środa, 19 września 2012

Rozdział. Piętnasty

Kiedy leżeli razem, jeszcze lekko zdyszani, Ichigo poczuł, że Rukia się porusza. Objął mocno ramionami. Nigdzie jej nie puści, bo nie wiadomo, jakie znowu wymyśli warunki, gdy będzie miała zbyt wiele wolnego czasu.
Przypomniał sobie, co jej obiecał. Nigdy nie będzie w stanie zapomnieć, jak się z nią kochał. Dlaczego była inna niż pozostałe kobiety, z którymi był? Łatwo było stwierdzić jego uczucia do nich, zachować dystans.
Gdy analizował swoje stosunki do Rukia, powieki zaczęły opadać i zaczął walczyć ze snem. Nie chciał się obudzić i dowiedzieć, że to już ostatni dzień, jaki spędzili razem. Jakby to było najbardziej naturalne rzecz na świecie, objął ją, a ona wtuliła się w niego głębiej. Zadowolony, że nigdzie się nie wybierała, zasnął.

Dźwięk telefonu przestraszył Rukia, wyrwał ją ze snu. Kto to, do diabła, dzwoni? Nikt nie wie, że tu są. Chciała już sięgnąć do słuchawki, ale tak cudownie było leżeć pod kołdrą, wtulona w Ichigo, że nie mogła się zmusić do żadnego ruchu. Ichigo też się nie przejął, tylko objął ją mocniej. Telefon przestał dzwonić, a ona westchnęła, zaspana. Rzeczywistość, jak światło słoneczne do pokoju, zaczęła się wkradać w jej myśli.
Jak powiedziała Ichigo, najlepiej będzie, jeśli po powrocie zapomną, że kiedykolwiek uprawiali seks. Dla niej było nie możliwe. Nie wyobrażała sobie ani jednego dnia, żeby nie pamiętała, jak byli razem. Ichigo jednak przystał na jej warunki. To bolało. Gdyby chociaż trochę się posprzeczał, czułaby, że znaczy dla niego coś więcej niż seks bez zobowiązań. Cóż, kobiety wokół niego tłoczyły.
Był cudowny. Był słodki. I romantyczny, pomyślała, wspominając przejażdżkę saniami. Nie, nie chodziło mu o romans. Sam powiedział, że był to sposób na przeprosiny.
Pocałował cię.
Cóż, dali się ponieść chwili.
Powiedział też, że jest gorąca.
Flirtował, to był sposób Ichigo na rozmowę z kobietami. Nawet, jeśli uznał ją za atrakcyjną, dlaczego dopatrywać się czegoś więcej. W końcu nie jest Julią Roberts.
A seks?
Pożądanie, zwykłe pożądanie.
Ichigo poruszył się, pocałował ją w ramię, a ona obróciła się i spojrzała na niego. Przesunęła palcem po jego nosie.
- Myślałam, że jesteś rannym ptaszkiem – szepnęła.
Otworzył oczy.
- To było, zanim się dowiedziałem, jak to budzić się z tobą w łóżku. – Jego ręka powędrowała do jej piersi i pieściła ją delikatnie. – Wiesz, co myślę?
Zaburczało jej w brzuchu. Rozśmiała się i powiedziała:
- Czas na śniadanie?
Pocałował ją i uśmiechnął.
- Nie o tym myślałem. – Wsunął dłoń między jej uda. Miała taką delikatną i jedwabistą skórę. Jej ciało natychmiast reagowało na nią, serce zaczęło bić mocniej. Czuł niebezpieczeństwo. Rukia stała się zagrożeniem dla jego serca. – Chyba jednak najpierw cię nakarmię. Będziesz potrzebowała bardzo wiele siły.
Wstał, Rukia nie mogła od niego oderwać oczu. Brzuch miał płaski i twardy, mięśnie rąk i ramion napięły się, gdy wciągał spodnie od dresu. Zawsze uważała, że jest przystojny, ale bez ubrania był zabójczo przystojny.
- Zamówię jedzenie. Co byś chciała?
- Poproszę kawę i francuskie grzanki albo jakieś naleśniki. Przez ten czas wezmę szybki prysznic. – Znikła w łazience.
 Ichigo zamówił śniadanie i gdy odłożył słuchawkę, zadzwonił telefon. Myślał, że to w związku z zamówieniem.
- Hallo?
- Panie Kurosaki, mówi Marjorie Bannon, kierowniczka. Informujemy wszystkich gości, którzy mieli wyjechać wczoraj, że droga jest już przejezdna.
- Przejezdna? Już? – Ichigo podszedł do okna. Śnieg, którego się spodziewano w nocy nie spadł, a na zewnątrz świeciło słonice.
- Chociaż zapowiadali śnieg na noc, front się zatrzymał – wyjaśniała – i opady są przewidziane na drugą połowę dnia. Służbie drogowej udało dotrzeć i usunąć zator.
- Rozumiem – powiedział przez zaciśnięte zęby.
- Nie chcemy pana popędzać, ale mamy gości, którzy czekają, wiec musimy posprzątać pokoje. Byliśmy wdzięczni, gdyby państwo opuścili pokój w ciągu godziny.
- Godziny? – powtórzył załamany. Chciała, żeby wyjechali, a to oznaczało, że nigdy nie dotknie Rukia.
Zaklął pod nosem.
- Dobrze, za godzinę – odpowiedział i odłożył słuchawkę.
Nie może stąd wyjechać i znów być tylko szefem Rukia. Nie potrafi zapomnieć, jak to jest, gdy ją trzyma w ramionach. Nie chce.
Zaczął się pakować, byle jak, byle szybciej. W tym momencie uśmiechnięta Rukia wyszła z łazienki, ale uśmiech zamarł na jej ustach.
- Co się dzieję?
Wzrok Ichigo ogarniał ją całą. Owinęła się grubym ręcznikiem, zasłaniając najciekawsze części ciała, te, które teraz znał tak dokładnie i nigdy nie zapomni. Wszystko było zasłonięte prócz rąk i tych pięknych długich nóg, którymi go obejmowała.