poniedziałek, 11 listopada 2013

PORWANA - Prolog

- Naprawdę uważasz, że Liliana została porwana?! – zawołał Ichigo Kurosaki, z przerażeniem patrząc na przyjaciela. To , co właśnie usłyszał, było niewiarygodne. Uryu Ishida zatrzymał zbolałe spojrzenie na twarz Ichigo.
- Przecież znaleźliśmy jej szal na skraju parku. Były też wyraźne ślady walki, odciski stóp i kół powozu.
- Ale kto mógłby… - Ichigo urwał i z niepokojem spojrzał na Uryu. Przyjaźnili się przez całe życie, a Lili Ishida była dla niego prawie jak siostra. Urocza dziewczyna! Jeszcze kilka dni temu udzielał jej lekcji tańca, pomagając przygotować się do zaplanowanego na lato debiutu towarzyskiego. – Jestem pewien, że… - próbował jeszcze pocieszać Uryu, ale widząc zatroskane oblicze przyjaciela, zamilkł.
- Już sam nie wiem, Ichigo, po prostu nie wiem. – Uryu westchnął. – Lili jest taka młoda… Nie ma nawet jeszcze narzeczonego. Ale nawet gdyby miała, to przecież nie zabroniłbym się im widywać. Wiedziała, że może na mnie liczyć w każdej sytuacji. Jestem pewien, że nigdy nie uciekłaby z domu. Stad moje przepuszczenie, że została uprowadzona.
Ichigo nie wiedział, co odpowiedzieć. Bywał w świecie i zetknął się już z podobnymi przypadkami. Młode, piękne dziewczęta znikły nagle z domów rodzinnych i zdarzało się, że były potem brutalnie wykorzystane. Myśl, że mała Lili mógł spotkać podobny los, był wprost nie do zniesienia. Ichigo wyobraził sobie, co teraz musi przeżywać jego drogi przyjaciel, nie mówiąc już o rozpaczy matki Liliany.
- Nie możesz tracić nadziei – powiedział, kładąc dłoń na ramieniu Uryu. – Znajdziemy Lilianę. Masz na to moje słowo. Nie spoczniemy, dopóki twoja siostra się nie odnajdzie.
- A jeśli ona…?
Uryu nie ukrywał przerażenia, ale próbował nie dopuszczać do siebie myśli o tym, że jego siostrze mogło stać się coś naprawdę złego.
- Najpierw musimy ją odszukać – stwierdził Ichigo. – Nie wolno ci tracić wiary, że twoja siostra bezpiecznie wróciła do domu.


 

To nie mogła być prawda! To wszystko musiało się jej śnić. Co za koszmar! Jak przez mgłę widziała majaczące nad nią sylwetki ludzi. Leżała na ziemi, na płachcie krwistoczerwonego jedwabiu, ale gdzie się znajdowała? Czy to możliwe? Była w lesie, który tonął w głębokich ciemnościach i tylko srebrzyste światło księżyca zdradzało, że nie była tam sama. Nagle ktoś się nad nią pochylił. Wydawał się nieprzeciętnie wysoki, ale czy to nie halucynacja po środkach, które jej podali? Na chwilę odzyskała ostrość widzenia. Stał nad nią mężczyzna… zupełnie nagi. Co się z nią działo? Czy to sen, czy jawa? To musi być koszmarny sen… na pewno jest we własnym łóżku, bezpieczna. A jednak rzeczywistość wydawała się temu przeczyć. Czuła, że dzieje się z nią coś niedobrego. Podczas jednego z przebłysków świadomości dotarło do niej, że została porwana, że to, co się wokół niej dzieje nie było tylko senną marą. Chciała otrząsnąć się, wyrwać ze stanu odurzenia. Krzyknęła przeraźliwie i wstała, z trudem powstrzymując drżenie. Choć nie w pełni przytomna, przeczuwała śmiertelne niebezpieczeństwo. Instynkt kazał jej ratować się ucieczką. Nie miała pojęcia, jak się tu znalazła ani kim byli otaczający ją ludzie. Wiedziała jedynie, że musi im uciec. Jeśli ją złapią, czeka ją śmierć.




I jakie macie wrażenia po prologu nowego opowiadania, które miało być pod koniec roku. Ta moja niecierpliwość, która sprawiła, że dziś wstawiłam opowiadanie.

środa, 6 listopada 2013

Rozdział. Szesnasty ostatni.

Rozejrzała się po pokoju, żeby sprawdzić, czy czegoś nie zostawiła.

- Czy to moje rękawiczki? - spytała.

- Proszę - podał jej.

Cholera, zachowywała się, jakby jej to nic nie obchodziło. Czy tylko on tak przeżywa nagłą zmianę planów.

- Dzięki.

Ichigo coś mruknął i zerknęła na niego. Wyczuł to, popatrzył i ich spojrzenia się spotkały. Pomyślał, że zauważył w jej oczach smutek, ale trwało to krótko, że może mu się wydawało.

