- Co się stało? – spytał Ichigo młodego człowieka stojącego w pobliżu.
- Mówią, że nie możemy wyjechać – poinformował. – chyba jakaś droga poniżej jest zablokowana czy coś takiego. – Na jego twarzy malowała się radość. – Super, nie będę musiał iść jutro do szkoły.
- Co? – przeraziła się Rukia. – Co on mówi, że nie można wyjechać?
- Moment zaczekaj tutaj.
Przepchnął się bliżej, żeby usłyszeć dokładnie, co mówi kierownik pensjonatu. Po kilku minutach wrócił do Rukia.
Wiadomość, jaką przynosił, na pewno jej nie uszczęśliwi. Zastanawiał się, czy los daje mu nie sprzyja. Dotychczas zaspokajał swoje pożądanie tymi kilkoma pocałunkami, ale dodatkowy czas spędzony z nią na sam oznaczał kłopoty.
- Niestety, ten chłopak miał rację. Od ostatniej nocy spadło piętnaście centymetrów świeżego śniegu i to spowodowało obryw, który zamknął jedyny wyjazd z doliny. Jesteśmy tu uwiezieni, póki go nie usuną.
- Uwiezieni? Jak długo? – Wypatrywała się w niego. Pozostanie tu z nim dłużej nie jest dobrym pomysłem. Silna wola nie starczy na tak długo.
- Jeden, dwa dni. Zależy od pogody. W nocy są przewidziane dalsze opady.
- Ichigo, to jakaś paranoja! – wpadła w panikę. – Nie możemy tu zostać, musimy wracać do pracy.
- Nic nie poradzimy, musimy czekać. Sprowadziłbym helikopter, ale mają zakaz lotów. – Wyprowadził ją z tłumu. – Większość ludzi jest w tej samej sytuacji.
Niezupełnie. Większość ludzi nie myślała wciąż o tym, żeby się kochać z Ichigo.
- To co zrobimy?
- Zadzwonimy jutro rano do biura i powiedzmy, że nas nie będzie.
- Nie możesz tego zrobić! Nie wiedzą, że jesteśmy razem.
Wzdrygnęła się na myśl, co pomyślą pracownicy, gdy dowiedzą się, że ona i Ichigo pojechali razem.
- Nic takiego Rukia. Nie będą się zastanawiać, dlaczego oboje nie przyjdziemy do pracy.
Nigdy nie uważała Ichigo za naiwnego, ale widocznie był, skoro nie wiedział, że jutro będzie szumiało od plotek, jeśli oboje nie stawią się do pracy.
- Oczywiście, że będą.
- Żartujesz, prawda? – spytał serio.
- Nie – stwierdziła stanowczo. – Poza tym powiedziałam już Paige, że wyjeżdżam na weekend.
- Powiedziałaś Paige, że wyjeżdżasz? Dlaczego?
Uznał, że umówili się i nikomu nie powiedzą o tym wyjeździe. To, że powiedziała swojej asystentce, wyprowadziło go z równowagi.
- Ma jakieś kłopoty finansowe i pytała się może w nadgodzinach skończyć za mnie projekt. Zgodziłam się, ale musiałam jej powiedzieć, że będę osiągalna tylko przez telefon komórkowy. – Myślała przez chwilę. – A może zadzwoń do swojej sekretarki i powiedz jej, że musisz wyjechać w sprawach służbowych.
Jej wybiegi bardzo ubawiły Ichigo.
- Będzie chciała wiedzieć, w jakim jestem hotelu.
Zrobiła skupioną minę, wymyślając następny krok.
- Powiedz jej, że jeszcze nic nie załatwiłeś, ale na razie jesteś osiągalny pod numerem komórkowym. A ja zadzwonię do Paige i powiem, że jestem chora.
- Nigdy nie chorujesz.
- Złapałam wirusa. Zawsze jakieś krążą w powietrzu.
