Skłamała mu. Gdy leżała w jego objęciach, uświadomiła to sobie wyraźnie. Zapewniła go, że nie potrzebuje, zabezpieczenia. Nie, przecież chciała mu powiedzieć prawdę. Tak, chciała, ale za późno. Jeśli powiesz mu prawdę teraz, nie uwierzy ci.
Już się stało i nie odstanie. Być może już jest w ciąży. Jeśli powie mu teraz, zniszczy wszystko między nimi. Co zrobić? Nie mówić nic.
Co miała powiedzieć? Jeśli następnym razem razem powiedziałaby, że potrzebuje zabezpieczenia, wiedziałby, że poprzednio kłamała. Uniosła głowę i spojrzała na niego. Bez słowa wysunęła się z jego objęć i ledwo dotknęła stopami podłogi, szukała czegoś do okrycia.
- Dokąd idziesz? – spytał.
- Umm, muszę skorzystać z łazienki. – Prawie na niego nie spojrzała. – Może zamówisz nam coś na kolację? Wyjdę za parę minut.
Nie czekając na odpowiedź, zamknęła za sobą drzwi. Ichigo wygrzebał się z łóżka i włożył spodnie od dresu. Co się, do diabła, stało? Mógłby pomyśleć, że Rukia starała się odsunąć od niego. Dlaczego?
Wiesz, dlaczego.
Czuł jej wahanie tuż przed tym, jak ją wziął. Wyczuł jakieś niezdecydowanie i zamiast pozwolić jej powiedzieć, pocałował ją. Nie chciał jej dać szansy, żeby kazała mu przestać. Gdyby tego chciała, przestałby, chociaż do końca życia żałowałby, że się z nią nie przespał. Czuł się jak ostatni palant, patrząc na zamknięte dziwi od łazienki. Ze ściśniętym sercem czekał, aż wyjdzie, żeby mógł przeprosić.
Przeprosić. Jakby kilka słów mogło wynagrodzić to, co zrobił. Na pewno jest na niego wściekła, i ma rację.
Podszedł do drzwi łazienki i zapukał.
- Rukia.
- Chwileczkę.
Chciał coś wywnioskować z tonu jej głosu, ale mu się nie udało. Po chwili wyszła, ubrana w jego szlafrok. Jego. Wyglądała tak cudownie, z wilgotnymi włosami i błyszczącą skórą. Nie mógł oderwać od niej wzroku.
-Wszystko w porządku?
- Oczywiście, Ichigo.
Jej oczy na moment rozbłysły, ale zaraz się odwróciła. Wyjęła z walizki spodnie i sweter, a później spojrzała na niego, a właściwie w jego kierunku, unikając wzroku.
- Muszę się ubrać. Potrzebujesz łazienki?
Nie powiedział nic więcej, a on nie chciał na ciskać.
- Tak.
Da jej trochę czasu, a potem we właściwym momencie spróbuje użyć odpowiednich słów.
- Musimy porozmawiać.
Ichigo od razu zrobił się czujny. Nie spodobał się, że to ona będzie chciała rozpocząć rozmowę. Miał uczucie, że nie spodoba mu się to, co usłyszy.
Kiedy skończył brać prysznic, przyniesiono jedzenie, które zamówił. Rukia ustawiła je na stoliku, usiedli naprzeciw siebie i jedli. Rozmawiali, owszem, o pracy, o rodzinie. Przeważnie jej. Tylko nie o tym, co zaszło między nimi. On się nie zdobył na przeprosiny, a teraz było za późno. Teraz ona złapała byka za rogi.
- Dobra. – Patrzył na nią w napięciu.
- Ichigo… - Rukia zawahała się, szukając właściwych słów. Powtarzała je sobie w myślach kilka razy, ale wypowiedzenie ich na głos nie było takie proste.
Nie mogła mu powiedzieć prawdy. Teraz, gdy wiedziała, jak jest z nim cudownie, stała się egoistką. Pragnęła więcej. Chciała jak najlepiej wykorzystać czas, jaki im pozostał razem. Dyby to zależało od niej, nie wychodziła z tego pokoju. Ichigo nie może się dowiedzieć o jej uczuciach, jeśli jej pomysł ma działać. Musi wierzyć, że ona, tak jak on, spodziewała się po tym weekendzie wyłącznie seksu.
Spojrzała na jego przystojną twarz i jeszcze bardziej w nim zakochała. Poczuła, że łzy napływają jej do oczu.
- To co się wydarzyło po między nami… - Zaczęła jeszcze raz. - Nie wiem , co o mnie myślisz, ale nie mam w zwyczaju zapraszać faceta do łóżka.
- W cale tak nie uważam, Ru. – Spojrzał w jej oczy, zauważył łzy i wściekły był na siebie, że to on je spowodował.
Jeszcze bardziej chciało jej się płakać. Tak miło zdrabniał jej imię, zrobił to na nartach raz czy drugi, ale w łóżku powtarzał wiele razy.
- Żaden z nas tego nie planowało, ale…
- Chyba nie chce tego słuchać dalej. – Wziął ją za rękę. – Nie zniósłbym, gdybyś tego żałowała.
