czwartek, 17 kwietnia 2014

Dzikę godziny - 2

- A ty kim jesteś?

Wypuścił powietrze, a jego oddech zadudnił w głośnikach.

- Nieważne. Dzwoniłem w sprawie tabloidów.

- No tak, chłopiec nietoperz. Myślisz, że chłopiec nietoperz to wampir?

- Nie do końca. Ale zanim to wyśmiejesz, pomyśl, co naprawdę może tam być.

Właściwie nie musiałam myśleć. Już to wiedziałam.

- Dzięki za radę.

Rozłączył się.

- Cóż za intrygujący telefon - powiedziałam na wpół do siebie, niemal zapominając, że jestem na antenie.

Świat o którym mówił - wampiry, wilkołaki, zjawiska naturalne - jest nawet tajemnicą dla tych, którzy przez nieuwagę się w nim znaleźli. Ludzie lądują w nim przez przypadek i od razu są rzuceni na głęboką wodę. Zwykle toną. Będąc tam, nie rozmawia się o tym z ludzi z zewnątrz, no bo kto uwierzył? Ale my tak naprawdę wcale nie rozmawialiśmy, prawda? To nocny program radiowy. Dowcip. Wyprostowałam ramiona i zebrałam myśli.

- No dobrze. To nasuwa sporo pytań. Powiedzcie mi, czy właśnie zadzwonił tu jakiś świr? A może takie rzeczy naprawdę istnieją? Możecie mi opowiedzieć o czymś, co właściwie nie powiano w ogóle istnieć? Dzwonicie. - Puściłam Concrete Blonde i czekałam.

Lampka sygnalizująca przychodząca połączenie zaświeciła się w telefonie, zanim zabrzmiały pierwsze basy w piosence. Nie byłam pewna, czy chcę z kimkolwiek rozmawiać. Jeśli zachowam żartobliwy ton, będę mogła udawać, że wszystko jest w normie.

Odebrałam telefon.

- Proszę zaczekać - powiedziałam i zaczekałam na koniec piosenki. Odetchnęłam kilka razy głęboko, licząc, że może rozmówca chce tylko, żebym puściła Peral Jam.

- Witam. Z tej strony Rukia.

- Cześć, chyba wiem, o czym mówił ten facet. Wiesz, że w tej okolicy podobno nie ma wilków od jakiś pięć dziesięciu lat? No więc moi starzy mają domek w Nederland i mogłam przysiąc, że słyszałam tam wycie wilków. Słyszę je co lato. Dzwoniłam nawet raz w tej sprawie do leśniczych, ale powiedzieli mi to samo. Że wilki wyginęły. Tylko że ja w to nie wierzę.

- Jesteś pewna, że to wilk a nie kojot? - Próbowałam reagować normalnie. Udawać sceptyka. Ale byłam w tych lasach i wiedziałam, że kobieta ma rację. Przy najmniej częściowo.

- Umiem rozpoznać kojota, a to wycie było całkiem inne. Może... może to coś innego. Wilkołaki albo coś w tym stylu, no nie wiem.

- Widziałaś je kiedyś?

- Nie. Trochę się boję chodzić tam w nocy.

- I chyba dobrze. Dzięki za telefon.

Rozłączyłam się, ale już czekał następny rozmówca.