Ichigo Kurosaki rozglądał się po przestronnym salonie, jednak grupa roześmianych tancerek ani na chwilę nie przykuła jego uwagi. Czegoś wyraźnie brakowało w jego życiu. Być może nadal tęsknił za pełnym emocji czasem spędzonym w armii. Ciężko było mu zrezygnować ze służby, kiedy po śmierci ojca musiał przejąć pieczę nad rodzinnym majątkiem. W ciągu ostatnich trzech lat udało mu się tak trafnie zarządzać rodzinnymi finansami, że znacząco je pomnożył. Wciąż jednak nie mógł wyrwać się ze stanu przygnębienia. Myślał o Lilianie Ishida i o tym, że śledztwo w sprawie jej zaginięcia ustało w miejscu. Sumienie nie dawało mu spokoju , nie był pewny, czy istotnie zrobił wszystko, co w jego mocy. Miał nadzieje, że ostatnio zdobyte informację rzucą nowe światło na tę tajemniczą sprawę.
- Chyba powinienem wyjechać na wieś – zwrócił się do stojącego obok dżentelmena. W przeciwieństwie do rudowłosego, wysokiego i dobrze zbudowanego hrabiego Kurosaki, jego towarzysz był szczupłym mężczyzną, z jasnymi opadającymi na czoło włosami, które co chwila przesuwał dłonią.
- Ostatnio Londyn mnie męczy, a poza tym muszę zbadać nowy trop w sprawie Liliany.
- Jesteś pewien, że nic ci nie grozi? – zaniepokoił się Renji Abarai. – Jeśli nasze podejrzenia się okażą prawdziwe, to wydaje mi się, że nie wiele możemy zrobić. Maria szczęśliwie nie doznała żadnych uszczerbku, a co do panny Ishida… - Z rezygnacją potrząsnął głową w momencie, kiedy dołączył do nich kolejny dżentelmen. – Dobry wieczór, Kisuke, nie spodziewałem się spotkać cię tu dzisiaj.
-Nie miałem nic lepszego do roboty – oznajmił znudzony lord Urahara, który z pewnością zasługiwał na miano dandysa. Jego fular był tak wymyślony, że lord z trudem poruszał szyją. – Przedstawienie jest okropnie nudne nie sądzicie?
- Kurosaki podziela twoją opinię - rzekł Renji. – Rozmawialiśmy właśnie o tym, że należało dokonać zbadać sprawę Marii, choć według mnie nie warto zadzierać z Forsythe’em. To zbyt ryzykowne.
Maria była młoda, śliczną i odważną dziewczyną, siostrą jego szwagierki, i niedawno udało jej się uniknąć porwania.
- Odrobinie niebezpieczeństwa daje życiu pikanterii – skomentował lord Urahara, wyraźnie ożywiony. – Jeśli będziesz potrzebował mojej pomocy, Kurosaki, wiedz, że jestem do dyspozycji. Myślę, że Hilary założył podobna deklaracje, gdyby tu był. Co planujesz?
- Wyjdźmy stad, nie chciałbym, żeby ktoś nas podsłuchiwał – odpowiedział hrabia. – To prawda, nasz zmysły wiąże się ze sporem ryzykiem, ale musimy spróbować. Maria to odważna dziewczyna, a informacje, których nam udzieliła, rzuciły nowe światło na sprawę. Wznowiłem śledztwo i chciałbym wam opowiedzieć, czego się dowiedzieli się agenci, których wynająłem.
- Idziesz Abarai? – powiedział lord Urahara. – Chyba nic cię tu nie trzyma?
- Chodźmy – zgodził się Renji. – Myślę, że masz rację Kurosaki. Jeśli będziemy siedzieć z założonymi rękami, to nie wiadomo do czego jeszcze posunie się Forsythe.
Opuścili salony słynnego londyńskiego klubu Almacka i udali się do posiadłości Kurosakiego. Nie wiedzieli, że są śledzeni.
- Moja droga – zaczęła lady Wentworth, z niepokojem patrzeć na zatroskaną twarz Rukia. – Chyba nie sądzisz, że pozwolę ci pracować. Możesz przecież wyjechać ze mną do Bath tej jeseni. Traktuje cię jak własna córkę. Dlaczego tak się upierasz i nie chcesz z nami zamieszkać tutaj, w Worth Towers?
