Postanowiłam coś innego dodać mam nadzieje, że wam się spodoba jest to całkiem inny klimat. Nie będę się za bardzo rozpisywała zapraszam na pierwszy rozdział oraz dziękuję za komentarze. Jaki rozdział z opowiadania mam dodać kolejny czekam na wasze opinie. Pozdrawiam
Cisnęłam plecak w kąt studia i przybiłam piątkę wychodzącemu Rodneyowi.
- Cześć Ru, jeszcze raz wielkie dzięki, że wzięłaś nocki- powiedział. Puścił jakąś trzeciorzędną kapelę grunge'ową, która doprowadzała mnie do szału, ale i tak się uśmiechnęłam.
- Żaden problem.
- Kiedyś nie lubiłaś nocnej zmiany.
Miał rację. W ciągu ostatnich miesięcy zdecydowanie przeszłam na nocny tryb życia.
- Ludzie się zmieniają.
- No to baw się dobrze.
W końcu studio miałam dla siebie. Przytłumiłam światła, konsola rozjarzyła się, a przyciski i pokrętła nabrały futurystycznego i złowieszczego wyglądu.
Związałam swoje ciemne krucze włosy w kucyk. Miałam na sobie dżinsy i przydłużą bluzę, mocno spraną. Jedna zaleta pracy na nocną zmianę w radiu- nie musiałam dla nikogo się stroić.
Nałożyłam słuchawki i usiadłam na krześle, które kółka skrzypiały, a obicie było podarte. Jak najszybciej puściłam swoją muzykę. Bauhaus zaraz po Pogues. To ich obudzi. Didżej jest jak Bóg. Byłam władcą eteru. A didżej w alternatywnej rozgłośni publicznej? To Bóg z misją. To myśl, że jesteś pierwszą osobą, która odkryła The Clash, i musisz obwieścić to światu. Moje złudzenie co do potęgi didżeja radiowego zdążyły się już w znacznej mierze rozwiać. Zaczynałam pierwsze kroki w rozgłośni uniwersyteckiej, kilka lat temu skończyłam studia na stażu w Pokrętle dostałam swój program. Mogłam mieć głowę pełną filozoficznych myśli, wielkich ideałów i opinii, które chciałam wyrazić. Ale poza kampusem każdy miał to gdzieś. Świat był trochę większy, a ja czułam się zagubiona. Uniwerek miał to zmienić, prawda.
Włączyłam mikrofon.
- Dobry wieczór, Denver. Wita was Rukia i Pokrętło. Jest godzina zero zero, a ja się nudzę, co oznacza, że będę was zabawiać niedorzecznościami do czasu, aż ktoś zadzwoni z prośbą o piosenkę nagraną przed rokiem dziewięćdziesiątym.
- Mam przed sobą najnowsze wydanie ''Wiadomości ze Świata. Kupiłam razem z mrożonym burrito na obiat. Nagłówek brzmi: " Chłopiec nietoperz atakuję zakonnice". W tym roku już chyba dziesiąta historyjka o chłopcu nietoperzu. Ten dzieciak jest naprawdę wszędzie - chociaż piszą o nim od tak dawna, że musi mieć koło pięćdziesiątki, nie? W każdym razie, skoro jest go wszędzie pełno, a przynajmniej według dzielnych reporterów " Wiadomości ze Świata", domyślam się, że ktoś musiał go widzieć. Czy ktoś z was widział chłopca nietoperza? Chętnie posłucham. Możecie dzwonić.
To niesamowite, ale w tej chwili dostałam pierwszy telefon. Nie musiałam się prosić.
- Witam.
- Eee, no, się ma. Cześć. Hm, możesz puścić Pearl Jam?
- Słuchałeś, co w ogóle mówiłam? Nie po osiemdziesiątym dziewiątym. Cześć.
Kolejny rozmówca już czekał. Super.
- Cześć.
- Wierzysz w wampiry?
Zamilkłam. Każdy inny didżej bez zastanowienia użył jakieś gładkiej riposty - to tylko kolejny nocny dziwak szukający zainteresowania. Ale ja wiedziałam swoje.
