Rukia schroniła się do swojego pokoju natychmiast, gdy weszli do
pensjonatu. Ustalili czas spotkania, wiec miała prawię godzinę, żeby się
przygotować. Ściągnęła z siebie warstwy ubrania i poczuła bolące
mięśnie. marzyła o długiej kąpieli, ale stwierdziła, że starczy jej
czasu tylko na krótki gorący prysznic.
Dokładnie godzinę później
usłyszała pukanie do drzwi. Właśnie włożyła kolorowy sweterek do
dżinsów. Otworzyła drzwi i zobaczyła Ichigo, też w ciemnych dopasowanych
dżinsach i granatowej koszuli, która podkreślała czekoladowe cudowne
oczy. Uśmiechnęła się i otworzyła szerzej drzwi.
- Jestem gotowa – odpowiedziała, się gając po torebkę.
-
Zostaw, nie będzie ci potrzebna – odpowiedział. – Kolacja jest wliczona
w pobyt, a później mam dla ciebie niespodziankę, wiec nie będziemy
wracać do pokojów.
- To nie jest potrzebne.
- Jest
obiecałem ci, że muszę się zrehabilitować. Zabierz kurtkę – uniósł rękę,
żeby pokazać, że sam zabrał. – Czapkę rękawiczki też – dodał.
Wyszła za nim na korytarz.
- Rozumiem, że twoja niespodzianka wiąże się z wyjściem na zewnątrz.
Objął ją ramieniem.
- Zobaczysz.
Zjedli
spokojną kolację w restauracji pensjonatu. Rukia wypiła dwa kieliszki
wina, co ją bardziej rozluźniło, i zastanowiła się, czy wypije jeszcze
jednego, ale uznała, że musi zachować pełną kontrolę w obecności Ichigo.
Po
kolacji wyszli na zewnątrz. Obwiało ich rześkie wieczorne powietrze.
Ichigo skinął głową w kierunku starszego mężczyzny, stojącego przy
ławce. Po paru sekundach ciszę przerwał dźwięk dzwoneczków sań,
zaprzężonych w konia.
- Och, Ichigo – pisnęła zachwycona.
Czerwone sanie, przyozdobione na biało, miały przytulne, dwuosobowe
siedzenie. – O rany, nie mogę uwierzyć, załatwiłeś przejażdżkę saniami!
Ichigo uśmiechnął się, zadowolony, że udało mu się tak ją zaskoczyć. Pomógł Rukia wsiąść i sam usiadł obok niej.
Woźnica podał koc, którym Ichigo okrył ich oboje, a później objął ją ramieniem i przytulił ją do siebie.
Rukia starała się nie myśleć o romantycznym aspekcie przytulenia się do niego w saniach.
- Przepraszam, że taki byłem szorstkim dla twojego instruktora. Nie miałem zamiaru ci psuć popołudnia.
- Niczego nie popsułeś, nie mówmy już o tym.
- Jutro spędzę z tobą cały dzień.
- Nie musisz. Wiem, że przyjechałeś tu na narty.
- Lubię jeździć na nartach, ale doskonale spędzam czas z tobą.
Nie chciał przyznać, że głownie dlatego namawiał ją na przyjazd, żeby być z nią.
Jego odpowiedź zaskoczyła ją i odruchowo odpowiedziała:
- Ja też.
Wciągnęła zimne powietrze, zadrżała i przytuliła się jeszcze bardziej.
-
Zimno ci? – spytał. – Zdaje się, że jest tu dla nas gorąca czekolada. –
Sięgnął po termos, nalał napój do kubeczka i podał jej. – Ty pierwsza.
Rukia podmuchała na parującą w zimnym powietrzu czekoladę i spróbowała.
- Pyszne – powiedziała, oblizując się, i podała Ichigo.
Wolałby spróbować czekoladę na jej wargach, niż z kubeczka.
- Czy mówiłaś rodzicom, że wyjeżdżasz na weekend?
-
Nie, skąd. – Powiedziała tylko Orihime, czego żałowała. Po radach
przyjaciółki myślała tylko, jakby uwieść Ichigo. Oczywiście,
wystarczyłoby zaprosić go do pokoju, jest dostatecznie inteligentny,
żeby się domyślić dlaczego. – Gdybym im powiedziała, musiałabym
dokładnie tłumaczyć z kim.
- Nie chciałeś im powiedzieć, że to zemną? – spytał Ichigo, nieco naburmuszony.
Dzwoneczki u sań, które wykonywały duży zakręt, zadźwięczały rozkosznie.
