyznę, który się obok niej znalazł? Musiało to być coś głębszego.
Chciałby dać Rukia to, czego pragnęła, ale ona chciała na zawsze, a tego
nie mógł jej ofiarować.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz