- Byłaś ostatnio zajęta - skomętował, biorąc od niej papiery. Zerknął i rzucił na biurko.
Spojrzał na nią kątem oka. Ubrana była w ciemnoczerwony żakiet. Nosiła go już wcześniej, ale nigdy przedtem nie miał takiej ochoty, żeby goz niej zerwać.
- Miałam bardzo napietyterminarz - powiedziała, zerkając w jego stronę. - Moja sekretarka musiała przełorzyć spotkania z piątku, kiedy pojechalismy... - Przerwała, przerażona, że nawiązała do ich pobytu w Vermont.
- Pojechaliśmy na narty? - skończył za nią Ichigo, wiedząc, dlaczego zawahała.
- No tak.
Spojrzał na zegarek.
- Czy jesteś wolna dziś wieczorem na kolację? - spytał.
Popatrzyła na niego.
- Na kolację?
- Chciałem obmówić projękt Vinsom.
Mieszcząca się w Kalifornii Vinson Corporationbyła najbardziej znaną w Stanach spółką lotniczą i kontrakt na unowocześnienie ich systemu komputerowego ustaliłby pozycję ich firmę na zachodnim wybrzeżu. Chciał, żeby Rukia zajeła się tym kontraktem.
- Hmm, mam już plany na wieczór.
Cieszę się, że wróciłaś. Widzę po terminarzu, że wróciłaś z pełnią mocy. Szkoda, że rozdział taki krótki ale skoro niebawem ma się pojawić kolejny odpuszczę Ci. Jest niestety jedna rzecz, której nie mogę odpuścić, a jest to niestety kwestia poprawności. Nie jestem humanistą ale błędy w tekście przeszkadzają mi w czytaniu. Także oprócz prośby o niepuszczanie więcej bloga na tak długo porzucam prośbę o większą poprawność. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńBłagam cię...! Kontynuuj to opowiadanie...! Ja tak bardzo bym chciała, żeby oni byli razem ;_________;
OdpowiedzUsuń