Starając się nie rozśmiać, Ichigo spytał:
- A jeżeli zadzwoni do ciebie do domu?
Myślała chwilę, po czym twarz jej się rozpromieniła.
- Powiem, że nie mam telefonu w sypialni, wiec jeżeli coś chce, niech dzwoni na komórkę.
- Nie sądzę, byśmy powinni kombinować…
- Ichigo! – rzuciła ostrzegawcze spojrzenie.
- Dobrze, dobrze, zrobię jak chcesz.
Rukia zaczęła się zastanawiać, jak zdoła wytrzymać kolejny dzień sama z Ichigo. Nie może cały dzień jeździć na nartach.
- Jestem zmęczona. Chyba wezmę ciepłą kąpiel.
Odchodziła, gdy Ichigo ją zatrzymał.
- Zaczekaj musimy coś jeszcze przedyskutować.
- Co takiego?
Skubał golf przy swoim swetrze.
- Chodź, wytłumaczę ci. – Odprowadził ją w miejsce, gdzie mogli w spokoju usiąść. Odchrząknął. – Słuchaj, niektórzy ludzie zdołali tu dotrzeć, zanim wyjazd został zablokowany. Reszta nie może wyjechać. – Popatrzył, czy rozumnie, w czym rzecz. – Nie mają wystarczająco dużo pokoi, wiec proszą, żeby ludzie zakwaterowali się razem.
- Naprawdę? – Było to uzasadnione, ale na myśl, że będzie w pokoju z kimś obcym, który będzie chrapał, zrobiło jej się nie miło. – No dobrze do kogo mam się zgłosić?
Pokręcił głową.
- Nie musisz powiedziałem, że my razem będziemy w pokoju.
- My? Razem w pokoju? – Co jej los szykował!
- To jest logiczne, Rukia. Nie wiem, jak ty, ale ja nie znoszę być w pokoju z kimś obcym.
- Ja też – przyznała.
- Wiec będziemy w pokoju z kimś znajomym.
Rukia czuła się złapana w pułapkę.
- A co ustalimy ze spaniem? – Instynkt ostrzegł ją, że grożą kłopoty.
- Zachowamy mój pokój bo jest większy. Ty możesz spać na łóżku, a ja na rozkładanej kanapie.
Skrzywiła się.
- Nie możesz spać na kanapie bo jest dla ciebie za mała.
- Dobrze, to ustalimy później, teraz muszę potwierdzić kierownikowi. Chciałem najpierw się upewnić, że nie masz nic przeciwko temu.
- Chyba nie mam wyjścia. Pójdę zabrać swoje rzeczy.
Ichigo skinął głową.
- Więc zejdę potwierdzić, a potem przyjdę ci pomóc.
- Dobrze.
Rukia ruszyła do swojego pokoju, zastanawiając się nad sytuacją. Była w poważnych tarapatach. Chociaż najlepiej byłoby trzymać Ichigo na odległość na resztę pobytu, fizycznie i emocjonalnie tego nie chciała. Czy ma leżeć całą noc, patrząc w sufit, podczas gdy kilka metrów dalej znajduje się mężczyzna, którego tak bardzo pragnie, w którym jest prawie zakochana, który w marzeniach był ojcem jej dziecka.
Co ma zrobić? Orihime zawsze jej zarzucała, że nie podejmuje ryzyka. Czy teraz się na nie odważy? Chciała być z Ichigo. Nie mogła go wykorzystać, żeby został ojcem. Jeśli będą się kochać, musi dopilnować, żeby użył zabezpieczenia.
Wychodząc po schodach, żałowała trochę, że traci szansę na poczęcie dziecka.
ciekawie się zapowiada wyczekuje kolejnego rozdziału.
OdpowiedzUsuńLuka
Super to opawiadanie ;D .
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na następne .
Pozdrawiam ;).
Świetny blog (:
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać następnego rozdziału.
Zapraszam do mnie: itsu-made-mo.blogspot.com
Pozdrawiam ^.^