- Jeśli powiem tak, opowiesz mi jakąś fajną historię?
- Wiec wierzysz? - To był mężczyzna. Mówił wyraźnym, mocnym głosem.
W moim słychać było, że się uśmiecham.
- Tak
- Te historyjki o chłopcu nietoperzu to moim zdaniem przykrywka. Wszystkie te bajki z tabloidów i z programów telewizyjnych typu Niezbędny świat...
- Tak?
- Wszyscy myślą, że to ściema. Przesadzone, dziwaczne. Kupa bzdur. A wiec skoro wszyscy uważają, że to ściema, jeśli coś z tego naprawdę istnieje, nikt w to nie uwierzy.
- Coś jak chować się na widoku, o to ci chodzi? Gadać o dziwnych, naturalnych sprawach tak długo, żeby je ośmieszyć i odwrócić uwagę od prawdy?
- Dokładnie.
- A wiec kto to tak właściwie tuszuje?
- Oni. Wampiry. Tuszują wszystko. Wampiry, wilkołaki, magię. kręgi zbożowe...
- Przyhamuj, Van Helsing.
- Nie nazywaj mnie tak! - Chyba naprawdę się wściekł.
- Czemu nie?
- Bo... nie mam z nim nic wspólnego. To był morderca
Włosy na rękach stanęły mi dęba .Nachyliłam się do mikrofonu.
- A ty kim jesteś?
środa, 26 marca 2014
wtorek, 25 marca 2014
Rozdział osiemnasty .
- Byłaś ostatnio zajęta - skomętował, biorąc od niej papiery. Zerknął i rzucił na biurko.
Spojrzał na nią kątem oka. Ubrana była w ciemnoczerwony żakiet. Nosiła go już wcześniej, ale nigdy przedtem nie miał takiej ochoty, żeby goz niej zerwać.
- Miałam bardzo napietyterminarz - powiedziała, zerkając w jego stronę. - Moja sekretarka musiała przełorzyć spotkania z piątku, kiedy pojechalismy... - Przerwała, przerażona, że nawiązała do ich pobytu w Vermont.
- Pojechaliśmy na narty? - skończył za nią Ichigo, wiedząc, dlaczego zawahała.
- No tak.
Spojrzał na zegarek.
- Czy jesteś wolna dziś wieczorem na kolację? - spytał.
Popatrzyła na niego.
- Na kolację?
- Chciałem obmówić projękt Vinsom.
Mieszcząca się w Kalifornii Vinson Corporationbyła najbardziej znaną w Stanach spółką lotniczą i kontrakt na unowocześnienie ich systemu komputerowego ustaliłby pozycję ich firmę na zachodnim wybrzeżu. Chciał, żeby Rukia zajeła się tym kontraktem.
- Hmm, mam już plany na wieczór.
Spojrzał na nią kątem oka. Ubrana była w ciemnoczerwony żakiet. Nosiła go już wcześniej, ale nigdy przedtem nie miał takiej ochoty, żeby goz niej zerwać.
- Miałam bardzo napietyterminarz - powiedziała, zerkając w jego stronę. - Moja sekretarka musiała przełorzyć spotkania z piątku, kiedy pojechalismy... - Przerwała, przerażona, że nawiązała do ich pobytu w Vermont.
- Pojechaliśmy na narty? - skończył za nią Ichigo, wiedząc, dlaczego zawahała.
- No tak.
Spojrzał na zegarek.
- Czy jesteś wolna dziś wieczorem na kolację? - spytał.
Popatrzyła na niego.
- Na kolację?
- Chciałem obmówić projękt Vinsom.
Mieszcząca się w Kalifornii Vinson Corporationbyła najbardziej znaną w Stanach spółką lotniczą i kontrakt na unowocześnienie ich systemu komputerowego ustaliłby pozycję ich firmę na zachodnim wybrzeżu. Chciał, żeby Rukia zajeła się tym kontraktem.
- Hmm, mam już plany na wieczór.
Subskrybuj:
Posty (Atom)