Za nic na świecie nie może iść z nim na kolację. Za każdym razem, kiedy go widziała, kusiło ją, żeby go dotknąć. A gdyby dotknęła, nic by jej nie powstrzymało.
Plany? Nie wypadało mu dowiadywać się, jakie. Może wybierała się na randkę?
- Zmień je.
Spojrzała z niedowierzeniem.
-Co?
- To ty powiedziałeś, że twoja kariera jest dla ciebie ważna. Wiec zmień plany.
- Nie mogę. - Wargi jej zadrżały.- A może spotkamy się jutro rano? - zaproponowała, wciąż poruszona jego prośbą. Nie, nie prośbą, żądaniem.
Pokręcił głową.
- Nie mogę. Mam spotkanie z działem marketingu.
Spróbowała jeszcze raz.
- Mam wolne popołudnie.
- Nie mogę. Jutro mam bardzo zajęty dzień.- Usiadł w fotelu przed jej biurkiem. Był przekonany, że ona go unika. - Czy tak już zawsze będzie Rukia?
Wyrównała leżące przed sobą teczki.
- Nie wiem, o czym mówisz.
- Myślę, że wiesz - powiedział lekko zniecierpliwiony.- Myślę, że mnie unikasz.
- Wcale nie. - Żeby być przekonując, spojrzała mu w oczy. - Po prostu jestem zajęta.
Jak cholera pomyślał.
- Chcę z tobą porozmawiać o projekcie Vinoson. Przy kolacji. Zmień plany.
- Ichigo...
- Bądź gotowa o szóstej.
Wstał i wyszedł, a gdy doszedł do swojego gabinetu, kipiał ze złości. Kogo ona oszukuję? Nawet na niego nie spojrzała podczas rozmowy. Czy spotyka się z kimś, i to tak szybko po tym, jak się kochali?
Zaczął obwiniać siebie. Rukia ostrzegała, że jeśli będą mieli romans, może to wpłynąć na ich stosunki w pracy, a on to zignorował. Teraz wszystko zepsuł. Nigdy przedtem nie rozkazywał kobiecie, ale nie mógł przestać o niej myśleć. Gdy tylko ją widział, wyobrażał sobie, że się z nią kocha. Na swoim biurku. W jej gabinecie. W windzie.
A ona zachowywała się, jakby powrót do wyłącznie zawodowych stosunków nie sprawiał jej żadnego problemu. Może by przypuszczać, że zupełnie zapomniała o tym weekendzie.
Z rozmyślenia wyrwał go dźwięk intercomu.
Kolejny rozdział nie wiem kiedy dodam.