- Niestety, nie mogę przyjąć pani propozycji. – Rukia Kuchciki uśmiechnęła się przepraszająco. – Darzę panią ogromnym szacunkiem i sympatią, jestem dozgonnie wdzięczna za wszystko, co pani zrobiła dla mnie i Byakuya po śmierci ojca i potem, po śmierci naszej drogiej mamy… - łzy stanęły w oczach na wspomnienie ukochanej matki, która odeszła ta niespodziewanie. – Jeżeli się pani zgodzi, będę panią często odwiedzać, ale nie mogę tu zamieszkać na stałe. Nie chce być ciężarem. Wystarczy, że lord Wentworth był tak łaskawy i hojnie opłacił Byakuya cały semestr studiów w Oxfordzie. Do końca życia będę mu wdzięczna za to, że brat nie musiał rezygnować z nauki. Po za tym lady Masaki pilnie potrzebuje damy do towarzystwa i jestem rada, że wybrała właśnie mnie.
- Ale przecież w ogóle jej nie znasz, Rukia – próbowała jeszcze protestować lady Wentworth, niska, pulchna dama, która darzyła córkę zmarłej przyjaciółki szczerą przyjaźnią. – I wiedz, że nigdy nie byłaś dla mnie ciężarem.
- Ma pani wielkie serce – powiedziała Rukia – jednak dałam już słowo lady Misaki i nie wypada mi się wycofać.
-Skoro obiecałaś, że przyjmiesz tę posadę, drogie dziecko… - Ledy Wentworth westchnęła głęboko – ale musisz mi obiecać, że wrócisz do nas, jeśli kiedykolwiek poczujesz się tam nieszczęśliwa.
- Oczywiście – zapewniła z przekonaniem Rukia. Ciepło uśmiechnęła się do damy, która przez ponad dwadzieścia lat była najlepsza przyjaciółka jej matki. – Nie śmiem nawet myśleć, co poczęłabym nasza biedna matka bez pani wsparcia po śmierci ojca. Zwłaszcza kiedy okazało się , że wskutek tego nieszczęsnego zakładu z panem Forsythe’em stracił cały majątek. Nie wiem, jak potoczyły się nasze losy, gdyby nie pozwoliła nam pani zamieszkać Worth Park. – Łzy stanęły jej w oczach na myśl o tym, jak trudne chwile przeżyły wraz z matką po śmierci ojca. Matka przypłaciła to życiem. – Nigdy nie zdołam odwdzięczyć się za pani dobroć…
- Nie bądź niemądra, dziecko. - Lady Wentworth wzdrygnęła się na wspomnienie okoliczności, w jakich sir Edwin Kuchiki stracił dom. Kto by pomyślał, że zakład okaże się tak tragiczny w skutkach? – Mój mąż długo nie mógł uwierzyć, że jego stary przyjaciel postąpił tak lekkomyślnie i roztrwonił cały majątek na wyścigach konnych. Okazało się, że są świadkowie i że najprawdopodobniej twój ojciec był tego dnia pod wpływem alkoholu.
- I to najbardziej mnie zastanawia. – Rukia zamyśliła się. – Przecież ojciec stronił od alkoholu. Świętej pamięci mama nawet na łożu śmierci powiedziała, że ojciec został oszukany, że dobro rodziny było dla niego najważniejsze. Choć dowody świadczą o niewierności taty. Ojciec nie był lekkomyślny.
- Tak też uważa mój mąż – przyznała lady Wentworth . – A mimo to nie udało mu się obalić zeznań światków. Jednym z nich był pan Abarai, człowiek prawy , uczciwy I z pewnością godny zaufania. Lord Wentworth już dawno złożyłby apelację gdyby nie to, że ufa panu Abarai’emu. Twierdzi, że nigdy by nie skłamał.
HURA WIELKI POWRÓT!!! Nawet nie wiesz jak się cieszę, że w końcu ukazał się nowy rozdział. Dodatkowo widzę, że kalendarium zapełnione jest już zapowiedziami nowych rozdziałów. Widzę zmiany w tym rozdziale (prototyp czytałam jeszcze na onecie), bardzo podobają mi się zmiany, a w szczególności dodanie opisu sumienia Ichigo. Teraz czeka tylko na dalsze rozwinięcie akcji!! Tylko dlaczego muszę czekać na niego aż miesiąc?! przynajmniej pocieszę się innymi Twoimi opowiadaniami. Chcę jeszcze tylko dodać, że w rozdziale niestety jest sporo błędów zarówno fleksyjnych (możesz odmieniać imię i pisać "Rukii", a nie"zatroskana twarz Rukia") jak i zwykłych literówek itp. np. fular nie ma być "wymyślony" tylko "wymyślny" albo "Rukia Kuchciki" chyba nie muszę pisać gdzie jest błąd, a i jeszcze jedno. Przepraszam ze wytykanie błędów ale mnie osobiście podczas czytania rażą takie błędy, nie mniej jednak bardzo się cieszę z Twojego powrotu!!! Pozdrawiam i życzę weny.
OdpowiedzUsuń