- Żałowała? – Uśmiechnęła się przez łzy i pokręciła głową. – Nie, to znaczy nie tak, jak myślisz. Wciąż chcę, żeby to powtórzyć. Jeśli tylko chcesz.
- Co za ulga! Już myślałem, że ty nie chcesz.
Jej skóra w miejscu dotyku zrobiła się gorąca. Tak na nią działa.
- Nie, nie. Tylko … musisz mi coś obiecać, zanim znów będziemy… uprawiać seks.
- Wszystko.
Skrzywił się, bo nie spodobało mu się jej wyrażenie” uprawiać seks”. Może rzeczywiście nie był zainteresowany niczym na stałe, wiec czemu się dziwi, że i ona nie? I dlaczego to go martwiło.
- Ichigo, kiedy rozmawialiśmy o przyjeździe tutaj, byliśmy chyba oboje naiwni, sądząc, że nic między nami nie zajdzie. Myślę, że skoro byliśmy razem przez kilka dni, to naturalne, że wdaliśmy się w przelotny romans.
„ Przelotny romans”. Wiec jeśli myślał co innego, kochając się z nią, wyjaśniła mu prosto z mostu, co to jest. Nawet nie „romans”, tylko „ przelotny romans”. Jednak widział w jej oczach jeszcze coś więcej. Coś, o czym nie mówiła.
- O czym mi nie mówisz? – spytał, a w jego tonie pojawiła się lekka nuta irytacji.
- Że to nie może być nic więcej, jak tylko tu i teraz.
- Dlaczego…
„ Bo się w tobie zakochałam”, brzmiałoby prawdziwa odpowiedź, ale nie mogła powiedzieć.
- Moja praca! – wypaliła.
Tak to dobre tłumaczenie. Coś konkretnego, co on zrozumie.
- Jeśli martwisz się, o to czy będziesz miała swoją pracę, kiedy wrócimy…
- Moja kariera jest dla mnie ważna.
Nareszcie pojął. Niepotrzebnie się obawiał, że ona może nie chciała seksu, chociaż sama go zainicjowała. Pragnęła go, ale nie w przypadku, gdyby miała to wpłynąć na jej karierę. Miło wiedzieć.
- Twoje stanowisko nie jest zagrożone.
- Tak wszyscy mówią. Musisz dać mi słowo, że gdy wrócimy, zapomnimy, że ten weekend w ogóle istniał.
- Co? – Tego się rzeczywiście nie spodziewał. Głaszcząc jej dłoń, zastanawiał się, co powiedzieć. Oczywiście, może obiecać, że jej praca jest pewna, może zachowywać się, jakby nie znał jej ciała tak dokładnie, ale nie może, do cholery, obiecać, że zapomni, jakie to było cudowne uczucie! - Naprawdę tego chcesz?
Nie, mówiło jej serce.
- Tak – odpowiedziała.
- A resztę czasu, jaki tu będziemy?
Jego wzrok przesunął się po całej sylwetce, a następnie na twarz. Pragnął jej. Jeżeli miała zamiar ograniczyć ich związek tylko do pozostałego tutaj czasu, nie chciał marnować ani chwili więcej na gadanie.
Podeszła do niego, stanęła tuż przed nim, przesunęła palcem po jego czole i położyła dłoń do jego policzka.
- Resztę czasu spędzimy w łóżku, jeśli chcesz.
Trudno było mu zgodzić się w całości z jej propozycją, ale akurat ta część mu odpowiadała.
- Twarda z ciebie negocjatorka.
Uśmiechnęła się.
- Chyba dla tego mnie zatrudniłeś? Bo jestem dobra w tym, co robię.
Wstał. Oczywiście, że była dobra, ale wcale nie miał na myśli jej pracy.
- Jeżeli chcesz, masz moje słowo.
Natychmiast przycisnął ja do siebie i Rukia poczuła jego usta i język w obłędnym pocałunku. Ichigo wziął ją na ręce i zaniósł na łóżko. Ściągnął bluzę od dresu, którą wcześniej włożył, a ona zdjęła przez głowę sweter. Nie miała na sobie biustonosza i mógł nacieszyć wzrok tym wspaniałym widokiem. Położył się obok i ułożył ręce na jej piersiach. Palce delikatnie pieściły sutki.
- Lubisz to, Ru? – spytał.
- Lubię wszystko, co robisz – odpowiedziała szeptem, otwierając oczy.
Ichigo obrócił się na plecy, pociągając ją za sobą.
- Choć tu – powiedział. Schwycił ją za ręce, umieścił je na swoich ramionach, a potem ustawił tak, żeby klęczała nad nim. – Czy chcesz mnie Ru? – Tym razem chciał wyraźnie usłyszeć ”tak”.
- Och tak.
Pożądanie ogarnęło każdy skrawek jej ciała, jej biodra go dotykały.
- Powiedz to.
- Pragnę cię, Ichigo – Och tak, pragnęła go. Na zawsze. – Wejdź we mnie – szepnęła.
Objął ją rękami w pasie, poczuła je go usta na swoich ustach, a kiedy był już w niej i przycisnął jeszcze mocniej do siebie, wykrzyknęła jego imię.
Rukia wiedziała, że nigdy nie będzie nikogo innego tak kochała, do końca życia.