-
Nie chciałam – przyznała. Rodzice słusznie stwierdziliby, że wyjazd z
szefem to nie jest dobry pomysł. – Wiem, że to brzmi śmiesznie, ale
bardzo mnie obchodzi to co moi rodzice o mnie myślą. A mogli to źle
zrozumieć.
- Co? Że będziemy się bzykać?
- Ichigo! – Rukia
żartem uszczypnęła go w kark po czym spoważniała. – Tak. Wyznają takie
staromodne zasady. – Uważaliby, że zawiodłam ich zaufanie, gdybym
zrealizowała swoje plany i uwiodła Ichigo, żeby zajść w ciąże. I złamać
sobie serce. Oczywiście kochali ją i pokochaliby jej dziecko. –
Przypominają mi, że Renji żeni się w przyszłym roku, a Hisagi spotyka
się z kimś na poważnie i też pewnie się zaręczą.
- Niech zgadnę – Ichigo spojrzał na nią porozumiewawczo. - Rodzice chcą, żebyś ty też ułożyła sobie życie.
Skinęła głową.
- To stały temat rozmowy, gdy się z nimi widzę. Jakby troje wnucząt było im za mało. Czy twoi rodzice też ci suszą głowę?
- Nie widuje się z nimi dostatecznie często, żeby próbowali. Mój ojciec nie jest typowym dziadkiem.
- To szkoda – powiedziała cicho. – A mama?
- Nie kontaktowaliśmy się od pół roku.
-
Pół roku? – Nie mogła sobie wyobrazić takiego stosunku do dziecka.
Pewnie, że jej rodzice czasem ją denerwowali, ale wszyscy się kochali. –
Próbowałeś z nią rozmawiać?
- Dzwoniłem parę razy, ale… Nic jej
nie obchodzę. Nigdy nie obchodziłem – odpowiedział Ichigo, zdumiony, że
wyznaje coś tak osobistego.
- Dlaczego tak mówisz? – spytała, pragnąc scałować smutek z jego twarzy.
- Zostawiła mnie, kiedy rozwiedli się z ojcem. Miałem w tedy dziesięć lat. Powiedziała, że ograniczyłbym jej styl życia.
- Och, Ichigo, tak mi przykro. Nawet nie potrafię sobie wyobrazić, jakie to musiało być straszne.
Nic dziwnego, że nie potrafił kochać, skoro sam nie zaznał miłości.
- Nie ma znaczenia. Nie rozpamiętuje tego.
Wiedział,
w głębi serca, że nie mówi prawdy. Teraz zastanawiał się, biorąc pod
uwagę głęboką wiarę Rukia w rodzinę i szczęście rodzinne na wieki, czy
nie spróbować z nią. Była ciepła, kochająca, współczująca. A jeśli ją
rozczaruje? Nie może pozwolić na to, żeby romantyczna przejażdżka
saniami uderzyła mu do głowy.
- Och, Ichigo, spójrz, śnieg pada! – wykrzyknęła Rukia zachwycona, gdy śnieżne płatki zaczęły wirować wokół nich.
- Tak, popatrz – Ichigo się rozejrzał.
-
Jak cudownie – szepnęła. – Te sanie, śnieg, wszystko jest takie… -
słowa nie chciały przejść przez gardło, gdy na niego spojrzała.
- Romantyczne? – mruknął, kończąc jej myśli.
Płatek
śniegu usiadł jej na nosie. Ichigo zmiótł go rękawiczką. Nawet w tym
zimnym Rukia pachniała łąką z kwiatkami. Jakby to była najbardziej
naturalna rzecz na świecie, pocałował jej nosek, ścierając ostatni ślad
płatka śniegu. Rozchyliła wargi i nie mógł się powstrzymać, aby jej nie
spróbować. Przytrzymał jej wargę zębami.
- Ichigo… - chciała
zaprotestować, ale już zdążył przesunąć językiem po jej ustach. Zlizała
ten smak i poczuła w sobie jeszcze silniejsze pożądanie.
- Chcę cię tylko pocałować, Rukia – szepnął, jakby pytając o pozwolenie. – To tylko pocałunek. Komu to szkodzi?
„
Mnie”, pomyślała w duchu, ale przycisnęła usta do jego ust. Wiedziała,
ze to szaleństwo, narażać swoje serce na taki ból. Jego wargi były
chłodne, ale gorący język zawładnął jej ustami. Chciała być jak
najbliżej niego, a on obrócił ją w swoją stronę i przycisnął do siebie.
Sanie
przystanęły. Ichigo oderwał od niej usta, kiedy zorientował się, że
przejażdżka skończona, stoją przed pensjonatem, a woźnica czeka, aż
wysiądą.