- Przykro mi, że tak szybko.

Wzruszyła ramionami, starając się zachować spokój i uśmiechnęła się do niego przelotnie.

- W porzątku, to nie twoja wina. - Nie chciała, żeby czuł się winny. - Może to lepiej.

- Tak. - Pokręcił głową i popatrzył na nią , chcąc coś powiedzieć.

Co? Że nie chce, aby ich wspólny czas się skończył? Powiedziała mu przecież, że w przyszłości myśli o własnym domu, rodzinie, a on nie był facetem na związek. Tego nie mógł jej dać.

Ona określiła reguły, koniec po tym weekendzie, a on się zgodził. Nie wiedział tylko, jakie to będzie piekielnie trudne.

- Jeszcze szybko się wykąpię.

Nie czekając na jej odpowiedź, wpadł do łazienki.

Rukia siadła na łóżku z twarzą w dłoniach . Boże, jak mogła pomyśleć, że powróci, jak gdyby nigdy nic, do ich dawnych układów, włącznie zawodowych? Musiała. Ichigo na to przystanął i wydawało się, że nie ma z tym problemów. Kiedy wyszedł z łazienki, wypychała ostatnie rzeczy do torby.

- Muszę zabrać swoje rzeczy z łazienki i będę gotowa.

On wrzucił resztę i zapiął swoją walizkę. Rukia ściągnęła swoją z łóżka i postawiła na podłodze. Napięcie między nimi było tak silne, że wiedział, że ona musi je odczuwać. Musiał się powstrzymać, żeby jej nie dotknąć.

- Rukia? - Jego spojrzenie powędrowało na niepościelone łóżko, a potem na nią.

Wiedziała, czego on chce. Chciała tego samego. Jeszcze jeden raz i potem może zacząć życie bez niego.

- Och tak - wyszeptała i wtuliła się w jego ramiona.

Kiedy ją całował, długo i głęboko, przelatywały między nimi błyskawice. Ona odwzajemniła pocałunek, a jej pożądanie stawało się nie do zniesienia.

Jego ręce były pod jej swetrem , dotykały piersi twardniejących sutków.

- Tak - szepnęła, bo chciała, żeby jej dotykał wszędzie. Objęła go rękami i zaczęła ściągać jego sweter. - Szybko, proszę.

Zdjął jej sweter, pomógł przy ściąganiu swojego. Z dżinsów wyskoczył natychmiast, ale ona była szybsza. Wsunął ręce w jej włosy, przycisnął do siebie i wpił się w jej usta. Ich ciała się zetknęły i opadli na łóżko. Dotykali się łapczywie, ostatni raz.

Ichigo chciał zapamiętać wszystko - jej egzotyczny zapach, cudowne piersi i to, jak westchnęła, gdy w nią wszedł.

Rukia wbiła palce w jego ramiona i chciała, żeby to trwało jak najdłużej, ale tak na nią działał, że natychmiast poczuła, jak ją ogarnęły płomiennie, a potem rozpadła się na milion kawałeczków.

On czuł, że tu jest jego miejsce, że wszystko pasuje tak niewiarygodnie, aż go to przerażało. Chciał, żeby nie skończyło się to nigdy. Objął ją ciaśniej, aż sam przekroczył próg pożądania.

Ostatni raz.


Kolejny rozdział za 3 tyg lub jak coś się zmieni to szybciej.

poniedziałek, 4 listopada 2013

Rozdział szesnasty.

- Kierowniczka dzwoniła - wyjaśnił, upychając w torbie zwinięty kombinezon narciarski. odwrócił wzrok, żeby nie widziała, jak go to zabolało. - Droga jest już przejezdna, wiec czekają, aż zwolnimy pokój dla następnych gości.

Rukia zamrugała powiekami, żeby nie poleciały łzy.

- Kiedy? - zapytała cicho. Nie, to niemożliwe, żeby już był koniec.

- Jak najszybciej. Dali nam godzinę.

Zrobiło jej słabo. Sądząc po tym, w jakim pośpiechu i zdenerwowaniu Ichigo się pakował, spieszyło mu się do wyjazdu. Nie powinno jej to dziwić. Ten wspólny czas oznaczał dla niego seks bez zobowiązań.

- Dobrze - powiedziała cicho.

Podeszła do swoich bagaży, większą torbę położyła na łóżku. Wyjęła dżinsy, które założyła bez bielizny, bluzkę, też na gołe ciało i sweter. Nikt nie zauważy gdy będzie w kurtce.

-Zaraz będzie śniadanie - poinformował ją obojętnym tonem, żeby ukryć rozpacz.

Poczuła kulę w gardle. Do diabła, nie będzie płakała. Wyjazd stąd będzie najgorszym przeżyciem, jakiego doświadczyła.

- Może po prostu powinniśmy się jak najszybciej wynieść - powiedziała. Nie była w stanie nic przełknąć. - Możemy zjeść przed wyjściem do samolotu.

- Jeżeli chcesz.