Nie był pewien, co powiedzieć, ale uznał, że należą się jej
przeprosiny. Tym czasem zanim cokolwiek powiedział, Rukia dotknęła
palcem w rękawiczce jego ust.
- Dziękuję za ten wieczór był doskonały – szepnęła.
Było
jasne, że planowała na tym zakończyć i było to zapewne słuszne. Pomógł
jej wyjść z sań, po czym odprowadził do pokoju. Bez słowa weszła do
środka, zamykając za sobą drzwi. Będzie piekielnie trudno znów iść
samotnie do łóżka.
- Ichigo!
Rukia wjechała krawędziami nart w sypki śnieg i się
zatrzymała. Ledwo widziała Ichigo, stojącego poniżej, w połowie stoku.
Przyłożył rękę do ust i coś do niej krzyknął, ale nie była wstanie
usłyszeć co.
Puszysty śnieg, który sypał rano, zgęstniał i powstała
nowa warstwa kilkunastometrowy puch. Było to piękne i jazda na nartach w
takim śniegu sprawiała jej ogromną przyjemność. Znajdowała się na stoku
dla średnio zaawansowanych, ale podczas ostatnich kilku zjazdów w
gęstej śnieżycy nie wiedziała, dokąd zjeżdżali inni.
Miała nadzieje,
że Ichigo na nią zaczeka, wiec spieszyła się ze zjazdem. Na stoku
pozostali nie liczni narciarze. Proponowała przedtem Ichigo, żeby
wcześniej wyruszyć z powrotem, ale on chciał wykorzystać czas na nartach
do ostatniej chwili.
Kiedy prosił ją o zgodę na zmianę terminu lotu, żeby można dłużej pojeździć, nie miała serca mu odmówić.
Może
nie był to taki zły pomysł, żeby odłożyć wyjazd. Widziała teraz Ichigo
dokładnie i jechała wprost na niego, ale kiedy chciała zahamować
pługiem, nie zdążyła i znów na niego wpadła, podcinając mu nogi.
Wylądowała na nim i śmiejąc powiedziała:
- Łup, znowu. Przepraszam.
-
Chcesz mnie upolować, co? – Ichigo rozśmiał się razem z nią. Zebrał
garść śniegu i wepchnął jej pod szalik. Rukia pisnęła i zaczęła z trudem
się podnosząc. Złapał ją w pasie i przygwoździł swoim ciałem w śniegu.
- Przestań proszę!
Była
na jego łasce, ale nie narzekała. Podczas tego weekendu już
wielokrotnie tarzali się w śnieżno białym puchu i za każdym razem
znajdowała się pod nim. Podczas przejażdżki saniami kilka razy ją
całował. Wiedziała, że nie powinna więcej do tego dopuścić, ale nie była
w stanie tego uczynić. Za każdym razem, gdy ją całował, przychodziło
jej do głowy, żeby go zaprosić do łóżka. Dotychczas oparła się pokusie. A
dziś już wyjeżdżają. Za kilka godzin będą w domu.
Wszystko wróci do normy. Nic się nie stało. Oprócz jej załamanego serca.
- To mnie zmuś! – Spojrzał jej w oczy.
Przystanęła z nim walczyć, a on umieścił się na niej bardziej zdecydowanie.
- Masz jakieś ukryte złe skłonności – powiedziała, wydymając wargi.
Przesunął po nich językiem.
- Wiesz, że uważam to za bardzo seksowne – szepnął i pocałował ją w usta. Powolny, głęboki pocałunek, aż jęknęła.
Ichigo
wypróbował się postanowieniu, aby jej nie dotykać. Całe szczęście, że
ten weekend się kończy, bo gdyby zostali jeszcze jeden dzień dłużej to
by wylądowali w łóżku.
- Ichigo – zmysłowo szepnęła, gdy się od niej oderwał.
Kusili się wzajemnie, ale nie rozmawiali o tym. Była to niebezpieczna lecz podniecająca gra.
- Mam ci pokazać moje złe skłonności? – spytał z diabolicznym uśmieszkiem. Przywarł do niej biodrami.
-
Och, Ichigo brzydko się bawisz – zażartowała, ale widział w jej oczach
zaproszenie. – Dość tego, musimy się zbierać. Śnieży coraz mocniej.
Zaczynam się bać zjazdu w takich warunkach.
- Masz rację. – Wygramolił się, podał jej rękę i otrzepał śnieg z nich obojga. – Wracajmy.
Kiedy
zjechali i oddali jej narty, weszli do pensjonatu. Przed recepcją
zauważyli spory tłumek. Zatrzymali się, żeby posłuchać, o co chodzi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz